Nowy numer „wSieci Historii”, a w nim...
W grudniowym numerze miesięcznika „wSieci Historii” redakcja podejmuje temat izby wyższej parlamentu – jej powołanie i funkcjonowanie w I oraz II Rzeczpospolitej. Zwraca uwagę na fenomen ustrojowy I RP, który polegał na łączeniu trzech wykluczających się porządków ustrojowych: monarchii, którą reprezentował król, ustroju arystokratycznego, reprezentowanego Senat oraz demokrację z izbą poselską.
Paweł Skibiński w artykule „Senat w II RP” pisze o Senacie w okresie międzywojennym. Zauważa, że w początkowym okresie istnienia państwa Polskiego po I wojnie światowej nie było wyższej izby parlamentu, a jego powołanie też nie było wcale sprawą oczywistą.
Prawica starała się obronić istnienie izby wyższej, szukając kompromisu poprzez demokratyzację sposobu jej wyłaniania oraz okrojenie kompetencji. Tej polityce patronował Edward Dubanowicz – związany z premierem Skulskim wybitny prawnik i konserwatywny narodowiec z Galicji Wschodniej – pisze Skibiński. – Ostatecznie do projektu konstytucji wprowadzono przepis, w myśl którego drugi Sejm mógł dokonać samodzielnej rewizji konstytucji – albo eliminując izbę wyższą, albo rozszerzając jej uprawnienia. Socjalistyczny historyk Adam Próchnik nazwał to przyjęciem Senatu jedynie na próbę. Polityka kompromisu ze strony prawicy okazała się jednak nieskuteczna, skoro lewica – socjaliści i PSL „Wyzwolenie” – zagłosowała przeciw przyjęciu konstytucji, m.in. ze względu na zapisy o Senacie.
Temat cenzury za czasów PRL podejmuje Grzegorz Majchrzak w artykule „»Rozmowa kontrolowana…«, czyli »wojenna« cenzura”. Pisze, że była ona z podstawowych cech ustroju niedemokratycznego, a jej zadaniem było sprawne kontrolowanie przez rządzących przepływu myśli i informacji. Autor artykułu dokładnie opisuje, jak cenzura polityczna wyglądała w Polsce po 13 grudnia 1981 r., skale w jakiej występowała oraz jak cenzura wyglądała w praktyce i jej „dorobek”.
Do jej zorganizowania przystąpiono w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych już na przełomie 1980/1981 r. Za podstawowe cele perlustracji uznano: ujawnianie osób prowadzących wrogą lub przestępczą działalność, ochronę tajemnicy państwowej i służbowej, zapobieganie kolportażowi „wydawnictw antysocjalistycznych”, przeciwdziałanie wykorzystaniu łączności pocztowej i telekomunikacyjnej do prowadzenia działalności „godzącej w ład i porządek publiczny”. Ponadto cenzura miała przekazywać materiały zainteresowanym jednostkom operacyjnym Służby Bezpieczeństwa. Ostatnim, ale z pewnością nie najmniej istotnym jej zadaniem było sporządzanie dla kierownictwa MSW zbiorczych informacji mówiących de facto o nastrojach społecznych w PRL – pisze publicysta o podstawowych zadaniach cenzury na początku lat 80.
W najnowszym wydaniu miesięcznika „wSieci Historii” Monika Mazanek-Wilczyńska tekstem „Polacy w US Army w Europie w latach 1945–1990” przybliża mało znaną służbę Polaków w amerykańskiej armii. Wyjaśnia, w jaki sposób kilkadziesiąt tysięcy naszych rodaków trafiło do tworzonych w latach 50. wysoko specjalistyczne jednostek technicznych.
Otóż po II wojnie światowej z 12 mln amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Europie w maju 1945 r., w lipcu 1946 r. pozostało ich zaledwie 404,5 tys. Stąd pomysł zastąpienia regularnych oddziałów cywilami z Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. z Polski. Polacy byli zatrudniani na podstawie umowy zawartej w 1944 r. w Wersalu między władzami polskimi w Londynie a SHAEF. […] W najwcześniejszej fazie zatrudniania pracowników Służby Pracy (ang. Labor Service) ich zadania były mało odpowiedzialne. […] Protesty Moskwy sprawiły, że polscy żołnierze w US Army zostali oficjalnie zdemilitaryzowani 9 lutego 1946 r. Kompanie wartownicze zastąpiono niemieckimi pracownikami policji przemysłowej (ang. Industrial Police). Zatem aż do końca funkcjonowania tych jednostek w latach 80. XX w. podkreślano cywilny charakter tych formacji. Do stycznia 1950 r. kompanie wartownicze składały się głównie z Polaków, choć było kilka kompanii złożonych z obywateli krajów bałtyckich, tj. Litwy i Łotwy. Od 1949 r. kompanie wartownicze były przygotowywane do współdziałania z US Army w obronie państw Europy Zachodniej przed inwazją sowiecką.
Na łamach najnowszego wydania miesięcznika „wSieci Historii” Tomasz Karpowicz rozmawia o nowej sztuce „Marszałek” z Wojciechem Tomczykiem („Wódz z wizją”), dramatopisarzem i scenarzystą. Bohaterem sztuki jest oczywiście Józef Piłsudski i – co może zaskakiwać biorąc pod uwagę ogromną sympatię, jaką Polacy darzą postać Marszałka – jest to pierwsza sztuka o tej postaci.
Bohaterem jest Józef Piłsudski i jest to bodaj pierwsza sztuka o tej postaci. Opowiada o momencie, w którym marszałek podjął próbę wywołania wojny na kontynencie europejskim. Chodzi o wojnę prewencyjną przeciwko Niemcom dla obalenia reżimu Adolfa Hitlera i jego współpracowników. Przeprowadzenie wspólnej operacji przeciwko III Rzeszy zostało zaproponowane Francji w latach 1933 i 1936. Autorem koncepcji tej wojny w 1933 r. był właśnie Józef Piłsudski. Marszałek nikogo nie pytał o to, czy może prowadzić aktywną politykę, po prostu czynił to do końca swoich dni. Ten niesłychany farciarz, który mógł wielokrotnie dać głowę za to, co robił, doprowadził do tego, że jego projekty były realizowane – opisuje autor.
Ks. Józef Naumowicz w artykule „Święty Mikołaj z Myry” podejmuje się przybliżenia historycznej postaci św. Mikołaja.
Żył w późnym antyku w Licji, jednej z niewiele znaczących prowincji Cesarstwa Rzymskiego, leżącej w Azji Mniejszej nad Morzem Śródziemnym. Można ustalić, że urodził się tam ok. 270 r., cierpiał w czasie prześladowań za Dioklecjana i Maksymina Dai (303–313), potem został biskupem Myry – stolicy tej prowincji (dziś Demre w Turcji), brał udział w soborze w Nicei w 325 r. i zmarł kilkanaście lat później. Data jego śmierci 6 grudnia stała się dniem jego wspomnienia w liturgii i jego święta – pisze autor artykułu. Jednocześnie zauważa, jak skromne są źródła historyczne, co utrudnia dokładne zbadanie życia świętego: Nie powstał żaden jego żywot starożytny. Nie jest to dziwne ani wyjątkowe. Nawet najwięksi ówcześni męczennicy, cieszący się powszechnym kultem i żyjący nie na dalekiej prowincji, lecz w samym Rzymie, nie doczekali się współczesnych im biografii. […] Trwały okazał się jego kult, najpierw lokalny, który szybko rozwinął się w dalekiej Licji. A dowodem jest częstotliwość występowania jego imienia na tamtych terenach – jak wykazał niemiecki historyk G. Anrich, pierwszy wydawca źródeł do dziejów tej postaci.
Więcej artykułów w nowym numerze miesięcznika „wSieci Historii” w sprzedaży od 23 listopada br., także w formie e-wydania – szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji miesięcznika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji w telewizji internetowej wPolsce.pl.