Dyskryminacja kobiet najdotkliwsza jest na zachodzie UE
Blisko połowa stanowisk menadżerskich w Polsce jest zajmowana przez kobiety, jednak jeśli chodzi o udział w zarządach odsetek ten spada do nieco ponad 20 proc. - wynika z danych udostępnionych przez Eurostat z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet.
Sytuacja Polek, jeśli chodzi o stanowiska kierownicze średniego szczebla, jest lepsza niż ich koleżanek w większości krajów UE. W całej „28” w 2017 r. panie najmowały jedynie 36 proc. stanowisk menadżerskich.
Pod tym względem podział na wschód-zachód w UE wypada na korzyść wschodu. Największy odsetek menadżerów kobiet jest na Łotwie (56 proc.), w Bułgarii oraz Estonii (po 49 proc.). Tuż za tymi krajami znalazły się Polska i Słowenia (po 47 proc.).
Ponad 40 proc. kobiet kierowników jest też na Węgrzech (43 proc.), Litwie i Szwecji (po 42 proc.), Irlandii (41 proc.) i na Słowacji (40 proc.).
Po drugiej stronie tabeli jest Luksemburg, gdzie jedynie 15 proc. stanowisk menadżerskich przypada kobietom, Cypr (23 proc.), Czechy, Dania, Włochy i Holandia (po 29 proc.), a także Niemcy (30 proc.), Grecja oraz Austria (po 32 proc.).
Kraje Europy Zachodniej nie wydają się być najlepszym miejscem dla kobiet do robienia kariery zawodowej, jednak jeśli chodzi o dostęp do wyższych stanowisk jest tam lepiej niż na wschodzie kontynentu.
Ogólnie daleko jest do równowagi - tylko co czwarta kobieta w UE (27 proc.) zasiada w zarządzie spółek giełdowych. Najlepiej pod tym względem mają Francuzki, których w zarządach jest 44 proc. Kolejne miejsca pod tym względem zajmują Włoszki i Szwedki (36 proc.), Finki (35 proc.) oraz Niemki (34 proc.).
Najgorzej sytuacja wygląda w Estonii, gdzie 8 proc. członków zarządów publicznie notowanych firm to kobiety. Niewiele lepiej jest w Grecji (9 proc.), na Malcie (10 proc.), na Cyprze, Litwie i w Rumunii (11 proc.) Polska jest sporo poniżej średniej unijnej z odsetkiem pań zasiadających w zarządach na poziomie nieco ponad 20 proc.
Jeszcze gorzej sytuacja Polek wygląda, jeśli spojrzeć na statystyki najwyższych stanowisk w największych spółkach giełdowych. Wśród dyrektorów wyższego szczebla/zarządzających (senior executive) w Polsce jedynie 13 proc. to kobiety. To szósty najgorszy wynik w UE po Austrii (5 proc.), Czechach (6 proc.), Włoszech (9 proc.), Portugalii (10 proc.) i Danii (11 proc.). Taki sam odsetek pań na najwyższych stanowiskach kierowniczych jak w Polsce jest też w Luksemburgu i na Węgrzech.
Uśredniony dla całej UE wynik wynosi zaledwie 17 proc., ale to i tak lepiej niż jeszcze przed sześciu laty, gdy pań na najwyższych kierowniczych stanowiskach było zaledwie 12 proc.
Najwyższy odsetek dyrektorów kobiet jest na Litwie, jednak i tam wynosi on tylko 28 proc., w Bułgarii i na Łotwie (27 proc.) oraz w Rumunii (25 proc.).
Kobiety generalnie rzadziej pracują niż mężczyźni, jednak sytuacja w poszczególnych krajach unijnych różni się znacznie. W skali całej „28”, tzw. luka w zatrudnieniu, czyli różnica między liczbą pracujących kobiet i mężczyzn, wynosi 11,5 pkt proc.
Najbardziej zjawisko to jest widoczne na Malcie, gdzie pracujących pań jest o 24,1 pkt proc. mniej niż panów. Na drugim miejscu są Włochu (19,8 pkt proc.), później Rumunia (19,7 pkt proc.), Czechy (15,8 pkt proc.), Węgry (15.3 pkt proc.) oraz Polska (14,6 pkt proc.).
Najmniejsze różnice pod względem udziału w rynku pracy kobiet i mężczyzn występują na Litwie (1 punkt proc.), w Finlandii (3,5 pkt proc.), Szwecji (4 pkt proc.), Łotwie (4,3 pkt proc.), Danii (6,5 pkt proc.) oraz Słowenii, Estonii, Portugalii, Luksemburgu, Francji i w Niemczech (wszystkie poniżej 8 pkt proc.)
PAP, MS