Test dla inwestorów na GPW
Poranne nadzieje na to, że korekta na spółkach technologicznych będzie miała krótki, dwudniowy charakter spełzły wczoraj na niczym.
Rynki europejskie rozpoczynały dzień na plusach, ale nastroje uległy szybkiemu pogorszeniu. Bilans wczorajszych danych makro był mieszany, PKB w strefie euro w 2Q2020 zostało zrewidowane w górę z -12,1% k/k do -11,8% k/k, wyraźnie gorsze od oczekiwań okazały się natomiast dane o włoskiej sprzedaży detalicznej (-2,2% k/k vs. konsensus 1,1% k/k). Narastają obawy o drugą falę epidemii, we Francji liczba nowych przypadków osiągnęła rekordowy poziom, ale zmianę sentymentu trudno tłumaczyć czymkolwiek innym niż nerwowość przed powrotem amerykańskiego rynku kasowego. Jeszcze przed otwarciem w USA notowania futures sugerowały tam bardzo wyraźne minusy, za czym w pewnym dystansie podążała Europa. Finalnie główne indeksy straciły od 0,1% (FTSE100 przy kontynuacji gwałtownego osłabienia funta, który spadł do poziomu 1,2950 względem dolara) do 1,8% (FTSE MiB).
Sytuacja w Polsce wyglądała jeszcze gorzej, na małych spółkach można było mówić w trakcie dnia o pełnej panice. Finalnie WIG20 stracił 2,2%, mWIG40 2,9%, a sWIG80 3,8%. JSW, które w godzinach porannych kosztowało ponad 26 zł i zwiększało wartość o ponad jedną piątą zamknęło finalnie tabelę głównego indeksu spadkiem o 7,2%, a finisz handlu pomimo ogromnych obrotów w trakcie sesji trudno widzieć inaczej niż wywieszenie białej flagi przez inwestorów indywidualnych. W obecnej sytuacji można już mówić o pierwszym poważnym sprawdzianie dla nowych na rynku uczestników ostatniej hossy – po słabym sierpniu wrzesień zapowiada się jeszcze gorzej, 23 spółki należące do WIG notowały wczoraj dwucyfrową przecenę, a na drugim miejscu listy znalazł się Biomed Lublin tracący 15,6%.
Po zamknięciu w okolicach dziennych minimów S&P500 straciło wczoraj 2,8%, a NASDAQ 4,1%. Najbardziej symbolicznym akcentem dnia była prawdopodobnie przecena Tesli o 21%. Spółki technologiczne dotarły do okolic pierwszego poważnego wsparcia, zarysowanego przez lipcowe szczyty. Już raz, na początku sierpnia, zatrzymało ono znacznie łagodniejszą, trzydniową korektę. Skala wyprzedaży, która po raz pierwszy namacalnie pokazuje inwestorom, co dla szerokiego rynku może oznaczać gwałtowna zmiana sentymentu na spółce z top3 światowych indeksów (naturalnie mowa o Apple, które przeceniło się o szczytów o 18%), jest na tyle duża, że brak odbicia dzisiaj byłby już poważnym sygnałem alarmowym. Pomijając okres marcowy, gwałtowniejsze korekty na NASDAQ praktycznie nie zdarzały się w ciągu całej poprzedniej hossy, nawet w grudniu 2018 r., gdy łączna skala spadków była znacznie większa. Nasz scenariusz bazowy zakłada, że wczoraj mieliśmy do czynienia z punktem kulminacyjnym, na co składają się nie tylko pozytywne notowania kontraktów futures na indeks (te akurat w momencie pisania komentarza zaczęły się mocno korygować, dla S&P500 i DJIA są już na minusach, a wzrosty dla NASDAQ stają się bardzo niewielkie), ale przede wszystkim kolejna uspokajająca reakcja Azji na zachowanie Wall Street. Poddaje ona w wątpliwość scenariusz większego dostosowania na całym świecie, mogącego wywołać efekt kuli śniegowej. Pomimo dużej wolatylności wczoraj i wyraźnego umocnienia dolara, w granice trwającego od kilku dni trendu bocznego powróciło także złoto. Ostatnim argumentem za stabilizacją sytuacji jest wreszcie to, że po chwilowym oderwaniu od średnioterminowych zależności, amerykańska giełda powróciła do poziomów sugerowanych przez zmiany bilansu Rezerwy Federalnej oraz rynek długu (spready kredytowe na obligacjach korporacyjnych).
Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion