Brytyjscy konsumenci w grobowych nastrojach
Indeks GBP (odniesienie funta do koszyka głównych walut) po serii ostatnich wzrostów dziś skierował się na południe. Inwestorzy rozczarowali się niską dynamiką sprzedaży detalicznej, która wskazuje na problemy brytyjskiej gospodarki związane z Brexitem.
Czwartek dla złotego był dniem obniżonej zmienności. Dane krajowe pokazały oczekiwany spadek rocznej inflacji, która w lutym prawdopodobnie również skieruje się w dół. Dzisiejsze informacje z krajowego rynku pracy były imponujące: z jednej strony w styczniu mieliśmy do czynienia z utrzymaniem bardzo wysokiego tempa dynamiki płac (7,3 proc. rocznie), z drugiej natomiast - dynamika zatrudnienia pokazała oczekiwany spadek (chociaż ów “spadek” był powodowany przez statystykę).
EUR
Kurs EUR/PLN w czwartek zakończył dzień na niemal niezmienionym poziomie, wahając się w widełkach 4,15 - 4,16. Wspólna waluta zyskiwała w relacji do dolara amerykańskiego, jednak powodowane było to głównie słabością tego ostatniego. Warto zwrócić uwagę, że ważąc kurs EUR handlem, kurs wspólnej waluty znajduje się na najwyższym poziomie od 2014 r.
Tematem wewnętrznym, który ostatnio przycichł, jednak za kilka tygodni powinien znów pobudzić inwestorów jest kwestia zakończenia programu luzowania ilościowego oraz podwyżek stóp procentowych w strefie euro. Większość ekonomistów ankietowanych przez agencję Reutersa sugeruje, że EBC zaczeka 6 miesięcy od momentu zakończenia programu QE do czasu pierwszej podwyżki stóp procentowych. Zakończenie programu QE zgodnie z opinią 56 z 57 ekonomistów nastąpi przed końcem 2018 r. (prawdopodobnie we wrześniu).
GBP
Kurs GBP/PLN w czwartek umocnił się o 0,3 proc., wahając się w widełkach 4,66 - 4,69. Brytyjska waluta zyskiwała wczoraj, umacniając się zarówno w relacji do głównych walut, jak i złotego. Dziś jednak oddaje część zysków, głównie za sprawą rozczarowujących danych o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii.
Dynamika sprzedaży wzrosła wprawdzie w styczniu, jednak po fatalnych wynikach w poprzednim miesiącu przyspieszenie o 0,1 proc. nie może być odczytywane pozytywnie. W ujęciu rocznym sprzedaż wyniosła 1,6 proc. wobec oczekiwanych 2,6 proc. Słabsze dane sugerują, że problem z utrzymaniem poziomu konsumpcji nadal doskwiera brytyjskiej gospodarce i - jeśli wyniki będą się pogarszać - może to negatywnie rzutować na wzrost gospodarczy Zjednoczonego Królestwa.
Dlaczego sprzedaż detaliczna cierpi? Głównym powodem pozostaje ujemna realna dynamika płac - wysoka inflacja (która jest pochodną m.in. słabszego funta i efektem niepewności związanej z Brexitem) sprawia, że nawet rosnące tempo dynamiki płac nominalnych nie powoduje, że Brytyjczycy na koniec dnia mogą kupić więcej.
Utrzymująca się, wysoka inflacja przyspiesza działania Banku Anglii, który - starając się ową inflację obniżyć - jednocześnie sprawia, że rosną koszty kredytów, co dodatkowo nie sprzyja konsumentom.
USD
Kurs USD/PLN w czwartek osłabił się o 0,3 proc., wahając się w widełkach 3,32 - 3,34. Wczorajsze dane o inflacji PPI pokazały nieoczekiwany wzrost wartości wskaźnika. Indeks cen producentów w ujęciu rocznym pokazał dynamikę rzędu 2,7 proc. - o 0,2 p.p. wyższą niż zakładali ekonomiści. Jest to wskaźnik wyprzedzający, który (podobnie jak szereg innych danych, na czele z wyższą dynamiką płac) sugeruje, że dynamika cen w USA powinna jedynie przyspieszać.
Dane - prawdopodobnie ze względu na swoją ograniczoną wagę, jak i bieżący, wyjątkowo negatywny sentyment do USD - nie wpłynęły jednak na dolara, który kontynuował rajd w dół. W tym kontekście warto wspomnieć o tym, iż ostatnio obserwujemy zastanawiające załamanie się rynkowych korelacji - dolar wczoraj tracił, pomimo wzrostu rentowności amerykańskich obligacji. Na wyprzedaży dolara z kolei nie zyskiwały waluty EM, takie jak PLN.