GAZETA BANKOWA: BLIK eksportowy
Baśń Andersena o brzydkim kaczątku opowiada o nieurodziwym pisklęciu, z którego wyrasta piękny łabędź. Tę baśń nieco przypomina historia BLIKA, polskiego konkurenta Visy i MasterCarda. Jak na razie BLIK nie jest piękny, ale szybko rośnie – pisze w „Gazecie Bankowej” Marek Siudaj
W 2016 r. przedstawiciele nowego rządu z ówczesnego Ministerstwa Rozwoju narobili sporo szumu zapowiadając „polską kartę płatniczą”. Było sporo publikacji, sporo się o tym pomyśle mówiło. Tymczasem teraz, kiedy ten projekt został zrealizowany, panuje cisza. Niewielu o tym pisze, w mediach mało kto o tym wspomina, cisza panuje ze strony rządu.
(…)
Oczywiście, chodzi o pieniądze
Jak powiedział Tadeusz Kościński, do niedawna wiceminister rozwoju odpowiedzialny za rozwijanie systemów płatności bezgotówkowych, a obecnie wiceminister przedsiębiorczości i technologii (zakres zadań mu się nie zmienił), w idei polskiej karty płatniczej nie chodziło nawet o schemat.
– W Polsce mamy bardzo duży obrót gotówką – 190 mld zł. W ocenie Banku Światowego czy OECD, obrót gotówkowy i związane z nim koszty sięgają w Polsce 17 mld zł, a więc około 1 proc. PKB. Dlatego potrzebujemy schematu płatniczego, czyli szeregu działań, które mają upowszechnić obrót bezgotówkowy – twierdzi Kościński.
Tyle że obrót bezgotówkowy kosztuje. Kiedy klient płaci w sklepie kartą, to jednocześnie ponosi opłatę o nazwie Merchant Service Charge (MSC), która ma trzy składowe. Pierwsza to interchange, która trafia w całości do banków wydających karty płatnicze (0,2 proc. dla kart debetowych, 0,3 proc. dla kart kredytowych). Druga to opłaty systemowe na rzecz organizacji płatniczych. Wreszcie trzecia to wynagrodzenie firm, które zajmują się rozliczaniem transakcji, a więc agentów rozliczeniowych. Łącznie taka opłata to ok. 0,5 proc. wartości transakcji.
Tej opłaty nie widać, jako że jest ona potrącana z płatności, przekazywanej do akceptanta, czyli do sklepu, który nie dostaje 100 proc. kwoty tylko np. 99,5 proc. Ale ta opłata i jej wysokość jest jednym z głównych hamulców rozwoju płatności bezgotówkowych w kraju. Udało się doprowadzić do drastycznej, ustawowej redukcji kosztów interchange, ale nadal łączne opłaty są zbyt wysokie.
– Dlaczego w Polsce tak mało jest punktów akceptujących płatności bezgotówkowe? Częściowo wynika to z braku wiedzy, a częściowo dlatego, że jest ona droga. I nad tą akceptacją musimy popracować – powiedział Tadeusz Kościński.
Tę pracę miał wykonać polski schemat płatniczy. Pomysł był taki, że pojawia się nowy gracz na rynku i dzięki agresywnej polityce kosztowej wywiera presję na redukcję opłat na całym rynku. Podobny efekt udało się uzyskać na rynku telekomunikacyjnym, kiedy stabilny układ trzech operatorów został zburzony poprzez wpuszczenie do biznesu Playa. Kłopot w tym, że schematem został BLIK, który nie najlepiej sprawdza się przy płatnościach sklepowych, jako że system powiązany jest z systemem kodów.
BLIK jednak wypięknieje?
Choć w sklepach płatności BLIKiem są rzadkie, to jednak polski schemat płatniczy doskonale daje sobie radę w innych zastosowaniach. Dane podawane przez Polski Standard Płatniczy są imponujące. W 2017 r. BLIK miał 6 mln użytkowników, którzy przeprowadzili przy jego użyciu 33 mln płatności. To wprawdzie daje niewielką transakcyjność – 5,5 transakcji na jednego użytkownika, ale jeśli zwrócić uwagę na wzrost – aż czterokrotny w stosunku do 2016 r. – to możemy mówić o czymś zbliżonym do fenomenu.
Dlatego przedstawiciele rządu nie zapominają o BLIKu. W końcu wystarczy niewiele, aby jego wykorzystanie przy płatnościach w sklepach wyraźnie wzrosło.
– Nie zdziwiłbym się wcale, gdyby do końca roku BLIK zaoferował płatności zbliżeniowe z użyciem telefonów – powiedział Kościński.
Nie chciał powiedzieć nic więcej. Zapytaliśmy więc w BLIKu, gdzie usłyszeliśmy, że firma nie wyklucza wprowadzenia tej funkcjonalności, ale nie chce mówić niczego więcej ani precyzować żadnych dat.
Wiadomo, że jednym z głównych problemów związanych z ewentualnym wdrożeniem płatności zbliżeniowych z użyciem telefonu jest technologia. Te, których używamy przy okazji płatności kartami (i to zarówno zbliżeniowymi, jak i „zaszytymi w aparacie”), należą do Visy lub MasterCarda. Te firmy, z wiadomych względów, nie chcą dopuścić konkurencji do tych technologii. Jednak na świecie są już inne rozwiązania, oferowane przez nieobecnych w Polsce konkurentów Visy czy MasterCarda oraz inne firmy.
Taki ruch BLIKa byłby mile widziany przez przedstawicieli rządu, ale tak naprawdę byłby w interesie polskiej firmy. Chodzi bowiem o bardzo duże pieniądze, o które rywalizacja w najbliższym czasie bardzo się zaostrzy. (…)
Zagranica doceni urodę
Jest jednak i możliwość – że BLIK rozkwitnie wtedy, kiedy wyjdzie za granicę. To zaś, jak się okazuje, może nastąpić dość szybko.
Wydaje się, że rok 2018 będzie przełomowy dla BLIKa pod względem jego umiędzynarodowienia – powiedział Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, podczas konferencji wynikowej banku. – Że BLIK będzie rozwijał się nie tylko w Polsce jako system płatności, ale wyjdzie za granicę – dodał.
Warto tu przypomnieć, że BLIK powstał na bazie technologii płatności mobilnych wymyślonych przez PKO BP i że ten największy polski bank, podobnie jak kilka innych instytucji, ma udziały w PSP. Prezes Jagiełło może mieć sporą wiedzę na temat planów BLIKa, zaś jego przypuszczenia mogą być bliskie pewności. (…)
Marek Siudaj
Cały tekst o obrocie bezgotówkowym w Polsce oraz więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce oraz sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html