Informacje
Gospodarka polska ma się dobrze, jednak brakuje jej buforów na wypadek, gdyby coś poszło nie tak / autor: Pixabay
Gospodarka polska ma się dobrze, jednak brakuje jej buforów na wypadek, gdyby coś poszło nie tak / autor: Pixabay

Polska jazda na rowerze

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej" i wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 26 czerwca 2025, 17:30

  • Powiększ tekst

Rynki rozgrywają scenariusz optymistyczny: globalnej recesji nie będzie, geopolityka jest pod kontrolą… Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby nagle wszystkie te radosne koncepcje z hukiem padły….

Analitycy banku PKO BP zaprezentowali dzisiaj swój kwartalnik ekonomiczny, któremu nadali tytuł „Wojna Światów”. Generalnie raport jest dość optymistyczny: Polska wyróżnia się pod względem siły wzrostu gospodarczego, czekają nas co najmniej 2-3 lat prosperity, inflacja spada, inwestycje rosną. Skąd więc ten zabójczy tytuł? Grozi nam inwazja kosmitów? ciemne siły atakują gospodarkę? nadchodzi kataklizm? Dlaczego ekonomiści postanowili przywołać widmo globalnego starcia sił, rodem z powieści Herberta George’a Wellsa?

USA to globalny hub

To oczywiście kwestia licentia poetica, nie mniej jednak odpowiedź wydaje się tkwić głównie, choć nie jedynie, poza granicami naszego kraju. Spiritus movens tego dramatu to - oczywiście - Donald Trump i jego autorski „Dzień Wyzwolenia” (kolejne konotacje literacko-filmowe), do którego dołożył się szok w postaci eskalacji napięć na Bliskim Wschodzie. - Stany Zjednoczone prowadzą wojnę handlową nie tylko z UE, ale z całym światem - piszą ekonomiści PKO BP.

Dlaczego jest to fatalne dla wszystkich aktorów konfliktu? Ponieważ USA to „globalny hub”, więc spadek ich popytu silniej obniża produkcję światową (w tym Unii Europejskiej) niż analogiczny wstrząs w innym kraju.

„W praktyce każda znacząca redukcja zakupów przez amerykańskich importerów szybko rozchodzi się po świecie przez sieć dostaw, uruchamiając efekt domina od dóbr konsumpcyjnych po zaawansowane komponenty. Powiązania usługi-logistyka, finansowanie handlu, licencje technologiczne potęgują ten mechanizm”.

Lipiec tuż-tuż

Problem być może rozejdzie się po kościach - na co zdaje się rynki bardzo liczą - w lipcu, kiedy Ameryka porozumie się z Unią Europejską w sprawie ceł. Co się jednak wydarzy, kiedy tak się nie stanie? Jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem, „już od lipca globalna gospodarka wkroczy na ścieżkę słabszych prognoz wzrostu i podwyższonej niepewności. Najdotkliwszy cios spadnie na strefę euro, gdzie kumulacja słabnącego popytu zewnętrznego i rosnących kosztów importu może zamrozić ożywienie na kilka kwartałów. Stany Zjednoczone, choć dysponują głębszym rynkiem wewnętrznym, zapłacą wyższą inflacją i wyhamowaniem zatrudnienia w branżach eksportowych, co ostatecznie podkopie dynamikę PKB”.

Jak mocno Wojna Światów uderzy w polską gospodarkę? Nie za mocno, na pewno łagodniej niż w strefę euro („dzięki skromniejszej ekspozycji na handel transatlantycki”), lecz spadek zamówień z Niemiec i pogorszenie nastrojów inwestorów „rozleją się na region przez kanały finansowe i łańcuchy dostaw”.

Słabo na rynku pracy

Polska w tym tyglu wojen i konfliktów prezentuje się całkiem dobrze, oczywiście z pewnymi wyjątkami. Ważnym motorem wzrostu pozostanie konsumpcja, która w tym roku zwiększy dynamikę PKB o 1,9 punktu procentowego, a w roku 2026 o 2pp. Analitycy PKO BP zwracają jednak uwagę, że w I kw. tego roku dynamika spożycia pozostała niższa od wzrostu dochodów, co w połączeniu ze schłodzeniem rynku pracy wskazuje na słabszą odbudowę skłonności do konsumpcji.

Poprawiają się wyniki finansowe firm, do tego większe stają się ich potrzeby transformacyjne, co powinno zaowocować - według PKO BP - zwiększeniem inwestycji prywatnych, niezwiązanych ze środkami UE.

Rozczarowujący jest natomiast rynek pracy: zatrudnienie dalej spada, popyt na pracę w I kw. był wyraźnie niższy niż przed rokiem, obniżyła się liczba wakatów, pracownicy mają mniejszą skłonność do zmiany miejsca zatrudnienia, liczba bezrobotnych zwolnionych z przyczyn zakładu jest dwucyfrowa, wzrost płac spowalnia. PKO BP spodziewa się lekkiego wzrostu bezrobocia. - Sytuacja na rynku pracy inspiruje do bardziej zachowawczych postaw - mówiła podczas spotkania z dziennikarzami Marta Petka-Zagajewska, dyrektor biura analiz ekonomicznych PKO BP.

Dług rośnie

Nad polityką fiskalną państwa już dawno zapaliło się czerwone światło. Za ekspansją wydatków nie idzie wzrost dochodów. Dług publiczny rośnie zdecydowanie szybciej niż wcześniej zakładali ekonomiści PKO BP. Według nich, wzrośnie on z 55,3 proc. PKB w 2024 do ok. 59 proc. PKB w 2025 i ponad 63 proc. PKB w 2026.

Wzrost długu będzie napędzany nie tylko przez wysoki deficyt, ale także kontrakty zbrojeniowe, zarządzanie płynnością oraz środki pożyczkowe z KPO. Dług jest wprawdzie znacznie niższy niż np. we Francji, ale Polska to nie Francja.

Na pociechę, jeżeli tak to można nazwać, dług liczony według polskiej definicji pozostaje na „bezpiecznym” poziomie – według analityków PKO BP wyniesie 51-52 proc. PKB na koniec 2026.

Rower versus Cybertruck

Co z procedurą nadmiernego deficytu, w którą wpadła Polska i kilka innych państw unijnych? Ekonomiści PKO BP uważają, że mimo pogorszenia obrazu krajowych finansów, w najbliższym czasie nie będzie dla Polski dotkliwa – „rząd zawnioskował o klauzulę wyjścia w związku z wydatkami militarnymi, a luźna polityka fiskalna w prawie całej UE ogranicza pole manewru KE wobec Polski”. Piotr Bujak, główny ekonomista i dyrektor departamentu analiz ekonomicznych PKO BP mówił, że po przyjęciu przez państwa NATO, w tym oczywiście państwa unijne, zobowiązań dotyczących wydatków na obronność, sięgających 5 proc. PKB, problem nadmiernego deficytu stanie się udziałem wielu europejskich gospodarek. Siłą rzeczy, osłabi to unijne ostrze fiskalnych restrykcji.

Gospodarka polska ma się dobrze, jednak brakuje jej buforów na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych Banku PKO BP, porównał ją do jazdy na rowerze. Parafrazując to porównanie, można powiedzieć, że Polska świetnie pedałuje, jedzie szybko, ale bez kasku, i dopóki droga jest równa i prosta, rowerzysta dobrze sobie radzi. Gdyby jednak zrobiło się ślisko albo wyboiście, jazda może skończyć się katastrofą.

A inne kraje europejskie, takie jak Francja czy Włochy? Też jadą, ale w Cybertrucku, kupionym wprawdzie na kredyt, ale wygodniejszym i bardziej bezpiecznym niż polski rower.

Stanisław Koczot

»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Potężny kryzys w „Czystym Powietrzu”

Rząd kolanem przepycha wiatraki; prezydent mówi „stop”!

Rząd Tuska odpalił bombę długów

»»Masowe zwolnienia grupowe na Śląsku – oglądaj na antenie telewizji wPolsce24!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych