Nasza branża samochodowa odporna na kryzys w Niemczech
Polska mocno uzależniona jest od gospodarki niemieckiej, choć nie każdy sektor w równym stopniu. Na przykład zapaść w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym nie jest dla nas dużym problemem. Polacy cenią sobie auta Made in Germany, ale dla naszej gospodarki nie mają aż tak dużego znaczenia
Do takiego wniosku doszli analitycy banku Credit Agricole, którzy wzięli pod lupę niemiecki przemysł motoryzacyjny i jego związki z polskim przemysłem. Pomysł porównania pojawił się dlatego, że niemiecka motoryzacja przeżywa kryzys, co – przynajmniej teoretycznie - może mocno przekładać się na kondycje naszej branży. Na szczęście przekłada się tylko troszeczkę.
Niemcy mają problem od 2017 roku
Niemcy mają problem ze swoim przemysłem samochodowym już od 2017 roku, co w znacznym stopniu wynikało z ich uporu. Otóż uparli się, że będą cały czas produkować swoje znakomite niemieckie samochody z silnikiem spalinowym, a nie żadne hybrydowe czy elektryczne. Na początku wydawało się to niezłym pomysłem, gdyż w 2018 r. napęd alternatywny posiadało jedynie 7,7 proc. nowych aut rejestrowanych w UE. Jednak w I kw. 2024 r. była to już ponad połowa, w tym jedna czwarta miała silniki elektryczne.
Według ekonomistów CA, obniżona aktywność w produkcji samochodów z napędem alternatywnym „jest główną przyczyną spadku produkcji w kategorii „samochody, przyczepy i naczepy” w Niemczech obserwowanego w ciągu ostatniego roku”.
»» O przemyśle motoryzacyjnym czytaj także:
W Europie sprzedaż „elektryków” strasznie dołuje
Na Zachodzie pozbywają się aut. I te jadą do nas
Konsekwencje dla polskiego przemysłu motoryzacyjnego
Jakie są tego konsekwencje z polskiej perspektywy? Nasz przemysł jest dla niemieckiej branży motoryzacyjnej ważnym dostawcą półproduktów i komponentów (tzw. dóbr pośrednich). Ekonomiści CA przeanalizowali opracowaną przez OECD tzw. tablicę przepływów międzygałęziowych, z których wynika, że 8,1 proc. wszystkich importowanych dóbr pośrednich wykorzystywanych w niemieckiej produkcji „pojazdów samochodowych, przyczep i naczep” w 2020 r. pochodziło z Polski. Najwięcej eksportowały firmy z branży motoryzacyjnej (43 proc. eksportu) oraz zajmujące się handlem oraz naprawą pojazdów (18,5 proc.), przedsiębiorstwa produkujące wyroby z gumy i tworzyw sztucznych (6,7 proc.), metale (6,4 proc.) i wyroby z metali (6,2 proc.).
Z danych OECD mogłoby wynikać, że eksport z Polski jest dla Niemców niezwykle ważny. Tak jednak nie jest, ponieważ „na końcową wartość produkcji wytworzonej przez niemiecką branżę motoryzacyjną w blisko połowie składają się dobra pośrednie wytworzone w Niemczech, w około jednej trzeciej pochodzi ona ze zwiększenia wartości dodanej (wzrost wartości dóbr w wyniku procesu produkcji), a tylko 18,6 proc. powstałej produkcji to wartość importowanych dóbr pośrednich z innych krajów. W rezultacie, z całkowitej wartości produkcji niemieckiej branży motoryzacyjnej tylko ok. 2 proc. stanowią dobra pośrednie importowane z Polski”.
Obniżka produkcji
Następnie analitycy CA odnieśli wartość eksportowanych dóbr do wielkości produkcji poszczególnych branż polskiego przetwórstwa. Okazało się, że spadek produkcji w niemieckiej branży motoryzacyjnej o 10 proc. obniża naszą produkcję w kategorii „pojazdy samochodowe, przyczepy i naczepy” o 1 proc., w kategorii „metale” o 0,7 proc., „wyroby z gumy i tworzyw sztucznych”, „metalowe wyroby gotowe i „maszyny i urządzenia” o 0,3 proc., w produkcji „urządzeń elektrycznych” i „chemikaliów i wyrobów chemicznych” o 0,2 proc. W pozostałych branżach produkcja spada o mniej niż 0,2 proc.
Podsumowując, Credit Agricole szacuje, że spadek niemieckiej produkcji aut o 10 proc. obniża nasza produkcję o ok. … 0,3 proc.
Jednym słowem, niezależnie od tego, jak bardzo Niemcy upieraliby się przy swoich autach spalinowych i jak bardzo oddaliby pola Amerykanom i Chińczykom, nie zagrożą ani ożywieniu naszej gospodarki, ani nie zaszkodzą naszemu eksportowi.
Stanisław Koczot
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Za pięć lat już nie wrzucisz węgla do pieca?
Jest ostrzeżenie z USA. To Putin chce zrobić Polakom