GPW z apetytem na dalsze wzrosty
Choć początek piątkowej sesji mógł sugerować, że dziś na warszawskiej giełdzie zobaczymy korektę imponującej serii wzrostów z początku tygodnia, to tak się jednak nie stało i widać, że byki nie mają zamiaru odpuszczać. Jest to o tyle ciekawe, że na pozostałych europejskich parkietach dominowały spadki. Ponadto słabsze dane o amerykańskim wzroście gospodarczym nie pozwalają na kontynuacji rajdu na Wall Street.
Podczas piątkowych notowań nastroje na GPW były całkiem niezłe. Po raz kolejny wzrósł indeks spółek średnich, czyli mWIG40 (-+0,05%). Cały WIG zamknął się natomiast o 0,2% ponad kreską. Umiarkowanymi zyskami może pochwalić się WIG30 (+0,13%) oraz WIG20 (+0,18%) - w przypadku ostatniego z wymienionych indeksów byki wczoraj odbiły się od psychologicznej bariery 2100 pkt, jednakże już dziś pokazały, że nie zamierzają odpuszczać.
Solidne wzrosty notuje natomiast sWIG80 (+0,81%), który skupia najmniejsze firmy z warszawskiego parkietu. Patrząc na poszczególne spółki wchodzące w skład warszawskiego indeksu blue chipów, najlepiej radził sobie KGHM (+2,46%), PKN Orlen (+2,04%) oraz mBank (+1,21%). Konglomerat po raz kolejny skorzystał na wzrostach cen miedzi, z kolei Orlen mógł przekonać do siebie inwestorów wczoraj opublikowanymi wynikami. Po drugiej stronie rynku są przede wszystkim spółki energetyczne, które odreagowują wczorajsze szalone wzrosty — Enea straciła 1,23%, a Energa 0,39%. Niemniej jednak notowania tych koncernów znajdują się i tak znacznie powyżej poziomów z początku tygodnia. Niemniej jednak rodzimy rynek wypadł dosyć dobrze na tle swoich europejskich odpowiedników — główne indeksy giełdowe Starego Kontynentu znajdowały się pod kresą, jedynie na zielono świecił londyński FTSE100, ale wzrost o 0,14% nie powala na kolana.
Dziś po południu poznaliśmy dane o amerykańskim PKB — w trzech ostatnich miesiącach tamtejsza gospodarka miała rozwijać się w annualizowanym tempie 1,9%. Jest to wyniki zarówno słabszy od konsensusu, jak i od danych za III kwartał. Niemniej jednak to dopiero wstępny odczyt i niewykluczone, że w kolejnych tygodniach zobaczymy pozytywne rewizje. Patrząc w szczegóły wzrostu, widzimy, że wciąż dosyć dobrze wygląda konsumpcja — realne wydatki konsumpcyjne wzrosły w oczekiwanym tempie. Ponadto cieszyć może fakt, że odbiły inwestycje, co pozytywnie rokuje na przyszłość. Z kolei największym hamulcowym dla wzrostu był eksport netto. Co prawda było to prawdopodobnie spowodowane pewną anomalią z III kwartału (wtedy odnotowano zaskakująco wysoki eksport soi), ale z pewnością będzie to kolejny argument dla Donalda Trumpa, by zwiększać protekcjonizm w stosunkach handlowych. Podsumowując dzisiejsze dane ze Stanów Zjednoczonych były one rozczarowaniem, ale nie tak dużym, aby do prowadzić do korekty na Wall Street.
Warto również dodać, że wczoraj wieczorem wyniki za IV kwartał opublikowały wielkie spółki technologiczne. Microsoft i Intel jednoznacznie pobiły oczekiwania, co sprawia, że ich akcje drożeją o około 2%. Słabiej wypadło sprawozdanie koncernu Alphabet, do którego należy wyszukiwarka Google. W efekcie notowania drugiej co do wielkości spółki na świecie pod względem kapitalizacji spadają o około 0,3%. O godzinie 17:00 indeks S&P500 traci 0,2%, Dow Jones 0,13%, a Nasdaq 0,07%.