Analizy

Alergia złota na wzrosty rentowności

Patryk Pyka, Analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 4 marca 2019, 19:41

    Aktualizacja: 4 marca 2019, 20:47

  • Powiększ tekst

W poniedziałek WIG20 dzielnie walczył do samego końca, jednak słabość sektora energetycznego ostatecznie przesądziła o niekorzystnym zakończeniu sesji.

Wśród polskich blue chipów największą ujemną kontrybucję do indeksu wniosła PGE (-5,8%), która w piątek po sesji opublikowała gorsze od oczekiwań szacunkowe wyniki za 2018 r. Kiepski sentyment w branży energetycznej rozprzestrzenił się szybko na pozostały spółki, w wyniku czego indeks WIG-Energia zanotował dziś stratę na poziomie -4%. Tym sposobem poniedziałek okazał się być kolejnym dniem straconym w wykonaniu polskiego parkietu, który w ostatnim czasie wyraźnie odstaje od silniejszej zagranicy. WIG20 zakończył ostatecznie dzień ze stratą na poziomie -0,2%, osiągając przy tym obroty nieco powyżej 600 mln zł. Natomiast mWIG40 zaliczył zniżkę o -0,8% a sWIG80 zamknął sesję neutralnie.

Wraz z końcem lutego na bazowych rynkach obligacji zagościła korekta. Rentowności amerykańskich 10-latek dotarły z poziomu 2,65% do okolic 2,75%. Zjawisko to w dużej mierze jest efektem widocznego spadku awersji do ryzyka, z drugiej strony rynek wciąż oczekuje kolejnych impulsów płynących z gospodarki USA. Należy zauważyć, że rynki w pełni wyceniły już scenariusz zakończenia trzyletniego cyklu podwyżek, a zatem powrót do wyraźnego trendu spadku rentowności amerykańskich skarbówek wymagałby pogorszenia się danych makro płynących zza oceanu. Taki scenariusz uruchomiłby ewentualną dyskusję na temat dalszych planów łagodzenia polityki monetarnej. Dlatego też w krótkim terminie kluczowymi czynnikami pozostają: piątkowa publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy oraz zaplanowane na 20 marca posiedzenie FOMC.

Mogłoby się zdawać, że na chwilę obecną rynek długu odczuwa pewien „dyskomfort” – z jednej strony dobre dane z rynku pracy nie dostarczają powodów do tego, by mocniej łagodzić politykę monetarną, a nawet pozostawiają miejsce na jeszcze jedną podwyżkę w drugim półroczu, z drugiej strony trudno wyobrazić sobie J. Powell’a, który ponownie zmienia swoją retorykę o 180 stopni, uderzając tym samym w „jastrzębie” tony.

Alergicznie na wzrosty rentowności amerykańskich skarbówek reaguje cena złota, która powróciła w piątek poniżej bariery 1300 USD za uncję. W przypadku surowca ponownie powróciły „stare demony”, które skutecznie hamowały wzrost ceny „królewskiego kruszcu” przez ostatnie lata. Mamy w tym przypadku na myśli wzrost kosztu alternatywnego dla złota w postaci realnych rentowności amerykańskich skarbówek oraz aprecjację dolara, która zyskała na sile w końcówce ubiegłego tygodnia. Niemniej, oba wymienione czynniki nie są w naszej ocenie kwestią długoterminowych tendencji – obecna faza cyklu oraz słabnące efekty stymulusu podatkowego w USA nie pozwolą w dłuższej perspektywie na utrzymywanie restrykcyjnej polityki monetarnej. Wprawdzie dane z amerykańskiego rynku pracy mogą jeszcze przez pewien okres kreować pozytywny obraz, jednak warto mieć na uwadze, że ten rodzaj danych reaguje na zmiany zachodzące w gospodarce z pewnym opóźnieniem.

Patryk Pyka, Analityk Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych