Załamanie na finiszu
W pierwszej połowie wczorajszej sesji byki raz jeszcze spróbowały przeciwstawić się korekcyjnym nastrojom od tygodnia panującym na GPW. Odreagowanie załamało się jednak w końcówce dnia, pozostawiając negatywne wrażenie i umacniając trwającą od tygodnia korektę spadkową.
Załamanie na finiszu
Jako techniczną trampolinę pod ruch kontrujący byki wykorzystały nieudane środowe wyłamanie pod wsparcie przy poziomie 2582pkt. Przez pierwszą połowę dnia rynek spokojnie się umacniał, tuż przed południem docierając pod opór na wysokości 2615pkt. Mankamentem zwyżki był niezadowalający wolumen, który źródeł umocnienia szukać kazał w cofnięciu się podaży, a nie w rosnącym w siłę popycie. Za niepoparty kapitałem optymizm przyszło bykom zapłacić w końcówce dnia. Bliskość oporu sprowokowała niedźwiedzie do działania, ale początkowo rynek tylko lekko się cofnął. W ostatnich minutach notowań doszło jednak do niespodziewanego załamania i kurs zapadł się błyskawicznie do 2569pkt., wsparcie ratując jedynie dzięki fiksingowi (2585pkt.).
Negatywny przekaz
Końcowe zawirowania dotknęły wszystkich indeksów europejskich, ale trudno wskazać ich jednoznaczne przyczyny. Ruch na rynkach rozpoczął się w trakcie konferencji Mario Draghiego, podczas której szef EBC rozwiał nadzieje na obniżkę stóp procentowych w eurolandzie informując, że decyzja o ich pozostawieniu na obecnym poziomie była jednomyślna. Początkowa reakcja była jednak pozytywna i euro oraz giełdowe indeksy zaczęły się umacniać. Późniejszy atak podaży odebrał te chwilowe zyski z nawiązką i finalnie skorzystała tylko europejska waluta.
Skupiając się na rodzimym parkiecie i ocenie technicznej, bilans sesji jest negatywny. Zarówno niewielkie rozmiary zwyżki z pierwszej połowy dnia jak i brak poparcia w wolumenie pozwalają zakwalifikować ją jedynie jako odreagowanie w trwającej od tygodnia korekcie spadkowej. Wzrost na małym obrocie nie jest bynajmniej przejawem siły rynku, a wręcz przeciwnie. Znaczny kapitał ujawnił się za to przy późniejszej przecenie, obrazując gotowość do dalszej realizacji zysków. Na wykresie dziennym zawisła mała szpulka z długimi cieniami dobrze oddająca niezdecydowanie rynku i potwierdzająca techniczne poziomy wsparcia i oporu.
Ruch spadkowy pozostanie główną tendencją krótkoterminową i w dalszym ciągu liczyć trzeba się z dużym prawdopodobieństwem jego pogłębienia. Kluczowym punktem obrony przed tym negatywnym scenariuszem nadal jest coraz rozpaczliwiej bronione wsparcie w rejonie grudniowego dołka (2582pkt.) rozszerzone o wczorajsze minima (2569pkt.). Niższe zamknięcie otworzy niedźwiedziom drogę do rozwinięciem głębszej struktury spadkowej. Poprawa wskazań technicznych nastąpiłaby po oddaleniu zagrożenia od wsparcia i podniesienia cen ponad potwierdzony raz jeszcze opór na wysokości 2615pkt. Wtedy byki będą mogły realnie myśleć o zakończeniu korekty lub ograniczeniu jej do stosunkowo płytkiej konsolidacji pod szczytem trendu
Wysokie otwarcie to za mało
Wall Street zachowała się dokładnie odwrotnie niż indeksy Starego Kontynentu. Tutaj tąpnięcie przyszło na początku notowań, z czasem było jednak coraz lepiej i dzień zakończył się na nowych maksimach. Ponieważ amerykańskie kontrakty zachowują neutralność, byki mają otwartą drogę do kolejnego wysokiego otwarcia.
Jak przekonały nas ostatnie sesje, udany początek niewiele znaczy. By poprawić swoje położenie, popyt musiałby potwierdzić siłę nie tylko utrzymaniem poziomów, ale i ich wyraźnym podniesieniem w trakcie dnia. Potencjalny intradayowy opór wyznacza strefa 2592-2595pkt., ale istotny dla układu sił jest dopiero poziom 2615pkt. Póki rynek pozostaje niżej, wsparcie przy 2582pkt. jest narażone na takie ataki jak, ten wczorajszy, a ryzyko powiększenia korekty jest wysokie.