Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com

Naftowy rynek 2023 z wieloma niewiadomymi

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 1 stycznia 2023, 12:45

  • Powiększ tekst

Popyt w Chinach będzie jednym z głównych wyznaczników ceny ropy naftowej w 2023 roku – oceniają eksperci. Na koniec minionego roku baryłka Brent kosztowała 86 dolarów czyli o ponad 7 dolarów więcej niż w grudniu 2021.

Agresja Rosji na Ukrainę zachwiała naftowym rynkiem w 2022 roku, a obawy o zaopatrzenie doprowadziły do gwałtownego wzrostu notowań szczególnie w Europie. Na początku marca 2022 roku baryłkę Brent na londyńskiej giełdzie wyceniano nawet na blisko 130 dolarów, zaś latem na ponad 120 dolarów. A gdy jesienią ropa staniała do poziomu 82 dolarów, państwa eksporterzy - zrzeszone w OPEC we współpracy z Rosją podjęły decyzję o ograniczeniu limitów wydobycia. Liczyły bowiem na wzrost notowań surowca, co nie do końca się powiodło.

Tymczasem Europa postawiła na ograniczenie naftowych dostaw Rosji w ramach sankcji, deklarując całkowite odejście od importu surowców z tego kraju w ciągu najbliższych lat. Zaś od 5 grudnia Unia Europejska nałożyła embargo na dostawy drogą morską i poparła zaproponowany przez Stany Zjednoczone a wsparty przez państwa G7 oraz Australię mechanizm limitowania ceny rosyjskiej ropy. To ostatnie działanie ma charakter bezprecedensowy i Kreml zapowiedział środki odwetowe czyli zakaz eksportu do krajów wspierających limit na poziomie 60 dolarów za baryłkę.

Po drugiej stronie barykady znalazły się kraje azjatyckie – liderzy w imporcie ropy na świecie czyli Chiny i Indie. Oba państwa nie wsparły sankcji, za to już skorzystały i w Nowym Roku najpewniej nadal będą korzystać na ich wprowadzeniu i to podwójnie. Z jednej strony stały się jednymi z najważniejszych klientów rosyjskich koncernów naftowych, kupując ropę z dużym dyskontem. (Jeszcze przed wprowadzeniem limitu cenowego tak chińskie jak indyjskie firmy płaciły poniżej 60 dolarów za baryłkę.) Z drugiej strony zaoszczędziły dodatkowo na zakupach ropy, bo główni jej sprzedawcy z rejonu Zatoki Perskiej obniżyli nieco ceny.

Rok 2023 - w opinii wielu ekspertów - także nie będzie spokojny na naftowym rynku. Jednym z decydujących elementów będzie zapotrzebowanie w Europie i na świecie. To z kolei zależeć będzie od kondycji gospodarki, zatem czy sprawdzą się przewidywania co do wystąpienia recesji w wielu krajach czy też nie. Analitycy rynku wskazują także na obawy związane z rozwojem chińskiej gospodarki, która zmaga się z polityką „zero COVID” wyznaczoną przez władze w Pekinie.

Agencja Reuters - powołując się na wyniki ankiety przeprowadzonej wśród 30 ekonomistów i analityków - podała, że przewidują średnią cenę ropy Brent w 2023 r. na poziomie 89,37  dolarów za baryłkę. (To spadek o blisko 5 proc. w porównaniu z poprzednim takim badaniem z listopada 2022 roku.).

Jeden z najbardziej znanych ekspertów - Daniel Yergin, autor m.in. książki „Nafta - władza-pieniądze” wskazuje, że  ceny ropy naftowej mogą osiągnąć w 2023 roku poziom nawet 121 dolarów za baryłkę, gdy gospodarka Chin zostanie ponownie otwarta po drastycznych ograniczeniach związanych z Covid-19. Daniel Yergin, który jest obecnie wiceprezesem S&P Global, w rozmowie z CNBC mówił również o innym - bazowym scenariuszu, w którym cena baryłki utrzyma się na poziomie 90 dolarów.

Natomiast w sytuacji, gdy sprawdzą się pesymistyczne prognozy i świat ogarnie recesja za baryłkę płacić będziemy nawet poniżej 70 dolarów.

Międzynarodowy gigant inwestycyjny BlackRock wymienił sytuacje w Chinach i ewentualną recesję jako dwa czynniki napędzające rynek ropy naftowej w 2023 roku. W swoich prognozach wskazuje, że recesja jest pewna, bo już widać wiele znaków ostrzegawczych, jak choćby agresywne podwyżki stóp procentowych dokonywane przez banki centralne, które „nadmiernie” zaostrzają swoją politykę pieniężną, by powstrzymać inflację.

Analitycy z Credit Suisse uważają, że jest miejsce na dalsze obniżki cen ropy, nawet do poziomu 63 dolarów za baryłkę w 2023 roku.

Ale nie brakuje też zupełnie innych opinii. Na przykład Eric Nuttall, partner i starszy menedżer w Ninepoint Partners LP, powiedział Financial Post, że ceny ropy powrócą do 100 dolarów za baryłkę w 2023 roku Według analityków, niektóre czynniki, jak chińska polityka „zero Covid” w nowym roku już nie wystąpią, a skutki embarga i limitu ceny dla rosyjskiej ropy przyczynią się do podwyżek notowań. Także eksperci Bank of America przewidują, że Brent może szybko przekroczyć 90 USD za baryłkę, a średnioroczną cenę Brent szacują nawet na 100 dolarów. To – według nich – realny poziom, jeśli nastąpi ożywienie gospodarcze w Chinach, a Rosjanie i OPEC ograniczą wydobycie.

Z kolei Bank Rezerwy Federalnej w Dallas powołując się na dane i opinie firm wydobywczych w Teksasie, stanie Nowy Meksyk i Luizjana, przewiduje, że do końca 2023 roku ceny ropy naftowej w USA wyniosą średnio 84 dolarów za baryłkę. Agnieszka Łakoma

(na podst. Reuters, oilprice.com)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych