Kiepskie nastroje na początku tygodnia
Początek tygodnia na światowych giełdach nie należał do udanych. Mocne spadki obserwowaliśmy w trakcie sesji azjatyckiej, a następnie europejskiej. Póki co, niewiele również wskazuje, żeby sytuacja miała ulec zmianie w trakcie sesji na Wall Street.
Powodem kiepskiej kondycji światowych rynków akcji ponownie są kwestie handlowe. W weekend Chiny napisały kolejny rozdział w potyczce handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Państwo Środka zdecydowało się wszcząć postępowanie wobec amerykańskiej firmy FedEx. Oficjalnym powodem wszczęcia postępowania jest nieprawidłowości przy dostawach. Niemniej jednak, ciężko nie łączyć tego ruchu z zapowiadaną przez Chiny listą “niewiarygodnych” zagranicznych firmy oraz amerykańskimi sankcjami na Huawei.
Niektóry chińskie gazety wprost napisały, że jest to ostrzeżenie Pekinu. Ponadto, Chiny opublikowały stanowisko ws. toczącej się wojny handlowej. Władze drugiej największej gospodarki świata stwierdziły w nim, że zniesienie wszystkich nowo nałożonych ceł przez stronę amerykańską będzie warunkiem wstępnym jakiejkolwiek umowy handlowej między dwoma mocarstwami. Chiny w dokumencie ponownie stwierdziły, że nie chcą wojny handlowej z USA, ale nie ugną się jeśli jest ona konieczna. Wydźwięk komunikatu był nieco mieszany, ponieważ z jednej strony otrzymaliśmy kolejne zapewnienie o chęci “pokoju handlowego”, a z drugiej - ostrzeżenie, że kolejne “agresywne” działania Stanów nie pozostaną bez odpowiedzi.
Dla rynków akcji te informacje nie przyniosły niczego nowego - sytuacja najprawdopodobniej będzie dalej się rozwijać w negatywnym dla światowej gospodarki kierunku. Niemniej jednak, obranie za cel amerykańskiej spółki może sugerować, że obie strony częściej będą uciekać się do ataków na konkretne spółki. To z kolei stwarza ryzyko, że wraz z postępem wojny handlowej oba kraje będą starały się jak najbardziej “dopiec” drugiej stronie, a ciężko o bardziej dotkliwe uderzenie niż odcięcie kluczowych przedsiębiorstw od kluczowych rynków.
Nie wiadomo kto będzie kolejnym celem Chin lub Stanów, ale warto mieć na uwadze, że część instytucji finansowych, jak na przykład Morgan Stanley, stwierdziła, że przy dalszej eskalacji gospodarka USA może w ciągu roku znaleźć się w stanie recesji.