Dziwne praktyki niemieckich sędziów. Sporo dorabiają na boku
Prezes Federalnego Sądu Administracyjnego Klaus Rennert skrytykował w czwartek na łamach dziennika "Die Welt" wysokie dodatkowe zarobki sędziów,. Jego zdaniem, mogą one narazić na szwank ich niezależność
Mam problem z tym, gdy ktoś jako sędzia federalny dostaje za jeden wieczorny wykład 20 tys. euro - kwotę, która przystoi raczej czołowym politykom - powiedział prezes Federalnego Sądu Administracyjnego Klaus Rennert w wywiadzie dla "Die Welt".
Takie kwoty mogłyby zawrócić w głowie polskim sędziom. Jak powiedziała Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, powiedziała, że za kwoty rzędu 10 tys. zł – a takie są zarobki w polskich sądach okręgowych – dobrze da się żyć tylko na prowincji. Ona sama zaś zarabia ok. 27 tys. zł.
Być może podobny problem mają ich niemieccy koledzy. Prezes Federalnego Sądu Administracyjnego poinformował, że każdy z 55 podlegających mu sędziów zarabia dodatkowo około 5 tys. euro rocznie. Jeden z sędziów, będący wydawcą komentarzy do ustaw, otrzymał 40 tys. euro.
Jeśli chodzi o prace dodatkowe, granica przebiega tam, gdzie istnieje zagrożenie, że niezależność sędziowska mogłaby być naruszona - wyjaśnił sędzia.
Zarobki kolegów z Federalnego Trybunału Finansowego dochodzą do 30 tys. euro rocznie. Rekordziści pracują w Trybunale Federalnym (niemiecki Sąd Najwyższy), gdzie jeden z sędziów zarobił w zeszłym roku 275 tys. euro. Inny sędzia tego trybunału zarobił w latach 2010 - 2016 prawie 1,8 mln euro.
Zdaniem Rennerta sędziowie poświęcają zbyt dużo czasu na zajęcia dodatkowe. Przepisy stanowią, że na taką działalność urzędnik nie może przeznaczyć więcej niż 20 proc. normalnego czasu pracy.
Należy unikać wszelkich działań, które mogłyby stworzyć wrażenie stronniczości, w tym wykładów dostępnych tylko dla określonych osób lub pracowników jednego przedsiębiorstwa – powiedział Rennert.
Niemiecki Trybunał Konstytucyjny zapowiedział w zeszłym tygodniu, że opracuje kodeks etyczny regulujący kwestie związane z zajęciami dodatkowymi sędziów.
Dziwne jest to, że sędziowie najwięcej zarabiający nie widzą w tym żadnego problemu - konkluduje redakcja "Die Welt".
PAP, MS