Nie straszmy Polaków inflacją – działajmy odpowiedzialnie
Prof. Cezary Kochalski, członek Rady Polityki Pieniężnej w rozmowie z Maciejem Wośko, redaktorem naczelnym „Gazety Bankowej” mówi o obronie autorytetu głównych instytucji państwa, polityce monetarnej i wystąpieniach członków RPP
- Panie profesorze, gorąco robi się wokół posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej. Część członków Rady złamała obowiązujące przez lata zasady prezentowania wobec „publiczności” – wobec rynku, jednolitego stanowiska wobec decyzji podjętych na posiedzeniu. To oczywiście niepisana zasada…
- Pytanie pana redaktora nawiązuje do zasady kolegialności podejmowania decyzji oraz do tzw. dobrych praktyk obowiązujących wszystkich członków Rady. Kolegialność w odniesieniu do RPP oznacza potrzebę współpracę osób powołanych przez Prezydenta RP, Sejm oraz Senat. Powinna zawsze polegać na dyskusji merytorycznej, uwzględnianiu różnych stanowisk i punktów widzenia na procesy inflacyjne i gospodarcze, dążeniu do osiągania konsensusu, a w wypadku różnic stanowisk co do oceny procesów inflacyjnych i gospodarczych oraz co do decyzji Rady w zakresie parametrów polityki pieniężnej – na akceptacji stanowiska większości jako stanowiska całej Rady. Publiczne kontestowanie stanowiska całej Rady przez niektórych członków nie służy moim zdaniem polskiej polityce pieniężnej. Ale od razu chcę dodać, że nie ma to nic wspólnego z ograniczeniem swobody wyrażania poglądów na temat procesów inflacyjnych i gospodarczych, co czasami się sugeruje w przekazach medialnych.
Każdy członek Rady może , wręcz powinien, prezentować swoje stanowiska na temat procesów inflacyjnych i gospodarczych. Musi jednak zaakceptować stanowisko całej Rady. Dyskusja wokół posiedzeń RPP w ostatnim czasie ogniskowała się także na sprawach organizacyjno-operacyjnych. To już zupełnie nie powinno zajmować opinii publicznej, i dlatego, że NBP zapewnia bardzo dobre warunki pracy członkom RPP, ale i dlatego, że samo publiczne „roztrząsanie” takich kwestii nie służy instytucji. Jestem członkiem RPP już trzy lata, a kolejne trzy mam przed sobą. Mogę zatem porównywać przebieg prac RPP w tych dwóch kadencjach, i muszę powiedzieć, że nie ma różnic w zakresie warunków pracy członków RPP, mamy równy dostęp do materiałów statystycznych i analiz. Także i inne kwestie podnoszone przez część członków RPP – choćby dwudniowe posiedzenia, nigdy nie było kwestią sporną. Ze względu na COVID spotykaliśmy się na posiedzeniach jednodniowych, a w 2023 roku dwudniowe posiedzenia wróciły po prostu do kalendarza spotkań RPP.
- Pytanie czemu służy budowanie narracji dotyczącej trwałego, ostrego konfliktu w obrębie RPP?
- Narracja konfliktu w obrębie RPP jest nie tylko nieuzasadniona, a dla opinii publicznej pewnie też niezrozumiała. Co najważniejsze – nie służy autorytetowi banku centralnego i samej RPP. W przestrzeni publicznej pojawiają się opinie i komentarze, które moim zdaniem nie powinny się pojawić. Sprawiają wrażenie, a przynajmniej mogły sprawić wrażenie, jakoby Rada podejmowała decyzje w sposób nieoptymalny, z jakimiś uchybieniami. Nie możemy pozwolić sobie na to, by taki stan rzeczy trwał. Stąd zaniechanie tych publicznych dyskusji powinno jak najszybciej nastąpić . Interesariusze banku centralnego muszą mieć pewność, że podejmujemy najlepsze decyzje, które są wypracowane kolegialnie w sposób absolutnie merytoryczny, w oparciu o możliwie największy i równy dostęp do wiedzy Narodowego Banku Polskiego. O dobrych warunkach pracy już nie chcę wspominać. Członkowie Rady, którzy nie przekonali większości – muszą uszanować, że decyzja kolegialna RPP jest taka, a nie inna.
- A mamy kolejną odsłonę tej opowieści o konflikcie w RPP. Oto w mediach społecznościowych dochodzi do wymiany zdań odrębnych członków RPP. Ostatnie publikacje prof. Joanny Tyrowicz i Ludwika Koteckiego dotyczyły zdania odrębnego wobec opinii RPP na temat budżetu państwa na 2023 rok. Pan Kotecki pisze, że projekt Ustawy obejmuje jedynie część dochodów i wydatków sektora finansów publicznych i nie odnosi się do kwestii środków z KPO. To o tyle dziwne, że Rada wskazała w opinii, że dynamika PKB Polski w 2023 r. może obniżyć się silniej, niż założono w budżecie.
- Z perspektywy Rady Polityki Pieniężnej, odpowiedzialnej za kształt polityki monetarnej – wnikliwie analizujemy każdego roku kształt polityki fiskalnej wyłaniający się z projektu Ustawy budżetowej. W szczególności zwracamy uwagę na założenia makroekonomiczne, oddziaływanie polityki fiskalnej na gospodarkę, a także perspektywy utrzymania stabilności finansów publicznych. Generalnie oceniliśmy, że polityka fiskalna w 2023 roku nie będzie luzowana, będzie neutralna. Zdaniem Rady , w dłuższej perspektywie pożądane wydaje się podjęcie działań ograniczających niektóre wydatki. Nasza opinia jest pełna, merytoryczna i wyważona.
Wracając do pytania, jestem także zdziwiony. Przestrzegając dobrych praktyk nie chcę odnosić się bezpośrednio do działań czy opinii moich koleżanek i kolegów z Rady. Jednak generalnie rzecz ujmując uważam, że gdybym to ja miał przekonanie, że sztab analityków banku centralnego się myli, że wypracowana na posiedzeniu opinia całej Rady budzi moje zastrzeżenia, a wcześniej głosiłbym, że nie otrzymuję niezbędnych materiałów statystycznych i analiz – musiałbym po prostu milczeć. Chyba, że uznałbym, że dysponuję lepszą wiedzą, wiem lepiej, aniżeli analitycy NBP oraz pozostałe dziewięć osób z Rady. Ale proszę mi uwierzyć, nawet wtedy w mediach społecznościowych nie formułowałbym odrębnych opinii. To jest zaskakujące…
CZYTAJ TEŻ: Prof. Litwiniuk: Zachęcałbym do większej koordynacji działań władzy gospodarczej
- Nie sądzi pan, że to już akcja dywersyjna w RPP obliczona na obniżenie rangi tej instytucji? Wcześniej opozycja podobne zabiegi medialne uruchomiła wobec Trybunału Konstytucyjnego, czy Ministerstwa Sprawiedliwości, czy w końcu wobec Ministra Edukacji i Nauki. System budowania takie wizerunku chaosu w instytucjach państwowych, publicznych został już wielokrotnie zastosowany…
- Ja chcę się koncentrować wyłącznie na merytoryce, na analizie procesów inflacyjnych i gospodarczych. Dlatego nie odniosę się do użytego w pytaniu sformułowania. Ale jest dla mnie jasne, że nie możemy pozwolić sobie na to, by zdewastować instytucję Rady Polityki Pieniężnej. Przecież od decyzji RPP zależą finanse państwa, dobrobyt społeczeństwa i wizerunek państwa polskiego. Nie stać nas na podważanie autorytetu tej instytucji. Stąd moim zdaniem , jako Rada staramy się z tym walczyć, formułujemy oświadczenia, reagujemy, ale także unikamy eskalacji tej dyskusji. Nie możemy pozwolić na podważanie wiarygodności banku centralnego i RPP. Czy można byłoby sobie wyobrazić brak reakcji wobec tak nieodpowiedzialnie formułowanych sugestii , jakoby kneblowano usta członkom RPP? A takie sugestie są o zgrozo formułowane. Nieuczciwie, nieprawdziwie. To nie służy budowaniu autorytetu. Przy tym staramy się w Radzie zachować spokój, nie reagować na wezwania o publiczną dyskusję na temat spraw operacyjnych, organizacyjnych.
- Kwestie organizacyjne to jedno, a obrzucanie prezesa NBP przez komentatorów ekonomicznych coraz to bardziej wymyślnymi epitetami, to kolejna odsłona ataku, właśnie obniżania autorytetu i wiarygodności banku centralnego i RPP.
- Przekraczane są już kolejne granice dobrego obyczaju, pewnej kultury.
- Ostatnie komentarze prof. Joanny Tyrowicz wskazują, że można walczyć z inflacją bez oglądania się na koszty społeczne. Drastyczne podniesienie stóp procentowych byłoby dla kredytobiorców katastrofą.
- Znowu, nie mogę i nie chcę komentować wypowiedzi innego członka RPP. Mogę ustosunkować się jedynie do pewnego kontekstu, który pan zarysował. Zasadnicza linia podziału wśród ekonomistów i komentujących procesy inflacyjne i gospodarcze odnosi się do tego, co jest przyczyną wysokiej inflacji. Zwolennicy podejścia liberalnego uważają, że drastyczne podnoszenie stóp procentowych w obecnych uwarunkowaniach jest właściwe. Ja jestem zwolennikiem poglądu, że nie ilość pieniądza, a szoki podażowe spowodowały wzrost inflacji. Podejmowanie zatem drastycznych decyzji o zwiększeniu stóp procentowych są nieuzasadnione, bo nie wpływają na przyczyny inflacji. Zwracam uwagę, że dotychczasowe podwyżki stóp w Polsce, a było ich jedenaście – już działają, a zadziałają mocno w najbliższych latach. Odczuwają to chociażby kredytobiorcy – i dalsze dociskanie nie ma uzasadnienia, bo w ten sposób nie sprowadzimy inflacji do celu, a niepotrzebnie przyspieszymy procesy negatywnie wpływające na gospodarkę. Stąd decyzje Rady, by zbyt gwałtownie nie uruchamiać procesów dezinflacyjnych ponieważ widzimy już na horyzoncie przesłanki wskazujące na spadek inflacji. Podwyższając stopy nie wpłyniemy przecież na ceny gazu, czy energii, a wpędzilibyśmy pewne grupy i fragmenty gospodarki w sytuację kryzysową.
CZYTAJ TEŻ: NBP opublikował ostatnie wyniki głosowań RPP
- Zwłaszcza, że nie podwyższanie stóp nie jest ich obniżaniem. A podwyżki z ostatniego cyklu zacieśniania polityki pieniężnej dopiero oddziałują na gospodarkę…
- Dopiero zaczną oddziaływać. W tym roku ten wpływ to niecały punkt procentowy. W przyszłym roku – już 3 punkty procentowe, a w kolejnym jeszcze pół punktu więcej. To nie jest tak, że my nic nie robimy z inflacją. Zbliżamy się właśnie do momentu, gdy to oddziaływanie będzie największe, więc jeśli widzimy w horyzoncie, że inflacja wróci do celu – decyzja o niepodnoszeniu stóp jest słuszna. Pokazuje też naszą wrażliwość na koszty społeczne i dbałość o stabilność finansową. Chcemy stopniowo sprowadzać inflację do celu NBP.
- …bo mamy w pamięci te koszty społeczne, które pochłonęła choćby reforma gospodarcza Leszka Balcerowicza.
- Więcej, wszystkie banki centralne, wraz z EBC podkreślają, że wychodzenie z inflacji musi się odbywać stopniowo i elastycznie. Nie rozumiem, dlaczego akurat u nas podnosi się argumenty, że powinniśmy działać drastycznie i skokowo. A jak to mówimy, to słyszę, że to jest bagatelizowanie celu inflacyjnego. Otóż nie jest. Nadrzędnym celem jest stabilność cen i w projekcji musimy widzieć inflację w celu, ale nie można działać w sposób zbyt gwałtowny. Stopniowo i elastycznie.
- Jeśli wsłuchać się w przestrogi ekonomistów, czeka nas bardzo trudny pierwszy kwartał przyszłego roku. Przeważają głosy pesymistyczne. Prezes Glapiński mówi – szukamy złotego środka, ani zbyt pesymistycznie, ani hurraoptymistycznie. Zgadza się pan z tym sformułowaniem?
- Proszę zwrócić uwagę, że według projekcji listopadowej, najbliższe dwa kwartały są miesiącami wysokiej inflacji. Przewidujemy, że ma się obniżać od drugiego kwartału 2023. Przed nami 6 miesięcy wysokiej inflacji. Jak można zatem dyskutować w tym czasie? Można podejść do tego w sposób wyważony, jak zrobił to prof. Glapiński. Nieostrożne i nieodpowiedzialne byłoby straszenie wysoką inflacją za każdym razem, gdy GUS podaje dane. Tak chwieje się niepotrzebnie oczekiwaniami inflacyjnymi.
- Ale przecież opozycji chodzi o to, by budować wrażenie chaosu, niewiedzy, braku kontroli, straszenie wysokimi cenami… przy równoczesnym parciu na wyższe stopy procentowe.
- Zdanie Pana Redaktora odwołuje się do świata polityki, dlatego uchylę się od komentarza. Mogę jedynie powiedzieć, ze straszenie inflacją nie jest dobre. Na zakończenie podzielę się natomiast szokującym dla mnie spostrzeżeniem. Otóż odnotowałem, że polityka pieniężna była przedmiotem krytyki nawet w dniu Narodowego Święta Niepodległości!