Pogoń za resztą świata?
Piątkowy dzień na globalnych giełdach, pod nieobecność polski i części rynków europejskich, zapowiadał się pozytywnie m.in. na niespodziewanie dobry odczyt chińskiego Caixin PMI, który w sprzeczności z oficjalnymi danymi wzrósł do poziomu 51,7 pkt., otwierając drogę do wzrostów w Azji. Zamknięcia w reszcie świata miały zależeć jednak przede wszystkim od informacji z amerykańskiego rynku pracy.
Piątkowe dane o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym miały być najgorszymi od niemal pół roku (konsensus: 85 tys. nowych miejsc pracy) z uwagi na czynniki jednorazowe, m.in. strajki w fabrykach General Motors. Okazało się, że jest znacznie lepiej. Zatrudnienie wzrosło o 128 tys. przy silnych rewizjach w górę statystyk za ostatnie dwa miesiące. Pomimo braku zaskoczeń na stopie bezrobocia i nieco słabszych od oczekiwań płacach, wygenerowany impuls wzrostowy był wystarczająco silny, by rynek w dużej mierze zlekceważył wyraźnie słabszy od oczekiwań wzrost ISM w amerykańskim przemyśle (48,3 pkt. vs. konsensus 49,0 pkt.). DAX rósł w piątek o 0,7%, S&P500 o 1,0%, a NASDAQ o 1,1%. Jednocześnie nie spowodowało to jednak silnych spadków cen złota, które tylko chwilowo korygowało się do okolic 1505$, a w dzisiejszych godzinach porannych ponownie kosztuje powyżej 1510$. Rentowności amerykańskich 10-latek także odbijały tylko chwilowo i znajdują się okolicach 1,7%.
Pod nieobecność Tokio Hang Seng zyskuje w momencie pisania komentarza 1,5%, dając podstawę do świetnego rozpoczęcia pierwszego tygodnia listopada, co potwierdzają kwotowania kontraktów futures na amerykańskie, a zwłaszcza europejskie indeksy. Dodatkowym wsparciem, zwłaszcza dla Frankfurtu, są deklaracje Wilbura Rossa o tym, że nie dojdzie do wprowadzenia ceł na europejskie i japońskie samochody importowane do USA. Negocjacje „pierwszej fazy” porozumienia handlowego, które wg Donalda Trumpa ma pokrywać około 60% spornych tematów, przebiegają rzekomo bez zakłóceń, ale jest to typowy przykład sytuacji, w której być może będzie trzeba sprzedawać fakty, o ile okaże się, że nie zostanę objęte nim żadne trudniejsze kwestie. Dodatkowym problemem są kontrolowane przecieki o tym, że Chiny oczekują, że kolejny etap rozmów zostanie rozpoczęty od zawieszenia już wprowadzonych ceł, ale jest to raczej tylko gra na dodatkowe ustępstwa.
Ciekawe będzie, jak po piątkowej przerwie i czwartkowym załamaniu WIG20 zachowa się GPW. O ile obraz sesji nie zmieni się z uwagi na jakieś nowe wydarzenia, wzrost o mniej niż 1,0-1,5% byłby dzisiaj rozczarowaniem. Jakimś wsparciem dla rynku mogłyby być lepsze od oczekiwań dane PMI, konsensus zakłada bardzo skromny wzrost wskaźnika do 48,1 pkt. (z 47,8 pkt. we wrześniu).
Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion