Dzień czerwieni na giełdzie
Tablica wyników wczorajszej sesji na GPW zdecydowanie świeci się na czerwono. Podaż dominowała przede wszystkim na spółkach największej kapitalizacji, a negatywnym bohaterem środowych notowań było PGE. Załamanie naszego rynku w drugiej połowie sesji to przede wszystkim efekt wyprzedaży akcji na Wall Street.
PGE negatywnym bohaterem
Od początku roku nasz rynek nękany jest jednorazowymi wydarzeniami, które powodują relatywną słabość GPW względem parkietów rozwiniętych. Kilka tygodni temu przeprowadzona została przyśpieszona księga popytu na spory pakiet akcji PKO BP. Później główny akcjonariusz Pekao S.A. – UniCredit - pozbył się istotnej ilości walorów polskiego banku. W ubiegłym tygodniu silnie przecenione zostały akcje TPSA, czego powodem okazał się fatalny raport finansowy za IV kw. ub. r. oraz obniżka prognozowanej wypłaty dywidendy. Okazuje się jednak, że nieszczęścia chodzą nie tylko trójkami, a nawet czwórkami. Wczoraj istotna wyprzedaż dotknęła walory PGE. Kurs największej polskiej grupy energetycznej runął w dół o blisko 6%. Zarząd PGE przyznał, iż spółka w raporcie za IV kw. 2012 r. odnotuje kwotę minus 1,213 mld zł z tytułu zdarzeń jednorazowych. Chodzi tu o rozwiązanie umów długoterminowych na sprzedaż energii (KDT).
Technika w dalszym ciągu wskazuje na kierunek południowy
W ostatnich dniach kilka razy wspominaliśmy, iż główne indeksy naszego rynku znajdują się w nienajlepszej sytuacji technicznej. Dla indeksu WIG od początku roku wyrysowana została formacja podwójnego szczytu. Potencjalna linia szyi tego układu znajduje się w okolicach poziomu 47 tys. pkt. Na początku ubiegłego tygodnia popytowi nie udało się podnieść wartość indeksu powyżej tego poziomu. Byki dostały jeszcze jedną szansę w pierwszych dniach tego tygodnia. Jednak mimo, że na Wall Street główne barometry odnotowywały nowe maksima cenowe, na krajowym rynku, podaż kontrolowała sytuację. Na tą chwilę trudno oszacować skalę możliwej dalszej deprecjacji. Rozpoczęta korekta spadkowa może jednak mieść charakter średnioterminowy, co oznaczałoby, że czaka nas dłuższy, co najmniej kilkutygodniowy okres dekoniunktury. Bardzo niekorzystny przebieg miały wczorajsze notowania na GPW. W końcówce sesji doszło do lawinowej przeceny indeksu WIG20 (nowe maksimum w cenach zamknięcia). Kolejny ważny poziom dla barometru grupującego blue chips to okolice 2.400 pkt.
Zwrot o 180 stopni
Na pierwszy rzut oka może nieco dziwić niekonsekwencja graczy na Wall Street. Po wtorkowym wybiciu w górę indeksu S&P500 w okolice poziomu 1.530 pkt., wydawało się, nowe maksima cenowe są tylko kwestią czasu. Na tą sytuację trzeba jednak spojrzeć w nieco szerszym kontekście. Zwyżka Wall Street od połowy ubiegłego roku jest przede wszystkim pokłosiem działania Rezerwy Federalnej i programu QE3. Gracze dobrze zdają sobie sprawę, iż poprawa w gospodarce następuje wolno, a indeksy zdyskontowały już z nawiązką istotną poprawę koniunktury. Kroplówką dla tamtejszego rynku, a także dla europejskich rynków rozwiniętych była aktywność FED i EBC. Wczoraj informacją dnia był jednak scenograf z ostatniego posiedzenia FOMC. Okazuje się, bowiem, iż Rezerwa planuje zmiany w programie ilościowego luzowania polityki pieniężnej, rozważając jego zmniejszenie lub nawet wygaszenie. Członkowie FED zwracają, bowiem uwagę na ryzyka związane z programem QE3.