Wsparcie obywateli w kryzysie energetycznym jest konieczne
Tegoroczne koszty tzw. Tarczy Solidarnościowej, na którą „zrzucają się” krajowe spółki energetyczne, dzięki czemu ceny energii zostały zamrożone, to nawet 20 mld zł
Wydawać by się mogło, że kryzys energetyczny już się skończył, choć wielu ekspertów ostrzega przed nim w czasie kolejnej zimy - apelują o oszczędzanie energii i oczywiście ciepła w sezonie grzewczym.
Tarcza chroni przed podwyżkami
Rządy krajów unijnych w różny sposób starały się chronić obywateli, jedne oferując ulgi w podatkach, inne zamrażając ceny. W Polsce władze zdecydowały się nie tylko na obniżkę akcyzy na paliwa ale i dopłaty do ogrzewania zarówno do węgla, jak i drewna czy oleju opałowego. Jednak jednym z najważniejszych i najbardziej odczuwalnych posunięć było zamrożenie w tym roku cen prądu dla gospodarstw domowych. Dla każdego, które zużyło nie więcej niż 2 tysiące kilowatogodzin a w przypadku osób niepełnosprawnych oraz korzystających z Karty Dużej Rodziny – nawet 3 tys. kWh, cena wynosiła średnio nieco ponad 40 groszy za kWh. Przełożyło się to na konkretne oszczędności. Bowiem biorąc pod uwagę fakt, że ceny - gdyby nie tarcza - znacząco wzrosłyby w tym roku, to każda rodzina zapłaciłaby rachunek o dwa do trzech tysięcy złotych wyższy. Obecne stawki za kWh stanowią około 40 proc. realnej ceny rynkowej. Poza tym w sytuacji, gdy limit z zamrożoną ceną zostanie przekroczony, to gospodarstwa domowe zapłacą stawkę także nieco poniżej rynkowej – bo 69 groszy za kWh. Ale jest także zachęta „dla oszczędnych”, gdyż każda rodzina, która zużyje mniej energii w tym roku niż w ubiegłym, może liczyć na 10 proc. upustu w 2024 r.
Niższe od rynkowych ceny płacą również mały i średni biznes oraz samorządy a także tzw. odbiorcy wrażliwi jak szkoły, szpitale, domy pomocy - dla nich stawka gwarantowana to maksymalnie 78 gr netto za kWh.
Ubiegły rok pod względem wahań cenowych był wyjątkowy, co rzutowałoby na tegoroczne nasze rachunki. W efekcie wojny, drożejących surowców i obaw o ciągłość dostaw gwałtownie zmieniały się ceny i praktycznie z miesiąca na miesiąc na Towarowej Giełdzie Energii rosły coraz bardziej. Oferty na tzw. rynku terminowym, będącym wyznacznikiem cen, opiewały nawet na 2500 zł za MWh, choć przed 24 lutego ub.r. wynosiły ok. 600 zł. Średni koszt energii na rynku terminowym na 2023 r. to ok. 1000 zł za MWh. Na podstawie ofert składanych na TGE sprzedawcy energii do odbiorców końcowych czyli niemal wszystkich z wyjątkiem przemysłu kontraktują ją, by wcześniej znać koszty.
Pieniądze na Tarczę Solidarnościowy pochodzą przede wszystkim od spółek energetycznych będących pod kontrolą Skarbu Państwa, a właściwie ze specjalnego Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny, na który mają one obowiązek przekazywać środki i są to bardzo duże sumy. Tylko największa w kraju PGE Polska Grupa Energetyczna w tym roku przeznaczy na ten cel w sumie 10 miliardów złotych (tylko w pierwszym kwartale była to kwota 2,3 mld zł). Wpłat na Fundusz dokonują również Tauron, Enea, oraz Energa.
Kryzys czyli należało się tego spodziewać
Kryzys stał się oczywistością – skoro po 24 lutego 2022 roku ropa zaczęła drożeć, osiągając poziom nawet 120 dolarów za baryłkę (czyli o 50 dol. wyższy niż przed kryzysem). Natomiast notowania gazu na holenderskiej giełdzie wzrosły kilkukrotnie, w szczytowym momencie megawatogodzina byłą wyceniana na ponad 350 euro (praktycznie z ok. 250zł do 1500 zł/1MWh. Cenniejszy okazał się także węgiel, gdyż w wielu krajach stał się niezbędnym i poszukiwanym surowcem do produkcji energii, gdy okazało się, ze są problemy z dostawami gazu rosyjskiego. Na rynku ARA jego cena wzrosła ok. 400 zł do 1600 zł za tonę (na przełomie sierpnia i września ub.r., potem ceny spadły).
(AŁ)