Pułapka na niedźwiedzie
Początek wtorkowej sesji zdecydowanie nie zapowiadał dramatu, który rozegrał się na giełdach w Europie i USA. Główne indeksy na Starym kontynencie rozpoczęły go na plusach, ale aktualizacja danych o liczbie zarażeń w Korei bardzo szybko pogorszyła sentyment. Mimo to jeszcze o godzinie 15:30 istniała szansa na zamknięcie nad kreską. Zachowanie Wall Street bardzo szybko ją rozwiało, a DAX finalnie stracił 1,9%, nie odbiegając od innych indeksów. Uwagę zwracało to, że FTSE MiB ze spadkiem o 1,4% było najsilniejszym z nich, w czym widzimy pozytywny sygnał na dzisiaj.
GPW malowała swoją własną historię. WIG20 stracił 2,8%, mWIG40 1,9%, a sWIG80 symboliczne 0,04%. W odróżnieniu od rynków zachodnich duże spółki osiągnęły dno bardzo wcześnie, krótko po godzinie jedenastej, wyglądając wówczas tragicznie na tle innych otwartych giełd. Było to poniekąd zrozumiałe po tym, jak nie obronił się krytyczny poziom 2000 pkt. Przecena była bardzo demokratyczna, ale szczególnie źle wyglądało CCC i mBank, które straciły odpowiednio 6,9% oraz 7,0%. Tematem dnia dla inwestorów indywidualnych była zapewne wcześnie rozpoczęta apokalipsa na WIG Games (-4,4%). Liderem spadków był Playway, którego akcje traciły w dołku 14%. Ostateczny bilans strat to „tylko” 8,5%, ale załamanie, które mocno uderzyło także w CD Projekt i Ten Square Games będzie interesującym testem nerwów tzw. „ulicy” przed kolejnym dniem, w którym negatywny scenariusz bardzo trudno wykluczyć. Wprawdzie z racjonalnego punktu widzenia niełatwo znaleźć sektor, któremu epidemia zagraża mniej, ale obecne wyceny same w sobie uzasadniają dalszą korektę.
S&P500 straciło 3,0%, a NASDAQ 2,8%. Załamanie w USA trwało do samego końca sesji, pomimo że na godzinę przed zamknięciem rentowności długu zaczęły wyraźnie odbijać, a obligacje 10-letnie zakończyły dzień powyżej 1,35%. Przetestowane zostały ich historyczne minima z 2016 r. i chociaż w dłuższym terminie nieuchronne wydaje się wyznaczenie nowych dołków, widzimy dużą szansę, że nie nastąpi to teraz.
Wprawdzie spadki o 0,8-1,1% w Azji zazwyczaj trudno byłoby nazwać niewielkimi, ale w kontekście wczorajszych wydarzeń takie określenie wydaje się adekwatne. Aktualna liczba zarażonych w Korei Południowej to 1146 osób, we Włoszech 322 osoby. Mimo to KOSPI nie odbiega znacząco od Hang Sengu czy Nikkei, co podobnie jak wczorajsze zachowanie Mediolanu może być naszym zdaniem sygnałem tworzącego się lokalnego dołka. Argumentem za dalszymi spadkami jest z pewnością sytuacja techniczna. Przełamanie z biegu 3200 pkt. otwiera S&P500 drogę do 3000 pkt., WIG20 z kolei wydaje się nie mieć żadnych istotnych wsparć powyżej 1800 pkt. W momencie pisania komentarza kontrakty futures na DAX sugerują około procentowe spadki na starcie sesji, tam również kolejny ważny poziom widać dopiero w okolicy 12500 pkt., 2,3% poniżej wczorajszego zamknięcia. Mimo to wczorajsze zachowanie długu, słabość dolara, a przede wszystkim złota, które dopiero dzisiaj odrabia silne straty, sprawiają, że w tej pozornie jasnej sytuacji technicznej widzimy pułapkę na niedźwiedzie. Na marginesie paniki wokół COVID-19 odnotowujemy również wczorajszą, bardzo trudną dla lidera wyścigu o nominację Demokratów, Bernie’go Sandersa, debatę. Zważywszy, że jego potencjalny wybór na prezydenta jest naszym zdaniem większym zagrożeniem dla Wall Street niż epidemia, jest to kolejny argument za tym, że finisz dzisiejszego dnia może wyglądać lepiej niż jego początek.
Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion