Informacje

GAZETA BANKOWA: Innowacyjni pożeracze rynku

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 października 2017, 20:51

  • Powiększ tekst

Innowacyjne firmy zwane „business disruptors”, łączące nowe technologie z efektywnym modelem biznesowym, takie jak Microsoft, IBM, Apple, Google, Facebook czy Uber szkodzą wielu dojrzałym przedsiębiorstwom. Tworzą nowe rynki, ale też bezpardonowo odbierają konkurentom udziały. Działają także w Polsce. Czy to pociecha, że kiedyś same padną ofiarą młodszych „biznesowych zakłócaczy”? - analizuje Piotr Rosik na łamach „Gazety Bankowej”

Patrząc na współczesną scenę biznesową, można odnieść wrażenie, że jest ona idealnym ucieleśnieniem nieubłaganego prawa natury, według którego młodszy i silniejszy wygrywa. Powstające jak grzyby po deszczu innowacyjne firmy, łącząc nowe technologie z efektywnym modelem świadczenia usług lub sprzedaży produktów, tworzą nowe rynki albo wypierają z już istniejących starsze od siebie, dojrzałe przedsiębiorstwa.

Tego rodzaju podmioty są określane mianem „business disruptors”. Można ten termin przetłumaczyć jako „biznesowi zakłócacze” lub „rynkowi pożeracze”. Naukowcy są pewni, że nie zobaczyliśmy jeszcze szczytowego momentu zjawiska, które można określić mianem „business disruption”, czyli „krwawej” biznesowej rewolucji technologicznej. Mało tego, są oni również przekonani, że firmy te, które dziś brutalnie rozprawiają się ze swoimi konkurentami – same w przyszłości zostaną połknięte przez bardziej innowacyjne korporacje.

Zakłócacz to coś więcej niż innowator

Termin „business disruptor” stał się w ostatnich latach niezwykle modny. Głównie za sprawą dynamicznego rozwoju takich firm, jak Apple, Google, Facebook czy Uber. (…) Co ciekawe, za modelowego „zakłócacza” nie można uznać sklepu internetowego Amazon, mimo że jego rozwój ma bardzo negatywny wpływ na wiele innych biznesów. Firma inwestycyjna Bespoke stworzyła nawet indeks (Death By Amazon Index) gromadzący spółki giełdowe, w które działalność Amazona uderza najbardziej. Od początku 2012 r. do kwietnia 2017 r. indeks ten poszedł w górę o ledwie 25 proc., podczas gdy S&P1500 o 75 proc., a wycena Amazona aż o 300 proc.

Firma Amazon co prawda wykorzystuje internet, ale robi to samo, co jej dłużej obecni na rynku konkurenci. – Ona nie zorganizowała się w nowy sposób, ani nie wymyśliła rewolucyjnego sposobu sprzedaży. Klasycznymi „disruptorami” są za to Microsoft, IBM i Apple. To są korporacje, które stworzyły nowe produkty i usługi oraz nowe modele biznesowe, wyrzucając z rynku starszych konkurentów – wskazuje Marcin Brol z Katedry Makroekonomii Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Na razie nie ma żadnej polskiej firmy, która w skali globalnej, czy chociażby regionalnej, zasługiwała na miano „business disruptor”. A czy powstały jakieś krajowe podmioty, które można by określić choćby mianem „local disruptors”? Zdaniem prof. Wojciecha Czakona z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego z Krakowa tak można nazywać tylko te firmy, które osiągną odpowiednią skalę działania. – Obecnie tylko Allegro wydaje się być polskim „disruptorem”. Istnieją krajowe przedsiębiorstwa, które są potencjalnymi „zakłócaczami”, ale one nie osiągają masy krytycznej  – wyjasnia prof. Czakon.

Zdaniem Beaty Glinkowskiej z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego z uwagi na małą siłę przebicia, wynikającą głównie z wysokich kosztów pracy i słabej organizacji logistycznej, polskie firmy typu „local disruptors” nie wyrządzają na razie wielkiej krzywdy konkurentom lub firmom z innych branż.

W opinii Marcina Brola teoretycznie Polska ma wszystko, co potrzebne, by powstał u nas „business disruptor”: wykształconych i przedsiębiorczych ludzi, dostęp do różnych źródeł finansowania, nowe pomysły i technologie. – Wydaje się, że polskie firmy, które mają szansę stać się „zakłócaczami” mają duży problem z przebiciem się na międzynarodowe rynki. Polska nie jest postrzegana jako dostawca przełomowych produktów. W najbliższych latach chyba się nic w tej kwestii nie zmieni – mówi naukowiec z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Nowi „zakłócacze”? Druk 3D i sztuczna inteligencja

Eksperci nie mają wątpliwości, że wraz z rozwojem technologii będzie pojawiało się coraz więcej firm, które będą rosnąć i stawać się „zakłócaczami”.

Rewolucje będą nadchodzić cyklicznie, w każdym sektorze. Korporacje, które były „disruptorami”, same padną ofiarami nowych, młodszych „zakłócaczy”. Tak się działo w przeszłości, i tak się będzie dziać w przyszłości, bo przedsiębiorstwa zapominają, że największe zagrożenie zawsze przychodzi nie od bezpośredniej konkurencji, ale spoza branży – tłumaczy Thomas Arnett z Clayton Christensen Institute.

Postęp technologiczny niesie ze sobą możliwość zwiększania możliwości tworzenia nowych rynków i produktów. Szczytowy moment rewolucji technologicznej na pewno jest przed nami. To oznacza, że i szczytowy moment nagromadzenia „zakłócaczy” na rynku jest jeszcze przed nami. Obecnie przedsiębiorstwa powinny zacząć się obawiać „disruptorów” bazujących na technologii druku 3D – mówi Brol.

Jednak jeszcze potężniejsza (bardziej niszcząca) może być „fala” związana ze sztuczną inteligencją (ang. artificial intelligence, AI).

Pamiętajmy jednak, że technologia sama w sobie nie jest zdolna do wywołania biznesowej rewolucji. Wiele zależy od tego, czy jej dysponenci będą w stanie zaproponować model biznesowy, najlepiej niskokosztowy, który pozwoli na efektywne rozpowszechnienie się technologii – zwraca uwagę Thomas Arnett z Clayton Christensen Institute.

Piotr Rosik

Pełną wersję tekstu o zmianach „biznesowych pożeraczach” oraz więcej informacji o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych