Kto skorzysta na Ustawie o Zawodzie Farmaceuty?
Długo wyczekiwana Ustawa o Zawodzie Farmaceuty ponownie trafiła do Sejmu, ale warto zastanowić się czy czas walki z pandemią to odpowiedni moment na jej procedowanie, zwłaszcza, że środowiska aptekarskie alarmują – nie bez racji, że Ustawa może przyczynić się do zmniejszenia liczby aptek, a także wzrostu cen leków.
Ustawa Apteka dla Aptekarza z 2017 roku już doprowadziła do zmniejszenia liczby aptek, m.in. w oparciu o przesłankę antykoncentracyjną, która zakłada, że jeden farmaceuta-przedsiębiorca nie może posiadać więcej niż 1 proc. aptek w danym województwie. Przesłanka ta, której domyślną intencją było właśnie utrzymanie korzystnej dla pacjentów konkurencyjności, jest niestety często wykorzystywana przeciwko niezależnym franczyzobiorcom, którzy nie są traktowani jako indywidualni przedsiębiorcy, ale pracownicy większych sieci. Trudno się dziwić takim aptekarzom, że mają poczucie krzywdy, gdyż w innych branżach franczyza jest traktowana właśnie jako indywidualnie prowadzony biznes i nie prowadzi do wywłaszczeń mimo funkcjonowania zapisów antykoncentracyjnych.
Zachęta do nieuczciwej gry rynkowej?
Ustawa o Zawodzie Farmaceuty, zapewne wbrew intencjom jej autorów, umożliwia też często stosowanie nieetycznych zasad wobec aptekarzy franczyzobiorców przez ich konkurentów. Daje ona bowiem możliwość cofnięcia zezwolenia na okres co najmniej trzech miesięcy na prowadzenie apteki na podstawie pojedynczego donosu bądź drobnego naruszenia, a także konfliktu między hurtownią a apteką lub apteką a farmaceutą. Niestety można się spodziewać, że przesłanka ta będzie nadużywana w nieuczciwej walce rynkowej, a jej efektem będzie dalsze ograniczenie liczby aptek.
Tymczasem zmniejszenie liczby aptek, a co za tym idzie ograniczenie dostępności do leków z pewnością nie jest zjawiskiem pożądanym w dobie walki z pandemią. Warto także zauważyć, że ograniczenie wyboru pacjentom w dłuższej perspektywie może zaowocować podwyżkami cen leków. Czasy prosperity prywatnych aptek, które na początku lat 90. przynosiły niewyobrażalne zyski, bo nie miały żadnej konkurencji wokół, są już za nami. Zamykanie najlepiej prosperujących i najbardziej konkurencyjnych aptek dzisiaj, na podstawie subiektywnych przesłanek nie jest w żaden sposób korzystna dla polskiego pacjenta. Przeciwnicy poprawek do Ustawy podnoszą argument, że na nowelizacji skorzystają głównie największe hurtownie leków i prowadzone przez nie sieci sprzedaży wirtualnej.
Będzie drogo jak w Niemczech
Zdaniem zaniepokojonych nowelizacją aptekarzy hurtownie leków dążą do ograniczenia konkurencji i znaczącego wzrostu ich wartości, a następnie do sprzedaży do największych graczy globalnych. Na poparcie tej tezy przytaczany jest przykład rynku niemieckiego, który aktualnie kontroluje jedna sieć hurtowni. Efektem tej praktycznej monopolizacji jest to, że ceny leków za naszą zachodnią granicą są czasem kilkukrotnie razy wyższe w Polsce.
Polscy farmaceuci prywatni, którzy zdecydowali się na współpracę z sieciami aptek alarmują więc, że polski pacjent w efekcie zapisów ustawy będzie musiał płacić w aptece coraz wyższe rachunki. Aptekarze nie rozumieją dlaczego ich punktu widzenia nie podziela Naczelna Izba Lekarska, która wspiera nowe zapisy Ustawy, a która powinna działać także w interesie pacjentów.
Czy interes polskich pacjentów jest rzeczywiście zagrożony? Z pewnością doświadczenia roku 2020 i walka z epidemią koronawirusa uświadomiły nam, że Polacy bardzo potrzebują silnego i gęsto nasyconego punktami handlowymi rynku farmaceutycznego, który będzie funkcjonował w oparciu o zdrową konkurencję cenową. To z pewnością nie jest dobry czas na to, by urządzać go po nowemu wprowadzając zamieszanie, nawet jeśli towarzyszą temu najlepsze intencje.
BZ