Analizy

EBC, czyli dzień otrzeźwienia

źródło: Bartosz Sawicki, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 20 października 2016, 11:29

  • Powiększ tekst

Trzecia, finalna debata nie zmienia układu sił na scenie politycznej USA. W ostatnich godzinach rynek zdominował wystrzał ropy na kilkunastomiesięczne maksima i fatalne dane z rynku pracy Australii, które rozbudziły oczekiwania na cięcie stóp na listopadowym posiedzeniu i przełożyły się na silną presję na dolara australijskiego, która powinna utrzymać się minimum do danych o inflacji, które poznamy 26 października. Uwaga rynków przenosi się jednak na posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego.

Październikowe posiedzenie ECB nie przyniesie zmian kształtu polityki monetarnej. Rada Prezesów najczęściej dokonuje dostosowań jej parametrów gdy podejmowane kroki może uzasadnić rewizjami projekcji makroekonomicznych. Uważamy, że tym razem będzie podobnie. Spodziewamy się, że w grudniu dojdzie do ogłoszenia wydłużenia programu QE (o 9-12 miesięcy). Październikowe posiedzenie ma jednak spory potencjał by wpłynąć na rynki, szczególnie ważne będzie konferencja prasowa Mario Draghiego (14:30), którą zdominować powinna kwestia ograniczania tempa skupu aktywów oraz kondycja europejskiego sektora bankowego. Uważamy przy tym, że fala obaw o możliwość szybkiego wychodzenia z ilościowego luzowania, którą wywołały ostatnio doniesienia prasowe jest bezzasadna.

Przy dystansie, który inflację dzieli od pułapów wynikających z mandatu ECB, pogłoski i spekulacje o końcu QE są mocno przesadzone i zdecydowanie przedwczesne. Oczywiście pewnie nie obędzie się bez dostrojenia parametrów programu skupu aktywów, ale będzie on jeszcze długo kontynuowany i – naszym zdaniem - przedłużony w grudniu o 9-12 miesięcy. Wymagać tego będzie zbyt optymistyczny pogląd ECB na koniunkturę. Obecnie prognozowana przez Bank dynamika PKB w 2017 roku na poziomie 1,6 proc. jest zapewne nieosiągalna. W rezultacie luka popytowa ulegnie jedynie minimalnemu zawężeniu. Oznacza to, że zagrożenia dla wzrostu (i ścieżki inflacji, zwłaszcza bazowej) są silniejsze niż zakładano. A to wymagać będzie podtrzymania stymulacji gospodarki poprzez ilościowe luzowanie.

Podkreślenie takiego stanu rzeczy przez Mario Draghiego w sesji pytań i odpowiedzi powinno przełożyć się na presję na euro. W przypadku eurodolara, do wygenerowania silnego ruchu i wykrystalizowania się nowej odsłony trendu spadkowego potrzebne będzie jednak przebicie strefy letnich dołków 1,09 – 1,0950. O to może być trudno wyłącznie pod wpływem zaprzeczenia prasowym rewelacjom o ograniczaniu QE.

Wynika to z faktu, że nie widzimy pola do aprecjacji dolara względem walut defensywnych. Taką ocenę uzasadnia znaczny stopień wyceny grudniowej podwyżki stóp kontrastujący z coraz gorszymi danymi z USA. Do rozczarowań pod postacią słabszego odbicia sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej oraz anemicznej inflacji bazowej wczoraj dołączyły negatywne informacje z rynku nieruchomości. W rezultacie wskaźniki mierzące poziom zaskoczenia danymi makro przybierają wartości najniższe od końca drugiego kwartału a przekonanie o impecie koniunktury w trzecim kwartale wyraźnie słabnie. W tym świetle w średnim terminie słabość wspólnej waluty można będzie korzystniej zdyskontować w relacji do jena.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych