Po Świętach, po wojnie na rynku ropy
Europejskie rynki i część azjatyckich wracają dziś do pracy po świątecznej przerwie, stojąc przed zadaniem zdyskontowania kilku istotnych wydarzeń. Pierwszym z nich jest oczywiście historyczne porozumienie producentów ropy naftowej o zakończeniu wojny cenowej na rynku ropy. Umowa, którą w czwartek powstrzymywał opór Meksyku przed żądaniami zmniejszenia wydobycia o 400 tys. baryłek dziennie, ma finalnie oznaczać cięcie produkcji o 9,7 mln baryłek dziennie, około 10% globalnej podaży. Choć jej skala będzie największa w historii, znajdzie się w dolnym przedziale wielkości sugerowanych wcześniej w mediach i jest zapewne niewystarczająca, by zbilansować rynek przed 4Q2020 czy może nawet początkiem przyszłego roku. Pierwsza reakcja rynku nie pozostawia złudzeń, że zwolenników tezy o nagłym i silnym wzroście cen surowca może czekać poważny zawód. W czwartek ropa gwałtownie się przeceniała, a po pogłębieniu spadku w piątek cena baryłki WTI to około 22,50 USD.
Choć kontrakty futures na bardziej odległe terminy uwzględniają normalizację w ciągu 3-4 kwartałów (rozumianą jako powrót do około 40 USD), ceny spot powinny znajdować się pod dalszą presją.
Rynek amerykański rozpoczął wczoraj tydzień od bardzo łagodnej korekty, z całą pewnością zasłużonej po szalonych wzrostach z poprzednich dni. S&P500 spadło o 1%, a DJIA o 1,4%, ale NASDAQ wzrósł o 0,5%. Przerwa świąteczna nastąpiła bezpośrednio po ogłoszeniu wartego 2,3 bln USD planu pomocy przedsiębiorcom, który oznacza przekroczenie w USA jednej z ostatnich granic w polityce monetarnej, tzn. skupu obligacji korporacyjnych poniżej ratingu inwestycyjnego. Finalny ruch, czyli początek skupu akcji, o ile w ogóle nastąpi, będzie naszym zdaniem bardziej odsunięty w czasie, zostanie zachowany w rezerwie na kolejny epizod paniki na rynkach, który mógłby mieć miejsce np. w sytuacji kolejnej silnej fali zachorowań na koronawirusa po zakończeniu obecnej polityki izolacji. Rozpoczynający się właśnie sezon wynikowy (dziś raporty podadzą JP Morgan oraz Wells Fargo) powinien wskazać zwycięzców i przegranych obecnej sytuacji i na jakiś czas właśnie analiza raportów powinna być głównym czynnikiem różnicującym zachowanie spółek. Hossa najbardziej wyprzedanych spółek zapewne ma się ku końcowi po niezwykle silnym odreagowaniu, wyceny bynajmniej nie są niskie. Zgodnie ze statystykami FactSet, aktualny wyprzedzający wskaźnik cena/zysk dla S&P500 to 17,3, powyżej pięcioletniej średniej. Wartość ta jest zapewne i tak wyraźnie zaniżona. O ile użyty dla jej wyliczenia spadek zysków w 1Q2020 o 10% r/r jest optymistyczny, ale możliwy do osiągnięcia, „konsenusowe” spadki zysków o 20% r/r w 2Q2020, 8,5% r/r w 3Q2020 oraz 0,9% r/r w 4Q2020 mają olbrzymie pole do ujemnych rewizji nawet gdyby epidemia nie miała nawrotów, a od początku maja czekałby nas stopniowy powrót do normalności.
Dzisiejszą sesję powinniśmy jednak rozpocząć w sielankowych nastrojach, rynek skupia się na dyskontowaniu z jednej strony ogromnych (i wciąż nowych, jak wart 540 mld EUR pakiet w strefie euro) programów fiskalnych oraz monetarnych, z drugiej na narastającym przekonaniu, że w przededniu przekroczenia bariery 2 mln potwierdzonych przypadków koronawirusa punkt kulminacyjny epidemii w Europie i USA mamy za sobą. Optymizmowi sprzyja świeża wypowiedź A. Fauci’ego o tym, że wcześniejsze oficjalne szacunki Białego Domu w kwestii liczby ofiar śmiertelnych w USA (>120 tys.) były co najmniej dwukrotnie zawyżone. Kolejne europejskie kraje ogłaszają programy znoszenia ograniczeń aktywności gospodarczej, polski powinniśmy poznać w środę lub czwartek.
Kamil Cisowski
Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego
Dom Inwestycyjny Xelion