Analizy

Prezes EBC Mario Draghi, fot. PAP/EPA/Armando Babani
Prezes EBC Mario Draghi, fot. PAP/EPA/Armando Babani

Szef EBC a rynek forex

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 9 marca 2017, 19:29

  • Powiększ tekst

Co rzekł Draghi, a co rzec możemy my?

Europejski Bank Centralny nie dokonał zmian w swej polityce monetarnej. Podstawowa stopa procentowa jest zerowa, kredytowa wynosi 0,25 proc., a depozytowa -0,40 proc. Operacja QE funkcjonuje według dotychczasowego planu – to znaczy, że jeszcze w marcu skup aktywów wyniesie 80 mld euro, zaś od kwietnia będzie to 60 mld euro, co najmniej do końca roku.

Zasadniczo nie można powiedzieć, by Draghi stał się jastrzębiem. Nie zapowiedział zmian, niemniej trzeba przyznać, że nie podkreślał w jakiś szczególny sposób takich rzeczy jak np. możliwość wykorzystania 'wszystkich dostępnych środków' w celu napędzenia inflacji i popytu na kredyty. Ba, powiedział wręcz, że pewnemu zmniejszeniu uległy ryzyka dla wzrostu gospodarczego. Spadło też zagrożenie deflacją.

Eurodolar, na którym ostatnio kultywowano moc waluty amerykańskiej, poszedł w górę. Sięgnął nawet 1,0615, acz gdy piszemy te słowa, kurs pozycjonuje się raczej przy 1,0580-85. Postrzegamy dzisiejszy ruch raczej jako korektą i cokolwiek przedwczesną próbę dyskontowania przyszłości być może bardzo odległej. W takim układzie piłka dalej jest po stronie dolara, o ile Fed podwyższy w przyszłym tygodniu stopę procentową, a jutrzejsze dane z rynku pracy USA będą dobre.

Draghi, dodajmy, stwierdził dobitnie, że waluta euro to przyszłość, z której nie da się już wycofać. Cóż, prawdopodobnie pięć tysięcy lat temu ktoś na Krecie sądził, że porządek oparty o pałac w Knossos to coś, z czego nie da się wycofać – a dziś resztki przejawów tego porządku zwiedzają turyści. Dobrze, to jednak z naszej strony złośliwość, bo oczywiście Draghi nie liczy w tysiącleciach. Ale powiedzmy, że liczy w dekadach. Problem w tym, że nawet w takim horyzoncie czasowym przyszłość Eurolandu nie jest klarowna i niekoniecznie musi być tryumfalna. To jednak temat na felieton zupełnie innego rodzaju.

Polski orzeł

Trochę rozbiegły się drogi złotego w odniesieniu do euro i do dolara. Na euro-złotym straciliśmy, mamy 4,3215, a więc niemalże górne ograniczenia konsolidacji, która trwa od początku lutego. Formalnie możemy się obawiać maksimów na 4,3370, testowanych 17 lutego, ale na razie aż takiego skoku nie widać.

USD/PLN co prawda podchodził dziś pod 4,0950, ale to nadal obszar trendu bocznego, dość prezycyjnie wędrującego w zakresie 4,05 – 4,10. Stan ów trwa od pierwszej połowy lutego.

Jutro poznamy odczyt dynamiki produkcji przemysłowej w Wielkiej Brytanii, co może mieć pewien wpływ na kondycję funta, w tym również na parze GBP/PLN. Od paru dni badane są dolne obszary konsolidacji (tak, również na tej parze generalny trend jest boczny, zresztą od początku stycznia), co obecnie oznacza kurs 4,9730.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych