Rosja i Syria wznawiają ofensywę
Wspólna ofensywa obu państw została wznowiona i wdziera się w głąb prowincji Idlib, położonej na północno-zachodniej części Syrii.
Wznowienie działań wojennych w regionie z całą pewnością przyciągnie ponownie uwagę opinii międzynarodowej do Syrii. ONZ ostrzegał już wcześniej o kryzysie humanitarnym w regionie. Moskwa i Damaszek współpracują w tym terenie już od 2015 roku, nie raz wzbudzając sprzeciw i kontrowersje swoimi działaniami.
Wiele terenów wzdłuż tureckiej granicy zostało już odbitych z rąk rebeliantów przez ofensywę rosyjsko-syryjską, w tym miasta jak Khwain, Zarzoor i Tamanah. Są to raczej niewielkie miejscowości, ale istotne z punktu widzenia armii, ponieważ znajdują się po drodze do ośrodka administracyjnego muhafazy (odpowiednik województwa) Idlib, którego populacja z kolei wynosi blisko 200 tysięcy ludzi.
W ostatnim czasie ofensywa została dodatkowo wzmocniona przez siły irańskiej milicji. Wspólna ofensywa połączonych sił lądowych wraz z wsparciem lotniczym, które już teraz bombarduje obrzeża Idlib, mają być jednymi z ostatnich działań, mających na celu zakończenie wojny domowej w Syrii.
Zarówno Moskwa jak i Damaszek zapewniają, że nie celowały w czasie nalotów w obiekty cywilne takie jak szkoły, szpitale czy miejsca pracy. Twierdzą, że ich jedynym celem jest usunięcie z Idlib Hayat Tahrir al-Sham – terrorystycznej, muzułmańskiej organizacji, kontrolującej obecnie prowincję.
Wojskowe siły tureckie, przebywające niedaleko od granicy turecko-syryjskiej przy której toczy się obecnie konflikt, zostały zapewnione, że nie zostaną zaatakowane.
Rosja zapewniła nas, że reżim nie będzie atakował naszych posterunków. Nie mamy w planach wycofania swoich sił z regionu – powiedział turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu.
Nie wiadomo jednak, jak zachowają się siły rebeliantów w obliczu zmasowanej ofensywy. Trudno też orzec, czy możliwe jest uniknięcie kolejnych śmierci oraz zniszczeń. Przypuszczalnie w wyniku dalszego ataku jeszcze więcej Syryjczyków będzie szukało schronienia w Europie.
Cały artykuł można przeczytać na reuters.com
Adrian Reszczyński