Analizy

Stracona wiara w dolara

Arkadiusz Balcerowski analityk rynków finansowych XTB

  • Opublikowano: 24 stycznia 2018, 08:59

  • Powiększ tekst

Pomimo faktu, że w Stanach Zjednoczonych zakończyliśmy kilkudniowy okres paraliżu rządu federalnego, czynnik ten nie stanowił żadnego punktu zwrotnego dla notowań amerykańskiej waluty, czego nomen omen można się było spodziewać. Co więcej, wyprzedaż dolara była kontynuowana w ostatnich godzinach, w rezultacie główna para walutowa osiągnęła najwyższy poziom od połowy grudnia 2014 roku. Znamienne jest również to, że próżno szukać specyficznych czynników przemawiających za takim scenariuszem. Dla przykładu rentowność amerykańskiej 10-latki w dalszym ciągu pozostaje powyżej 2,6 proc. a dane makroekonomiczne utrzymują swój impet.

Biorąc pod uwagę jutrzejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego i zestawiając ten aspekt z ostatnim zrywem na rynku wspólnej waluty można podejrzewać, że Mario Draghi będzie chciał nieco stonować optymistyczne nastroje, aczkolwiek nie ma ku temu zbyt wielu powodów. Nastroje zarówno wśród konsumentów jak i przedsiębiorców pozostają bliskie historycznie wysokim poziomom, wzrost gospodarczy w dalszym ciągu utrzymuje swoją trajektorię, właściwie jedynie inflacja pozostaje swego rodzaju łyżką dziegciu w przysłowiowej beczce miodu. W tym kontekście pojawia się coraz więcej głosów, że ostatni rajd na EURUSD może przeszkodzić EBC w osiągnięciu celu inflacyjnego (według grudniowych projekcji dynamika wzrostu cen ma pozostać poniżej 2 proc. aż do 2020 roku). Aczkolwiek tym razem sytuacja wydaje się zgoła inna do tej z września 2017 roku, kiedy to Draghi wyszczególnił zmienność na rynku walutowym (również imponująca aprecjacja euro) jako jeden z czynników niepewności wymagający skrupulatniejszej obserwacji. Po pierwsze, choć rzeczywiście główna para walutowa kontynuuje swój marsz na północ, to kiedy spojrzymy na nominalny indeks euro biorący pod uwagę udziały w handlu gospodarki strefy euro okaże się, że wzrosty są nieporównywalnie mniejsze, gdy zestawimy je z ruchami z września. Po drugie, ceny ropy naftowej denominowane w euro traciły przed wrześniowym posiedzeniem nawet ponad 20 proc., podczas gdy od tego czasu zanotowaliśmy ich wzrost o blisko 30%. Reasumując, choć Mario Draghi może podjąć próbę osłabienia euro, to można zakładać, iż na tym etapie kurs walutowy nie stanowi dużego problemu dla polityki pieniężnej.

Z punktu widzenia polskiej gospodarki wczoraj NBP opublikował grudniowe dane na temat podaży pieniądza, które pokazały wzrost agregatu M3 o 4,6 proc. w ujęciu rocznym. Znamienny jest fakt, że suma depozytów i innych zobowiązań bieżących w rękach przedsiębiorstw niefinansowych odnotowała wyraźny wzrost, już kolejny miesiąc z rzędu (choć dynamika roczna tejże figury nieco spadła). Czynnik ten zdaje się ewidentnie przeczyć tezie, iż polskim firmom brakuje gotówki, co w pewien sposób mogłoby niekorzystnie oddziaływać na inwestycje. Patrząc na kalendarz makroekonomiczny na uwagę zasługują przede wszystkim wstępne odczyty indeksów PMI z europejskich gospodarek oraz dane z brytyjskiego rynku pracy. Z rodzimej gospodarki poznamy stopę bezrobocia za grudzień, gdzie konsensus wskazuje na jej wzrost z 6,5 proc. do 6,6 proc., zaś GUS opublikuje miesięczny biuletyn statystyczny. O poranku złoty pozostaje względnie stabilny, tracąc nieco do funta oraz franka. O godzinie 8:45 za dolara płacono 3,3853 złotego, za euro 4,1686 złotego, za funta 4,7413 złotego, a za franka 3,5463 złotego.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych