Ukraińska stal nie płynie do UE. Zostaje w Polsce? Jak zboże?
Ukraina otrzymała prawo sprzedaży swojej stali na unijnym rynku bez cła, w każdej ilości. Tania stal nie płynie jednak przez Polskę do innych krajów Unii Europejskiej, ale zostaje u nas.
W stali dla budownictwa mamy zastój, ale wytwarzająca dla wojska Huta Stali Jakościowych nie narzeka na brak popytu - mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes grupy Cognor w rozmowie z portalem wnp.pl. Jego zdaniem problemem jest presja cen stali z Ukrainy, brak środków z KPO i programu wsparcia budownictwa.
Grupa Cognor to jedno z największych w Polsce przedsiębiorstw branży hutniczej. Zajmuje się produkcją wyrobów hutniczych oraz obrotem stalą i złomami metali.
Działająca w innym segmencie hutniczym Huta Stali Jakościowych ma zamówienia od ukraińskiej armii, a także coraz więcej perspektyw na pracę dla wojska polskiego.HSJ dostarcza stali do produkcji zbrojeniowej od dawna: wszystkie 900 Rosomaków zbudowano właśnie na tej skali.
HSJ dostarcza też stal do segmentu automotive, do produkcji samochodów ciężarowych, na które dzisiaj trzeba czekać półtora roku albo i dwa lata. W tym wypadku popyt jest bardzo duży.
Jak wygląda kwestia importu z Ukrainy?
Pod tym względem na rynku stali stało się to samo, co na rynku zboża. Mieliśmy być krajem tranzytowym dla większości ukraińskiego zboża, które miało przejeżdżać do polskich portów, a następnie dalej w świat, a staliśmy się w dużej mierze odbiorcą docelowym i ceny zboża w Polsce spadły o połowę, co powoduje bardzo trudną sytuację naszych rolników, którzy swoje wyroby muszą sprzedawać ze stratą. Na rynku stali stało się to sam - mówi Przemysław Sztuczkowski.
Uważa, że należało objąć ją także kontyngentami i zbudować mechanizmy, które zapewniłyby rozprowadzenie tej stali w całej Unii Europejskiej, a nie tylko u nas.
Czy ma takie samo oddziaływanie na ceny, jak w przypadku zboża?
Oczywiście. Najmocniej widać to po spadku cen półwyrobów - slabów i kęsów.
I jeszcze jedna kwestia związana z opłatami. Czy Turcja stanowi duże zagrożenie?
Na razie jeszcze chroni nas safeguard. Boimy się zastąpienia go opłatą wyrównawczą CBAM, bo na razie nie wiadomo, jak konkretnie będzie ona działała, czy będzie w stanie obronić rynek. Chce, by początkowo obydwa mechanizmy działały równolegle.
Jeżeli UE chce zielonej stali, powinna chronić rynek, bo taka stal jest droższa od importowanej. Staliśmy się bardzo niekonkurencyjni w stosunku do producentów z innych regionów świata.
Nie wynika to błędów technologicznych czy biznesowe, ale rosnących kosztów polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Jeżeli UE chce zielonej stali, powinna chronić rynek i producentów, bo taka stal jest droższa od importowanej z krajów, gdzie polityka klimatyczna nie jest tak restrykcyjna.
Czytaj także: PiS wygrywa wśród młodych. SONDAŻ
wnp.pl/opr.gr