Po brexicie Wlk. Brytania wpadnie w objęcia USA?
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson rozmawiał w poniedziałek przez telefon z prezydentem USA Donaldem Trumpem m.in. o brexicie, handlu i sprawach gospodarczych. Biały Dom poinformował, że Trump chce się spotkać z Johnsonem „w niedalekiej przyszłości”
Premier rozmawiał dziś z prezydentem Trumpem. Rozmawiali o globalnych problemach gospodarczych i handlu, a premier poinformował prezydenta o najnowszych wydarzeniach w kontekście brexitu - poinformowała rzeczniczka szefa brytyjskiego rządu.
Z kolei Biały Dom podał, że przywódcy rozmawiali na wiele tematów, w tym handlu i bezpieczeństwa oraz że Trump oczekuje osobistego spotkania z Johnsonem „w niedalekiej przyszłości”.
Prezydent wyraził swój podziw dla Zjednoczonego Królestwa za niezłomne partnerstwo w stawianiu czoła wyzwaniom globalnym - podał Biały Dom.
W ubiegłym tygodniu po spotkaniu z wiceprezydentem Mike’iem Pencem oraz amerykańskim sekretarzem stanu Mike’iem Pompeo, a także krótkiej rozmowie z Trumpem, brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab ocenił, że amerykański prezydent ma „ogromny apetyt” na porozumienie handlowe z Wielką Brytanią po jej wyjściu z UE.
Gdy Johnson 24 lipca zastąpił na stanowisku premiera Theresę May, media oceniały, że może to doprowadzić do zacieśnienia sojuszu między Wielką Brytanią a USA oraz że po brexicie Londyn w stosunkach międzynarodowych będzie się skupiał na zbliżeniu do Waszyngtonu. Amerykański prezydent mówił w przeszłości, że lepsze relacje gospodarcze między Londynem a Waszyngtonem były dotychczas hamowane przez Brukselę.
Według dziennika „Times” Johnson liczy na szybkie wypracowanie porozumienia handlowego z administracją Trumpa.
Wielka Brytania powinna opuścić UE 31 października, ale kraj od miesięcy tkwi w politycznym impasie dotyczącym warunków wyjścia ze Wspólnoty. Nowy premier Johnson zażądał od Brukseli renegocjacji umowy wyjścia i zagroził, że jeśli UE nie spełni jego oczekiwań, zdecyduje się na brexit bez umowy, który zdaniem wielu polityków i ekspertów będzie szkodliwy dla gospodarki i bezpieczeństwa obu stron.
PAP, mw