Kaleta: chcemy ograniczyć cenzurowanie treści
W ostatnich tygodniach, w Polsce nawiązała się dyskusja o ustawie o wolności słowa w internecie - Analizowaliśmy różne działania moderacyjne dużych platform i widzieliśmy, że problem zazwyczaj dotyczy treści chrześcijańskich, konserwatywnych czy narodowych - uważa sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, Sebastian Kaleta w rozmowie dla Dziennika Gazeta Prawna
Media społecznościowe są jak potężna wirtualna infrastruktura, z której większość z nas korzysta. Kiedy te portale się rozwijały, zachęcały do uczestnictwa w nich, podkreślając, że będą u nich panować wolna wymiana myśli i szacunek dla wartości demokracji zachodnich. Główni gracze social mediów szybko stali się monopolistami. Normalnie, gdy powstaje ryzyko monopolu w nowej dziedzinie dotychczas nieuregulowanej, państwo bierze się do regulacji – tak było w historii np. z branżą telekomunikacyjną czy transportową. Media społecznościowe czy internet w ogóle są dzisiaj traktowane jako podstawowe usługi, które wpływają na jakość życia. Dlatego przykład drukarza nie jest tu odpowiedni, bo o ile mogę pójść do innego, który mi ten baner wydrukuje, o tyle nie zapiszę się do innego Facebooka czy Twittera - tłumaczy polityk.
Kaleta podkreśla, że podobne ustawy, nakazujące uznanie prawa krajowego wobec użytkowników z tego kraju, obowiązują we Francji i w Niemczech.
Tam nacisk jest położony raczej na usuwanie treści na żądanie państwa, a portale mają to robić pod rygorem wysokich kar. My wpierw chcemy ograniczyć cenzurowanie treści, a kwestie usuwania treści pozostawić sądom. Problem w tym, że nie ma punktu kontaktowego, który mógłby realizować orzeczenia polskich sądów w tym zakresie. Dlatego ustawa przewiduje, że taki punkt w Polsce powstanie.
Czytaj cały wywiad: Kaleta: Korporacje eliminują niepoprawnych [WYWIAD]
Czytaj też: Ziobro rusza na Facebooka i społeczności! Chce chronić wolność słowa