Afera WGI: Tajemniczy zawał jednego z oskarżycieli posiłkowych
Wiadomość z ostatniej chwili - jeden z oskarżycieli posiłkowych w procesie WGI zapadł na zawał serca i nie będzie w stanie uczestniczyć w procesie.
Jacenty S. jest jednym z oskarżycieli posiłkowych w sprawie WGI. 22 października bieżącego roku składał zeznania w procesie.
WGI zetknąłem się poprzez pośrednika, który przyszedł do mojej firmy z agitacją możliwości korzystnego ulokowania rezerw finansowych. Przyjrzałem się ofercie, postanowiłem nawiązać kontakt. W styczniu 2004 r. zawarłem umowę z WGI SA, dotyczyła obrotu na rynku forex. Zaraz potem przelałem na wskazane konto 100 tys. zł. Po dwóch miesiącach zobaczyłem, że sytuacja jest w miarę prawidłowa, postanowiłem zasilić konto większą ilością gotówki. Następne trzy przelewy na 100 tys. zł, w lutym 2005 r. 90 tys. zł, i 9 marca 2005 r. – 90 tys. zł. W sumie 380 tys. zł.
28 kwietnia 2005 r. rozpoczęła się działalność DM WGI z bilansem 402 tys. zł. Podpisałem umowy zarządzania portfelem Stabilnym w złotówkach i Dynamicznym również w złotym. Bardzo szybko zmodyfikowałem stan przez scalenie tych portfeli w jeden Stabilny PLN. To dało kwotę 435 tys. zł. Ostatni wyciąg jaki otrzymałem datowany na 31 marca 2006 r., wykazano 440,5 tys. zł. Przeglądając historię nie miałem niepokojących sygnałów, wszystko odbywało się prawidłowo, zyski były takie, na które się godziłem – jednocyfrowe w skali roku. Aż raptem na początku kwietnia kiedy zaniepokoiłem się sygnałami alarmowymi, że coś się w WGI dzieje nieprawidłowego, dlatego złożyłem pisemne żądanie wypłaty całości pieniędzy. Oczywiście regulamin przewidywał odczekanie, uznaliśmy że potrwa to do 15 maja 2006 r. O tych pogłoskach znalazłem potwierdzenie w liście otwartym panów K. i S. do inwestorów z 7 kwietnia 2006 r., że „DM WGI jest w pełni wypłacalny” o uspokojenie i że kontynuacja współpracy w DM będzie kontynuowana przez WGI Europe, i że to wszystko się pozałatwia do 31 maja 2006 r. Zaczął się okres z kategoriach zdarzeń na każdy dzień. 8 maja 2006 WGI wypowiedziało mi umowę o zarządzaniu portfelem stabilnym, z warunkiem, że wypowiedzenie ma skutkować po przekazaniu środków pieniężnych. Odbyło się przekazanie kompetencji tej sprawy na WGI Consulting. Dopiero wtedy dowiaduję się, że mam jakieś obligacje, które w formie dokumentu będą wydane i dokonane zostaną wszelkie rozliczenia. Już 10 maja 2006 r. pan S. pod pieczątką nie DM, ale po prostu WGI Consulting informuje mnie, że obligacje WGI Consulting w portfelach stanowią zdecydowaną większość i że „zostały zmaterializowane w depozycie WGI Consulting”. Groza zaczyna narastać. Te wiadomości są całkowicie nowe dla mnie. Składałem wniosek o wypłatę pieniędzy, a dowiaduję się, ze mam jakie śmieciowe obligacje. 16 maja 2006 r. jestem z wizytą w biurze WGI i dowiaduję się ustnie, że pieniędzy nie dostanę tylko jakieś szczątkowe sumy, al. Reszta w nieznanych mi obligacjach WGI Consulting, oraz obietnicę, że wypłata nastąpi w maju 2007 r. Anonsowano mi informację że nie dostanę pieniędzy, napisałem więc skargę do KPWiG. Składam ją 18 maja 2006 r. na odmowę zwrotu środków i udzielenia mi informacji. 23 maja składam następną wizytę w biurze WGI i uporczywie żądam wydania mi z czego składa się suma na moim ostatnim wyciągu – z jakich pozycji i instrumentów. Dostaję lakoniczny papierek, którego nie przyjmuję, żądam podpisu członków zarządu, oficjalnego stanowiska, otrzymuję na papierze ze stemplem WGI Consulting i podpisami panów S. i K. zestawienie, że na koncie posiadam 37,6 tys. sztuk obligacji WGI Consulting po wycenie 11,6 zł za sztukę. To daje 437 tys. zł, czyli kwota z wyciągu z 31 marca 2006 r. zmniejszona o przekaz z WGI na 3 tys. zł.
Wysoki Sądzie! Te 3 tys. zł to jedyne pieniądze, jakie do mnie wróciły z likwidowanego DM, żeby było mi weselej, otrzymałem komunikat od syndyka WGI Cosnulting, który sprawdzał, stan mojego rachunku w obligacjach. Syndyk stwierdził w dokumencie, że kwoty przekazywane przez członków zarządu w większości przypadków takie obligacje nie zostały nigdzie zapisane. Z tego by wynikało, że nie mam pieniędzy ani obligacji. Na moją prośbę o jakieś dane identyfikujące te obligacje nie otrzymałem żadnych takich danych.
Zajmę się podsumowaniem mojej szkody, którą wyrządzili mi:
31 marca 2006 r. stan rachunku Stabilnym moim wynosił 440,5 tys. zł. Już 22 maja 2006 likwidator przekazał mi 3 tys. zł. 26 marca 2006 r. otrzymałem 10,7 tys. zł rekompensaty. 21 kwietnia 2006 r. dostałem wypłatę 12 tys. zł od syndyka WGI Consulting. Razem poniosłem stratę 413,8 tys. zł. Nie składałem dokumentów o naprawienie szkody, chcę ją teraz zgłosić.
Pytania prokuratora:
Z kim pan rozmawiał w maju 2006 r. z WGI?
Dwie pracownice WGI – pani S. i za tydzień jakaś jej inna koleżanka, nie pamiętam nazwiska.
Czy składał pan ustnie lub pisemnie dyspozycji nabycia obligacji?
Nie.
Czy wie pan, jaki był podany stan pana rachunku przy przekształceniu WGI SA w WGI DM panu oraz do KPWiG?
Obrona protestuje: w pytaniu jest sugestia, że to dwie inne kwoty. Wywiązuje się sprzeczka między adwokatem i pełnomocnikiem, sąd uspokaja i każde odpowiedzieć na pytanie świadkowi Jacentemu S.
Nie miałem takiego zestawienia, nie drążyłem tego bo otrzymałem pismo w lipcu 2006 r. z KPWiG, które dotyczyło mojego stanu posiadania. Włos mi się jeżył, bo wartości te odbiegały od moich wyobrażeń. W WGI Dynamicznym 309 tys. zł, pracownik WGI pisał, że mam tu zero.
Czy sygnalizowano panu z WGI o problemach przed kwietniem 2006 r. o oprogramowaniu i moimi rachunkami?
Nie.
Pytanie obrońcy.
Cytował pan pismo od zarządu WGI Consulting. Co to za pismo i czy może je pan złożyć do akt? Powołał się pan na to pismo.
To nie było pismo skierowane wyłącznie do mnie. To drugi komunikat, jaki skierował do nas syndyk. Mogę złożyć kopię tego pisma, w nim nie ma mojego nazwiska.
Dziś nasi informatory donieśli nam, iż pan Jacenty leży w szpitalu, jest po zawale. Nie będzie w stanie uczestniczyć w procesie.
Dotychczasowe sprawy związane z WGI kończyły się przedawnieniami lub umorzeniami.
as/ Puls Biznesu/