Wyrok na franka jeszcze nie zapadł
W krakowskim Sądzie Okręgowym mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie zapadł dziś wyrok w precedensowej sprawie przeciw bankowi, za udzielenie kredytu hipotecznego w walucie.
Tomasz Sadlik, krakowski tłumacz i kredytobiorca frankowy chce przed sądem udowodnić, że pracownicy banku, w którym otrzymał kredyt walutowy na zakup mieszkania pod biuro tłumaczeń, wprowadzili go w błąd, co doprowadziło do bankructwa jego firmę i jego samego. Sprawa na wokandzie jest już blisko rok i dziś miała mieć swój finał. Ale bank broni się jak może. Potrzeby jest nowy biegły, więc wyroku można się spodziewać za kilka miesięcy.
Mimo kolejnego odroczenia kredytobiorca jest dobrej myśli.
Przedstawiłem dziś sądowi nowe dowody w sprawie – mówi Sadlik. - Emaile z ofertą, gdzie ewidentnie pracownicy banku sugerowali błędnymi wyliczeniami korzystny wybór opcji walutowej. Pokazałem też raport przygotowany przez KNF już w 2007, w którym Nadzór ostrzegał przed kredytami walutowymi jako bardzo ryzykownym instrumentem. Problem w tym, że raport KNF o którym banki dobrze wiedziały, do opinii publicznej trafił dopiero jesienią 2008 roku –
opowiada.
To pokazuję, że banki w przeciwieństwie do klientów wiedziały o ryzyku kredytów walutowych, mimo to o zagrożeniu nie informowały w wystarczający sposób. Mało tego banki namawiały klientów na ryzykowne dla nich, ale zyskowne dla banku kredyty walutowe –
dodaje Sadlik.
Oprócz tego przedstawiłem w sądzie opinię UOKiK z 2008 roku, w której urzędnicy mający chronić konsumenta i konkurencji, byli przeciwni ograniczeniu w dostępie kredytów walutowy, bo to ograniczyłoby swobodę działalności gospodarczej banków. W świetle tych faktów jasno widać, że konsument był na straconej pozycji, a urzędy nadzorcze ewidentnie wspierały instytucje finansowe –
kwituje kredytobiorca.
Koronnym argumentem prawników reprezentujących bank w sporze z klientem jest umowa kredytowa, którą przecież kredytobiorca podpisał dobrowolnie.
Spór w liczbach
Tomasz Sadlik w 2007 roku pożyczył ponad 600 tysięcy zł. denominowanych w szwajcarskiej walucie, czyli 230 tys. franków. Mimo, że kredytobiorca spłacił już ćwierć miliona złotych, zdaniem banku jego dług wraz z odsetkami przekracza 277 tysięcy franków,czyli po aktualnym kursie prawie milion złotych.