Informacje

autor: MAN BUS
autor: MAN BUS

Skąpy jak Niemiec. Zgoda tylko na 2 proc. podwyżki

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 2 marca 2018, 14:06

  • Powiększ tekst

Związkowcy z fabryki MAN Bus w Starachowicach w woj. Świętokrzyskiem odrzucili zaproponowane przez zarząd firmy warunki rozwiązania konfliktu płacowego. Twierdzą, że są przepracowani. Dlatego chcieli 8 proc. podwyżki wynagrodzeń. W odpowiedzi prezes MAN Bus wyraził zgodę na tylko 2 procentowy wzrost płac. Trzy związki zawodowe działające w przedsiębiorstwie uzgodniły wspólne stanowisko, które w piątek zostanie przedstawione pracodawcy - Powinni się wstydzić! - komentuje przedstawiciel związku zawodowego

Nie przyjmujemy propozycji prezesa firmy dotyczącej rozwiązania trzyletniego, interesuje nas podwyżka płacy i porozumienie płacowe tylko na rok bieżący. Chcemy podwyżki płac o 8 proc. plus 1 proc. na podwyżki indywidualne oraz włączenia 8 proc. premii w stawkę osobistego zaszeregowania pracownika - powiedział Jan Seweryn, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w zakładzie MAN Bus. - Ale na obecną propozycję przy takich planach produkcyjnych, przy takim obciążeniu pracowników, nie możemy się zgodzić. Uważam, że prezes powinien się wstydzić za przedstawianie takich propozycji swoim pracownikom - dodał Seweryn.

Zakład produkuje podwozia do autobusów niskopodłogowych. Jesienią 2016 r. w starachowickiej fabryce rozpoczął się kompleksowy montaż autobusów miejskich firmy MAN. Linię montażu końcowego przeniesiono tu z Sadów k. Poznania. Wkrótce ma tu się rozpocząć produkcja podwozi do autobusów wysokopodłogowych i turystycznych, które do tej pory powstawały w niemieckim Salzgitter. Firma w Starachowicach w przyszłości ma produkować także dachy do autobusów typu sandwich.

W połowie grudnia ubiegłego roku NSZZ „Solidarność” z zakładu przedstawiła władzom firmy pismo z dziewięcioma postulatami dotyczącymi spraw pracowniczych. Wśród nich były m.in. propozycje podwyżki wynagrodzenia o 300 zł oraz włączenie na stałe w płacę zasadniczą 8 proc. premii, jakie otrzymują po półrocznej ocenie poszczególni pracownicy. Inny z postulatów odnosił się do uregulowania kwestii stabilności zatrudnienia w zakładzie. Według związkowców wiele osób pracuje tam na umowach terminowych i są zatrudniane przez agencję pracy tymczasowej.

Według działaczy „S” władze firmy nie zgodziły się z propozycją, wskazując, że są możliwe jedynie 2-proc. podwyżki w stosunku do pensji. Niezadowoleni z dotychczasowych rozmów związkowcy zorganizowali w styczniu przed starachowickim zakładem pikietę, w której uczestniczyło kilkuset pracowników.

W połowie lutego prezes MAN Bus Michael Kobriger przedstawił związkowcom propozycje płacowe w przypadku podpisania porozumienia płacowego na trzy lata. Jak informowały związki, byłoby to 5 proc. podwyżki w tym roku plus 1 proc. na podwyżki indywidualne, w roku następnym - 3,5 proc. i 1 proc na podwyżki indywidualne. W 2020 r., podobnie jak w roku 2019. W przypadku porozumienia jednorocznego podwyżka płac miała wynieść 3 proc.

Ponadto padła propozycja innego podziału premii - włączenia jej części w tzw. stawkę osobistego zaszeregowania pracownika.

Kolejne rozmowy odbyły się 21 lutego. Jak powiedział wówczas przewodniczący NSZZ „Solidarność” w zakładzie Jan Seweryn prezes MAN Bus zgodził się na włączenie 8 proc. premii w stawkę osobistego zaszeregowania pracownika, pod warunkiem podpisania trzyletniego porozumienia płacowego.

Zaplanowana na dzień następny pikieta została odwołana, ale, jak poinformował w piątek Seweryn, związkowcy nie zgadzają się na propozycje podwyżek płac zaproponowane przez pracodawcę. Wszystkie trzy związki zawodowe działające w przedsiębiorstwie (NSZZ „Solidarność”, Związek Zawodowy Metalowcy, Związek Zawodowy Inżynierów i Techników) uzgodniły wspólne stanowisko, które jeszcze w piątek zostanie przedstawione zarządowi firmy.

Uważamy, że nasze postulaty są wyważone i powinny spotkać się z akceptacją zarządu firmy - ocenia Seweryn. - Jeśli tak się nie stanie, będziemy musieli podjąć jakieś działania, żeby osiągnąć swój cel. Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie, po jesteśmy gotowi pójść na kompromis i ustępstwa - zapewnił związkowiec.

Do momentu zakończenia negocjacji zarząd MAN Truck & Bus nie informuje o swoim stanowisku w sprawie.

Według Seweryna fabryka w Starachowicach zatrudnia ok. 2,3 tys. pracowników. Ok. 500 osób jest dodatkowo zatrudnianych przez agencję.

MAN Truck & Bus Polska działa w kraju od 20 lat. Firma poza niskopodłogowymi autobusami miejskimi, produkuje m. in. pojazdy ciężarowe - w podkrakowskich Niepołomicach.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych