TYLKO U NAS
Ameryka zaciąga gazowy hamulec
Budowa nowych terminali do eksportu amerykańskiego gazu skroplonego zostanie zatrzymana przynajmniej do czasu wyborów prezydenckich. Dla Europy to może być problem w dłuższej perspektywie, bo już teraz kupuje najwięcej surowca właśnie ze Stanów Zjednoczonych.
Informacje, że administracja prezydenta Joe Bidena ugięła się pod presją ekologów i „w trosce o klimat” zatrzymała wydawanie pozwoleń na budowę nowych terminali do eksportu LNG, wywołały wiele emocji nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych. Zwłaszcza że sektor gazowy jest jednym z kluczowych dla gospodarki kraju. USA to także lider w sprzedaży „błękitnego paliwa” za granicą, dlatego najwięksi odbiorcy – zarówno w Europie jak i Azji - obserwują rynek amerykański.
Groźna perspektywa
Zdaniem prezesa Instytutu Studiów Energetycznych Andrzeja Sikory, w krótkiej perspektywie najbliższych lat decyzja Joe Bidena w sprawie nowych terminali LNG nie będzie mieć istotnego znaczenia dla Europy. W dłuższej natomiast – gdyby okazało się, że budowa obiektów zostanie definitywnie zatrzymana, wpływ nie tylko na Europę ale i cały rynek będzie znaczący. I nie chodzi tylko o kwestię ceny surowców.
- To jest groźna zapowiedź - mówi Andrzej Sikora. - Choć głośno nikt tego nie powie, to decyzja władz USA mogłaby doprowadzić do kartelizacji rynku LNG. Jest bowiem jednoznacznym sygnałem, by świat nie liczył na dodatkowe ilości paliwa od największego eksportera.
Prezes Instytutu Studiów Energetycznych uważa również, że Europa nie ma alternatywy dla amerykańskich dostaw.
Przypomnijmy, że we wrześniu 2023 r. w wywiadzie dla dziennika „Financial Times” szefowa Dyrekcji Generalnej ds. Energii w KE Ditte Juul Jørgensen mówiła, że Europa jeszcze przez dekady będzie potrzebować amerykańskich surowców, by zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne w czasie przejścia na OZE i uniezależnienia do rosyjskiego importu.
»» O dostawach gazu do Europy czytaj tutaj:
Europa ciągle płaci miliardy za rosyjski LNG
Czy Niemcy wejdą na amerykański rynek LNG
Dostawy do Europy zagrożone przez klimatystów
Unia Europejska jest głównym klientem, odbierając ponad 60 proc. całego LNG eksportowanego przez USA. Jednocześnie - po agresji Rosji na Ukrainę i wstrzymaniu przez nią dostaw gazowych do Europy - to Stany Zjednoczone przejęły rolę wiodącego sprzedawcy, który zapewnia bezpieczeństwo energetyczne państwom Wspólnoty. (Niejako przy okazji amerykańskie firmy sporo na tym zarobiły, korzystając z ogólnoświatowego wzrostu cen surowców szczególnie w 2022 roku i wobec trudnej sytuacji samych odbiorców.) W 2022 roku USA sprzedały Europie 56 mld m sześc., podczas gdy przed wojną było to tylko 22 mld m sześc.
Także prezydent Joe Biden zapewniał, że USA jako sojusznik Europy chce pomóc w zapewnieniu stabilnych dostaw surowców. Kolejne kraje europejskie, które wcześniej były nastawione na import gazu z Rosji rurociągami (jak choćby Niemcy) postawiły na budowę terminali LNG.
Zapowiedź władz amerykańskich, które chcą dokładnie przeanalizować wpływ budowy terminali eksportu LNG i ich działalności na poziom emisji i ocieplenie klimatu, oznacza – w opinii amerykańskich ekspertów - w praktyce zastopowanie wydawania pozwoleń do końca obecnej prezydentury. Procedury dla inwestycji LNG w czasie rządu Joe Bidena i tak zostały wydłużone, jak podaje portal oilprice.com – o ile w czasach Administracji Donalda Trumpa trwały kilka tygodni, o tyle ostatnio – nawet 11 miesięcy.
W 2023 roku – jak podała agencja Reuters – z amerykańskich terminali popłynęło w świat blisko 89 mln ton gazu skroplonego, czyli o niemal 15 proc. więcej niż w 2022 roku.
Agnieszka Łakoma
»» O sektorze paliwowo-gazowym w Polsce czytaj tutaj:
Baltic Pipe. Rekordowy zysk Norwegów. Polska z gazem