Niemcy chcą rządzić polityką zagraniczną UE
Szef MSZ Niemiec Heiko Maas opowiedział się w piątek za większościowym systemem głosowania w UE w sprawach zagranicznych i bezpieczeństwa. Przeciwnego zdania jest szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz, który wskazywał na konieczność poszukiwania konsensusu.
Szef polskiego i niemieckiego MSZ: Jacek Czaputowicz i Heiko Maas uczestniczyli piątek w Warszawie w debacie nt. przyszłości Europy, organizowanej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ambasadę Niemiec w Warszawie.
Szef niemieckiego MSZ podkreślił, że znajdujemy się obecnie w okresie nowej konkurencji między mocarstwami.
USA, Chiny, Rosja - to są ci duzi gracze, a my w Europie musimy zastanowić się, jaką chcemy odegrać rolę, czy chcemy być obiektem, czy subiektem - mówił Maas. - Jeżeli nie uda mam się znaleźć europejskich odpowiedzi, będziemy tylko obiektem polityki światowej i inni będą decydować o ważnych kwestiach, a my będziemy musieli żyć z konsekwencjami. Dlatego Europa i UE stanowią wielkie wyzwanie - ocenił.
Maas stwierdził, że błędne jest stwierdzenie, iż UE znajduje się w najlepszym stanie. Zwracał uwagę, że wewnątrz Unii jest wiele wewnętrznych konfliktów, m.in. dotyczących kwestii migracji, wobec której nie ma zgodnego stanowiska.
Czasami jest to przedstawiane bardzo negatywnie, tak też nie jest. Wydaje mi się, że nas wszystkich łączy takie zrozumienie i wiedza, że w czasach „America first”, „China, czy Russia first”, możemy dać jedną odpowiedź - zarówno jeżeli chodzi o wartości, jak i interesy – „Europe united” - mówił niemiecki minister.
Podkreślił też, że takie kraje jak Niemcy i Polska powinny ściśle uzgadniać swoje stanowiska, konsultować się i rozmawiać o przyszłości Europy.
Ważne jest, żeby nie tylko Niemcy i Francja się konsultowały, tylko również, żeby Niemcy i Polska znajdowały wspólne odpowiedzi na wszystkie wyzwania, żebyśmy byli siłą napędową projektu europejskiego - oświadczył Maas.
Szef niemieckiego MSZ zwracał uwagę, że duża większość państw UE jest zgodna w dziedzinie polityki zagranicznej, np. w kwestii sytuacji w Wenezueli.
Czasami tylko dlatego, że jeden kraj był innego zdania, to nie udało się znaleźć wspólnego stanowiska na tematy dotyczące polityki światowej. My w Niemczech uważamy, że w radzie ministrów spraw zagranicznych, gdzie jest wymóg jednomyślności, nie wiem, czy jest to dla nas dzisiaj korzystne - mówił.
Wskazywał, że kraje takie, jak Chiny, czy Rosja zawsze próbują podzielić Europę w poszczególnych kwestią na korzyść ich interesów.
Zdaniem Czaputowicza, żeby Unia miała poparcie społeczeństw, państwa członkowskie muszą mieć „główne zdanie jeśli chodzi o określenie pewnych polityk”.
Łączy się to z głosowaniem większościowym w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa. Mielibyśmy tutaj pewne zastrzeżenia do tej koncepcji, byłaby to pewna groźba wyeliminowania pewnych ważnych aktorów, czyli państw, a zarazem społeczeństwa z procesów decyzyjnych - oświadczył Czaputowicz. - Naszym zdaniem istnieje możliwość poszukiwania konsensusu w ramach państw członkowskich, co do określenia kierunków polityki zagranicznej i bezpieczeństwa - podkreślił Czaputowicz.
Wskazywał, że dzięki takiemu konsensusowi udaje się utrzymać sankcje wobec Rosji, czy uzyskać wspólne stanowisko ws. brexitu.
UE jest na tyle homogeniczna pod względem wartości kierunków polityki zagranicznej, że poszukiwanie konsensusu w polityce zagranicznej, to byłoby najlepsze - naszym zdaniem - rozwiązanie, i głosy do rozszerzenia głosowania większościowego w tym zakresie według nas są nieuzasadnione - podkreślił szef polskiego MSZ. (PAP)
PAP, MS