Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Głos na poniedziałek - subiektywne podsumowanie weekendu

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 21 stycznia 2013, 07:03

  • Powiększ tekst

Znowu poniedziałek zaskoczył pracujących. Nie warto jednak brać go na poważnie! Zapraszam na moje subiektywne podsumowanie błogiego weekendu.

 

Lotnisko w Berlinie

Do polskiego Internetu dotarły newsy o lotnisku Berlin - Brandenburg, budowlany celebryta, znany na całą Europę ze swej rozrzutności i kaprysów. Ta inwestycja od samego początku była bardzo "głośna". Na początku mówiono w samych superlatywach - nowoczesne, duże lotnisko, które odciąży Schönefeld i Tegel, berlińska duma. Budowę rozpoczęto w 2006 roku z terminem oddania 30 października 2011 roku. Już pod koniec 2010 wiadomo było, że nie uda się go skończyć w terminie. Od tego czasu funkcjonuje jako "never ending story", cyklicznie pojawiająca się na stronach europejskich gazet. Ostatnie doniesienia są przerażające dla premiera landu Brandenburg, załamujące dla mieszkańców Berlina, pożywką dla zazdrosnych, bankrutujących państw ościennych, "Niemcom się omskło"! Polscy dziennikarze nie zostawiają suchej nitki na projekcie. Najbardziej podoba mi się "największe upokorzenie Niemiec od czasu II Wojny Światowej"- inwektywa zaserwowana przez portal forsal.pl. Tylko w tym roku (liczącym dni 21) termin został przesunięty 4 razy. Najpierw z marca 2013 na czerwiec, później na lipiec, dalej był 27 października, aby w końcu uznać, że w tym roku się nie uda i otwarcie odbędzie się w 2014. Wszystko to koniec końców podsumował dyrektor technologiczny firmy zarządzającej budową, Horst Aman "przed 2015 nie będzie".

 

Lotnisko w Lublinie

Na naszym podwórku też mamy takiego lotniskowego celebrytę - otwarty w grudniu port lotniczy w Lublinie. W ostatnim posumowaniu weekendu pisałam o formujących się tam strukturach związkowych. Teraz "Gazeta" (oddział Lublin) donosi, że aby otrzymać pracę trzeba było się zawczasu zakolegować z prezesem. Lotnisko w okolicy było postrzegane jako szansa na zdobycie pracy bez konieczności wyjeżdżania do Warszawy, jednak jak twierdzą niedoszli pracownicy tego zakładu, nie dla nich te luksusy. Podają przy tym kilka przykładów powiązań pracowników PLL z prezesem. Nieźle sobie pan prezes znajomych dobiera. On im tutaj robotę załatwia, a oni mu pod nosem wiją gniazdko związkowe! Ale może nie jest tak źle i panu prezesowi też coś z tej łyżeczki skapnie.

 

Abonament

Okazało się, że nadal nieśpieszno nam płacić za media publiczne. Wszyscy byli w szoku, bo przecież państwo zaplanowało, że już teraz zaczniemy! Nawet straszono nas komornikiem i zajęciem konta. Ale Polakowi komornik niestraszny i niewiele sobie z tego zrobił. Teraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma zająć się przygotowywaniem nowej ustawy, która oczywiście ma poprawić ściągalność daniny. Nie widzę bezpośredniego połączenia między kulturą i dziedzictwem narodowym, a telewizją polską, prędzej łączyć ją z brakiem kultury i ogłupieniem narodowym, dlatego chybionym jest wskazywanie akurat tego ministerstwa do sprawowania pieczy nad abonamentem. Może jakiś ekonomista, prawnik, albo chociaż minister Boni, który w każdym temacie czuje się jak ryba w wodzie. A tak naprawdę, może problem nie leży w ściągalności daniny, a w jakości mediów publicznych. Nie wiem, czym różni się "M jak Miłość" od "Na Wspólnej", poza tym, że można dostać rozstroju pęcherza oglądając godzinny serial bez ani jednej przerwy na reklamy. Zasłanianie się tym, że raz w tygodniu puszczają teatr telewizji (którego nikt nie ogląda) i dlatego wszyscy muszą płacić jest zwyczajnie nieskuteczne. Chyba większy sens ekonomiczny miałoby puszczanie w porze dobrej oglądalności "Głupi i Głupszy" albo "Big Brothera" opatrzonych przerwami reklamowymi, a w ramach misji wysyłanie, co tydzień wszystkim biletu do teatru.

 

Al Gore

Skoro jesteśmy w temacie telewizji. W zeszłym tygodniu głośno było o Alu Gorze, który sprzedał swoją telewizję Al Jazeerze za ok. 500 milionów dolarów, tym samym stając się bogatszym od Mitta Romney'a (w dzisiejszych czasach, nie ma gorszej wady niż być bogatym, zapytajcie Francoisa Hollande'a). Teraz okazuje się, że posiada on jeszcze akcje Appla warte 29,5 milionów dolarów. Al Gore pokazał nie tylko, że można zarobić na telewizji bez przymuszania ludzi do abonamentu oraz, że inwestycja w jabłka się opłaca, ale również, że wystarczy stać się bogatszym o 529,5 miliona dolarów, aby ktoś w końcu zwrócił na ciebie uwagę.

 

Estonia

Portal ekonomia24.pl opublikował artykuł na temat estońskiego cudu gospodarczego. Bardzo ciekawy temat, szczególnie, że w Polsce Estonia kojarzy się mniej więcej z niczym. Autorka tekstu podkreśla rankingi, w których Estonia wypada świetnie - 13. miejsce w wolności gospodarczej (Polska z czystej przyzwoitości nie powinna brać udziału w takich rankingach), 21. miejsce w "Doing Business", oraz najważniejsze dane ekonomiczne, stawiające ten kraj w bardzo dobrym świetle - najlepsza w UE wiarygodność kredytowa, najniższa "korupcyjność" w regionie, a także świetnie zorganizowany handel. Skąd się to wszystko bierze? Od ośmiu lat rządy sprawuje ekonomista z biznesowym doświadczeniem.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych