Brytyjskie media ostrożnie o niemieckim kompromisie
Brytyjskie media ostrożnie oceniły nocne porozumienie niemieckiej kanclerz Angeli Merkel z ministrem spraw wewnętrznych i szefem CSU Horsten Seehoferem ws. migracji, podkreślając, że nie rozwiązuje ono głębszego podziału między obojgiem liderów.
Zgodnie z zawartym kompromisem migranci zarejestrowani w innych krajach UE będą zatrzymywani w przygranicznych centrach tranzytowych, gdzie negocjowany będzie ich powrót do krajów frontowych Unii, czyli tych, gdzie migranci trafili najpierw. W ten sposób niemieckie władze planują powstrzymać tzw. migrację wtórną, czyli swobodne przemieszczenie się migrantów wewnątrz Wspólnoty.
Czytaj także:„Le Monde”: Merkel na razie ocaliła rząd
Centrowy „The Times” ocenił, że wypracowane rozwiązanie pozwoliło na razie na „rozbrojenie kryzysu w rządzie” i wymagało ustępstw z obu stron: jest łagodniejsze od proponowanego przez Seehofera całkowitego zakazu wjazdu migrantów do Niemiec, ale zwiastuje zmianę polityki Merkel, która ugięła się w obliczu groźby rezygnacji szefa MSW i pogłębienia kryzysu politycznego.
„Times” dodał jednak, że porozumienie będzie musiał jeszcze zaakceptować koalicyjny partner Merkel, socjaldemokratyczne SPD, które w przeszłości wykluczało stworzenie stref tranzytowych, powołując się na prawa człowieka.
Ubiegłonocna umowa została wypracowana po całym dniu gorączkowych rozmów i spekulacji na temat możliwości upadku rządu zaledwie trzy miesiące po jego powstaniu. Gdyby Seehofer podjął jednostronne działania, (Merkel) musiałaby go zwolnić, co prawdopodobnie doprowadziłoby do upadku 70-letniego sojuszu parlamentarnego między CDU a jej bawarską siostrzaną partią, CSU, pozbawiając (kanclerz) większości w parlamencie” - zaznaczyła gazeta.
Jak podkreślono, poniedziałkowy kompromis może pomóc CSU w kampanii wyborczej przed październikowymi wyborami regionalnymi, w których ugrupowanie będzie mierzyło się z konkurencją ze strony radykalnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD).
Teraz będziemy mieli przez jakiś czas spokój, ale wiele zależy od tego, co się wydarzy w tych wyborach. Jeśli pójdą one źle, to CSU może znów stać się skłonne do buntu - ocenił Gero Neugebauer z Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego.
Z kolei komentator konserwatywnego „Telegrapha” Matthew Lynn ostrzegł, że
Merkel mogła doprowadzić do porozumienia ws. migracji, które utrzyma jej kruchy rząd przez jeszcze kilka miesięcy, ale problem polega na tym, że jej prawdziwym problemem nie jest migracja, ale gospodarka.
Dziennikarz zwrócił uwagę na niezadowalające wyniki handlu detalicznego oraz produkcji przemysłowej, oceniając, że „Niemcy są o krok od recesji”, za co jego zdaniem odpowiedzialność ponosi kanclerz, która „stworzyła niebezpiecznie niezrównoważony model oparty na olbrzymich nadwyżkach handlowych i taniej sile roboczej”. „Jeśli ten mechanizm się zatnie, to będzie jej upadek” - napisał.
Lynn zaznaczył, że dodatkowym wyzwaniem mogą być groźby dotyczące wojny handlowej z USA pod wodzą prezydenta Donalda Trumpa oraz scenariusz wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez nowego porozumienia handlowego, co szczególnie uderzyłoby m.in. w niemiecki przemysł motoryzacyjny.
Jak ocenił, 13-letnie rządy Merkel „sprawiły, że kraj nie jest przygotowany na wyzwania XXI wieku”, a „migracja może być głównym tematem tego tygodnia, ale to spowolnienie niemieckiej gospodarki w końcu doprowadzi do upadku Merkel i nie jesteśmy daleko od tego momentu”.
Krytyczny wobec poniedziałkowego porozumienia był także analityk Wolfgang Munchau, który na łamach „Financial Timesa” napisał, że wypracowane ustalenia ignorują głębsze problemy w niemieckiej polityce i sprowadzają się jedynie do opóźnienia sporu z CSU do czasu po październikowych wyborach lokalnych w Bawarii.
Pozostawię innym ocenę tego, kto jest relatywnym zwycięzcą tej dyskusji. Ważniejsze jest to, jak rozwiązanie (tej kwestii) wpłynie na niemiecką politykę w najbliższych tygodniach i miesiącach. Czysta niekompetencja, z jaką obie strony obchodziły się z tą sprawą, i osobisty jad, który wylewały na siebie wzajemnie, mógł spowodować nieodwracalne szkody - ocenił.
Munchau podkreślił, że spór między CDU i CSU, a także poziom emocji w dyskusji wokół tej kwestii „dał radykalnie prawicowej antyimigranckiej AfD idealny temat kampanii na bawarskie wybory samorządowe w październiku”, a „wyborcy CSU będą się zastanawiali, dlaczego sprawa, w której Seehofer był gotów walczyć na śmierć i życie, nagle nie jest już istotna”.
Jeśli CSU wypadnie kiepsko - a to scenariusz, którego nikt nie może wykluczyć - możemy spodziewać się kolejnego kryzysu w koalicji na jesieni. Merkel i Seehofer ledwo ze sobą rozmawiają i żadne z nich nie wydaje się zainteresowane rozwiązaniem leżącego u podstaw problemu migracyjnego. Ten weekend przypomniał nam - jeśli w ogóle tego potrzebowaliśmy - o destrukcyjnej sile nierozwiązanych kryzysów - posumował komentator.
PAP SzSz