Jastrzębi Fed osłabi euro i złotego?
Złoty od dłuższego czasu pozostaje w szerokim trendzie bocznym, oscylując pomiędzy 4,30-4,35 na EURPLN. Mając w perspektywie wybory prezydenckie w USA i krótko po nich grudniowe posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej większość uczestników rynku powstrzymuje się od kluczowych decyzji, chcąc najprawdopodobniej utrzymać złotego jak najdłużej na stabilnych poziomach.
Perspektywy w horyzoncie do końca roku nie są najlepsze dla naszej waluty. Jeśli Hilary Clinton pokonałaby Donalda Trampa w walce o fotel w Białym Bomu, to po możliwej chwilowej poprawie nastrojów (obecnie trudno jest jednoznacznie wskazać, który z kandydatów ma zapewnione zwycięstwo), rynki wrócą do bieżących wydarzeń, w tym nasilających się oczekiwań na podwyżki stóp w USA.
Na dzisiaj zaplanowane jest przedostatnie w tym roku posiedzenie FOMC. Konsensus rynkowy nie zakłada zmian, głównie ze względu na brak po posiedzeniu konferencji prasowej prezes Janet Yellen. Niemniej oczekiwany jastrzębi ton wyraźnie typujący grudzień wraz z piątkową publikacją danych rządowych z USA (raport NFP) na tyle solidnych, by nie stać w sprzeczności z oczekiwaną decyzją o podwyżce stóp w USA, mogą ciążyć walutom EM, w tym złotemu.
Nawet lepsze dane dot. krajowej gospodarki nie będą w stanie na długo wesprzeć PLN. Tak było m.in. z poniedziałkową publikacją wstępnych odczytów dla inflacji CPI i spodziewamy się, że tak będzie też ze środową publikacją wskaźnika PMI aktywności dla polskiej gospodarki (rynek oczekuje wzrostu indeksu od 52,5 do 52,9 pkt w zależności od ankiety). Tymczasem GUS podał, że wstępnie szacowany przez niego wskaźnik CPI wzrósł do -0,2% r/r w październiku z -0,5% miesiąc wcześniej. Dane pozytywnie zaskoczyły ekonomistów liczących na spadek indeksu o 0,3%. W kierunku ograniczenia deflacji oddziaływał przede wszystkim wzrost cen paliw. Dodatkowym czynnikiem wspierającym trend była prawdopodobnie kontynuacja wzrostu cen żywności przetworzonej oraz cen odzieży i obuwia. Październik jest już trzecim z rzędu miesiącem zawężania się deflacji w Polsce, a o tym kiedy pojawi się inflacja w największym stopniu zadecydują paliwa.
Na posiedzenie FOMC i publikację raportu NFP czeka też główna para walutowa. Kurs EURUSD po nieudanym teście wsparcia na 1,084 ruszył w kierunku oporu na 1,11 którego jeszcze nie zdołał przetestować. Impuls do wzrostu dała nieoczekiwana informacja, że FBI wznawia dochodzenie wyjaśniające kwestię „maili Clinton”. Przypomnijmy, że chodzi o zarzuty niezgodnego z przepisami prowadzenia korespondencji z prywatnej skrzynki w czasie sprawowania urzędu Sekretarz Stanu. Słabsze od oczekiwanych okazały się też publikacje z USA, m.in. dot. indeksu Chicago PMI (50,6 pkt wobec 54 pkt prognozowanych). O panującej na rynku nerwowości świadczy wzrost tzw. indeksu strachu, który obecnie znajduje się w pobliżu siedmiotygodniowego szczytu.
Generalnie jednak oczekiwanie na kontynuację rozpoczętej rok temu normalizacji polityki monetarnej w USA wywiera presję na euro szczególnie, że rynki spodziewają się przedłużenia programu QE w strefie euro poza pierwotnie wyznaczony marzec 2017. Rosnąca awersja do ryzyka umacnia zaś franka szwajcarskiego. Blisko dwa lata temu bank centralny Szwajcarii ogłosił, że nie będzie dłużej blokował umocnienia spadku kursu EURCHF poniżej 1,20. Obserwując jednak zachowanie pary od początku roku nietrudno zauważyć, że zaskakująco mocno trzyma się ona poziomu 1,08 (to 10% umocnienia CHF od 1,20), a każdorazowe zejście franka poniżej tego wsparcia dość szybko jest korygowane. Choć nie ma oficjalnych informacji o interwencjach SNB, to jednak na wykresie widać, że poziom 1,08 broni się. Tak było w lutym, czerwcu, lipcu i w październiku. Walka SNB z aprecjacją franka, szkodliwą dla szwajcarskiej gospodarki, sporo jednak kosztuje.
Na rynku stopy procentowej tydzień rozpoczął się spokojnie i taka stabilizacja powinna trwać do dzisiejszej decyzji Fedu. Chociaż bazowym scenariuszem pozostaje brak zmiany stóp procentowych w listopadzie, to jednocześnie istnieje wysokie prawdopodobieństwo podwyżki. Już bowiem we wrześniu trzech z 10 członków FOMC opowiadało się za podwyżką stóp (informację zawarto w komunikacie po posiedzeniu). Duża część pozostałych przedstawicieli Komitetu popiera scenariusz zaostrzenia polityki pieniężnej w 2016 r., chociaż za cenę utrzymania dobrej komunikacji z rynkiem była skłonna odsunąć decyzję o kolejne miesiące (prawdopodobnie do grudnia). Za szybszą decyzją mogą przemawiać publikowane w ostatnich miesiącach dane makroekonomiczne, które w wielu przypadkach były lepsze od oczekiwań. Z kolei scenariusz grudniowej podwyżki stóp wzmacnia przede wszystkim zbliżający się termin wyborów prezydenckich w USA i powszechne przekonanie rynku, że do podwyżki dojdzie dopiero pod koniec roku (czyli argument właściwej komunikacji). Do decyzji Fed (godz. 19:00) inwestorzy będą unikać zwiększania ekspozycji na ryzyko, tworząc lekką presję na wzrost rentowności na globalnym rynku długu. Z kolei po zakładanym braku podwyżki przyjdzie odreagowanie. W Polsce ten scenariusz będzie wspierany publikacją danych makroekonomicznych. Wyższa od oczekiwań była już dynamika wskaźnika CPI w październiku (-0,2% r/r). Również indeks PMI powinien pokazać wysoki odczyt nasilając presję ze strony podaży obligacji. Niemniej po aukcji zamiany (3 XI) spodziewać się należy korekty i w efekcie nawet wyraźnego spadku rentowności w ślad za rynkami bazowymi.