WIG20 pod ostrzałem z dwóch stron
Zgodnie z oczekiwaniami dynamicznie zmieniają się nastroje inwestorów operujących na krajowym rynku akcji. Lokalne przebłyski optymizmu szybko tonowane są przez fatalne otoczenie zewnętrzne. Można przypuszczać, iż również w kolejnych dniach warszawska giełda nie będzie miała łatwego zadania do wykonania. Z jednej strony bowiem GPW nękana jest przez spadające rynki bazowe (Euroland i Wall Street). Z drugiej strony ciąży nam przynależność do emerging markets i obrywamy przy każdej okazji pogorszenia sytuacji na rynkach rozwijających się, gdzie tematem nr jeden pozostaje konflikt na Wschodzie.
Będzie bój o poziom 2.300 pkt.
Realizuje się opisywany przez nas scenariusz ponownego testu okolic 2.300 pkt. przez WIG20. Po kilku dniach odreagowania w górę i nadziei związanej z powrotem ponad minimum z początku lipca br. (2.350 pkt.), w dniu wczorajszym zdecydowanie przeważała strona podażowa. Rynek nie wytrzymał negatywnej presji płynącej wraz z informacjami zza naszej wschodniej granicy. Oczywiście w głównej roli wystąpił prezydent Rosji, kontynuując politykę odwetu wobec władz zachodnich. Najnowszy pomysł nieobliczalnego Putina dotyczy wprowadzenia embarga na import warzyw, owoców, mleka i ryb zarówno z USA, Unii Europejskiej, jak również z Kanady i Australii. Reakcja naszego rynku na te informacje była wymowna. Indeks WIG20 w szybkim tempie spadł do strefy 2.330-2.350 pkt. Wyprzedaż ostatecznie zakończyła się na dolnym ograniczeniu wspomnianej strefy popytowej. Możliwe, że rynek będzie dzisiaj próbować jeszcze powalczyć o utrzymanie poziomu 2.330 pkt., jednak większe prawdopodobieństwo stoi po stronie scenariusza dalszego obsuwania w dół, z ponownym testem poziomu 2.300 pkt. włącznie. Za takim rozwojem sytuacji przemawia przede wszystkim utrzymująca się presja rynków kształtujących globalną koniunkturę. Z kolei w odniesieniu do sytuacji technicznej indeksu WIG20 można mieć jeszcze nadzieję, iż całe zamieszanie związane z naszymi wschodnimi sąsiadami nie doprowadzi jednak do kreowania nowej fali spadkowej.
Czy formacja klina zdoła zatrzymać spadki?
Na wykresie indeksu największych spółek GPW można doszukać się bowiem zawężającej się formacji klina spadkowego. Dolne ograniczenie tego układu cenowego stopniowo obniża się i znajduje się tuż pod poziomem 2.300 pkt. Zestawiając wczorajszą dynamikę przeceny naszego rynku wraz z dzisiejszymi porannymi nastrojami na świecie, można spodziewać się trudnej końcówki tygodnia dla krajowych inwestorów. Kluczem do rozwiązania zagadki dalszej koniunktury powinien okazać się sektor bankowy. Dla przykładu wczoraj popyt odpuścił kursowi PKO BP, lokalnie kapitulując pod strefą 37,5-38,0 zł. Jednak spodziewane ponowne zejście notowań akcji największego polskiego banku w rejon 35,5-36,0 zł, powinno skutkować większym zaangażowaniem ze strony kupujących.
Gorąco również na WIGu
Statystyka stóp zwrotu indeksów po czwartkowej sesji przedstawia się jednoznacznie negatywnie. Wszystkie główne barometry naszego rynku zgodnie straciły na wartości ok. 1,2-1,3%. Analizując jednak rynek pod kątem szerokości, nie było aż tak źle. Udział spółek tracących na wartości na poziomie 65,1%, w zestawieniu z 20,0% udziałem walorów zyskujących na wartości, nie odbiega znacząco od obrazu obserwowanego w dniach, w których indeksy traciły znacznie mniej. Może to oznaczać, iż presja podaży przynajmniej lokalnie nieco ustępuje. Inwestorzy zdają sobie bowiem sprawę z faktu, jak ważne procesy zachodzą na głównym indeksie WIG. Załamanie dotychczas bronionej strefy 49,5-50,0 tys. pkt. groziłoby bowiem zejściem rynku na zdecydowanie niższe poziomy.