Złota gorączka
Po osiągnięciu historycznego szczytu w USA w ubiegłym tygodniu, rynki akcji na świecie wydają się wpadać w lekką zadyszkę. Skala wczorajszych spadków w Europie nie była duża, najsłabszy DAX stracił 0,5% po obniżce prognoz sprzedaży Daimlera, ale także na Wall Street zobaczyliśmy lekki odwrót, a S&P500 spadło o 0,2% po bardzo spokojnej sesji.
Wygląda to na ciszę przed burzą, szczególnie, że pozostałe rynki kontynuują dostosowanie po czerwcowym posiedzeniu Fed. W momencie pisania komentarza rentowności amerykańskich 10-latek ponownie zbliżają się do poziomu 2%, kurs EURUSD znajduje się najwyżej od miesięcy, powyżej granicy 1,14, a ceny złota przed ostrym zwrotem znajdowały się już blisko 1440 $/ou. Szczególnie zachowanie kruszcu wydaje się stać w dość ostrej sprzeczności z kontynuacją hossy, a prosta analiza historii ostatnich lat sugeruje, że tłumaczenie go wyłącznie zwrotem w polityce monetarnej na świecie jest mocno naciągane.
Obecne ruchy cenowe są oczywiście drugorzędne wobec tego, jak zakończy się weekendowe spotkanie pomiędzy prezydentami Xi i Trumpem, ale około półtoraprocentowe w momencie pisania komentarza spadki w Hong Kongu i Szanghaju ukazują, że sprzedawanie po raz n-ty tych samych historii w prasie przestaje działać na rynek. Kontrolowany zapewne przeciek informacji o tym, że R. Lighthizer i Liu He nawiązali w poniedziałek kontakt przed spotkaniem prezydentów, został całkowicie zlekceważony. Choć sam powrót do stołu negocjacyjnego po szczycie w Osace miałby zapewne jakiś efekt, mógłby się on okazać bardzo krótkotrwały, gdyby nie szły za nim bardziej konkretne zapewnienia, np. deklaracja prezydenta Trumpa, że do końca roku nie zostaną wprowadzone cła na resztę importu z Chin.
Technika gróźb raczej nie podziałałaby na Chiny skoro wydaje na razie mieć odwrotny od zamierzonego efekt w relacjach z Iranem. Po ogłoszeniu w poniedziałek nowych sankcji, które zdaniem większości ekspertów mają głównie wymiar symboliczny, przedstawiciele Teheranu wykluczyli powrót do rozmów z USA zanim druga strona nie wycofa się z kolejnych agresywnych ruchów. Amerykańskie próby zbudowania szerokiej koalicji przeciwko szyickiej republice wydają się na razie spełzać na niczym, a Chiny i Japonia lekceważą nawoływania prezydenta Trumpa, by same zaangażowały się w „ochronę” statków w okolicach cieśniny Ormuz poprzez zwiększenie własnej militarnej obecności w Zatoce Omańskiej.
W godzinach wieczornych można spodziewać się wypowiedzi J.Powell’a oraz J.Bullard’a, które mogłyby wywołać reakcję rynkową. Po ubiegłotygodniowym posiedzeniu, które wywołało silne osłabienie dolara i poważny wzrost cen na rynku długu, obniżka w lipcu nie tylko stała się „przesądzona”. Szanse na to, że nie wyniesie ona -25pb, a -50pb wzrosły już do 45%. Nie jesteśmy przekonani, czy nie jest to nadinterpretacja ostatniego komunikatu i konferencji, więc spodziewamy się, że w ciągu najbliższego miesiąca prezes Powell będzie starał się dalej sterować oczekiwaniami rynkowymi, które obecnie są mocno rozchwiane – 100pb obniżek do grudnia to wg wycen drugi najbardziej prawdopodobny scenariusz, a nawet ruch o 125pb nie jest wykluczony. Trzeba wiele dobrej woli, by wyciągnąć takie konkluzje z czerwcowego spotkania, ale jeśli ktoś może w tym pomóc to właśnie J.Bullard, czyli jedyny członek FOMC, który domagał się ruchu już teraz.