Wall Street nadal w poszukiwaniu kierunku
Wall Street miała w czwartek sporo rzeczy do przetrawienia. Przede wszystkim Chiny zdementowały pogłoskę zgodnie z którą rozmowy z USA, które maja się rozpocząć 30. Stycznia, zostały odwołane. Minister handlu Chin stwierdził, że odbędą się „pogłębione rozmowy na różne tematy gospodarcze”.
To oczywiście był plus dla byków. Jednak Wilbur Ross, sekretarz handlu USA, powiedział też, że stanowiska Chin i USA bardzo się różnią (są „mile i mile odległe”). To z kolei powodowało zmniejszenie oczekiwań, co do wyników spotkania, które odbędzie się w przyszłym tygodniu.
W czwartek odbyło się posiedzenie ECB i miała miejsce konferencja prasowa Mario Draghi’ego, szefa banku. Oczywiście nic w polityce banku się nie zmieniło. Gracze w komunikacie i konferencji prasowej szukali słów, na których mogliby bazować jakiś ruch na rynkach.
Bardziej prawdopodobna była „gołębia” wymowa tych wydarzeń. I rzeczywiście taka była, co pomogło w spadku kursu EUR/USD. Draghi mówił o niepewności w gospodarce globalnej i o tym, że nadal gospodarka Eurolandu potrzebuje wsparcia banku centralnego. Sytuacja w gospodarce według ECB pogorszyła się, ale bank uważa, że prawdopodobieństwo recesji jest małe.
Czwartek był dniem indeksów PMI. W Europie i w USA były to publikacje wstępnych (dla stycznia) indeksów PMI dla sektorów przemysłowego i usług. Okazało się, że PMI dla przemysłu Niemiec i całej strefy euro były wyraźnie gorsze od oczekiwań.
W USA indeks PMI dla przemysłu wyniósł 54,9 pkt. (oczekiwano 53,5 pkt.), a dla usług wyniósł tak jak oczekiwano 54,2 pkt. Opublikowano też tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w minionym tygodniu złożono 199 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 220 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła.
Wall Street rozpoczęła sesje od wzrostu indeksów. Prowadziła je na północ zwyżka cena akcji sektora producentów półprzewodników. Widać było jednak, że na rynku panuje duża niepewność. Indeksy gwałtownie się zmieniały, a w połowie sesji S&P 500 zabarwił się na czerwono.
To jednak też nie był koniec zmienności. Indeksy S&P 500 zakończył sesję zwyżką o 0,14%, a NASDAQ zyskał 0,66%. To nie była jednak sesja, która pokazywałaby, że indeksy będą kontynuowały rozpoczętą w styczniu wzrostową korektę.
Na GPW od początku czwartkowej sesji ważył mocno spadek cen akcji PKN Orlen, który opublikował raport kwartalny z zyskiem w wysokości 50% zysku sprzed roku. Tracące akcje tej spółki zdejmowały z WIG20 0,6 pkt. proc. Nic dziwnego, że od początku sesji WIG20 zachowywał się dużo gorzej od innych indeksów europejskich, gdzie indeksy szybko rosły.
W drugiej części sesji wystarczyło niewielkie pogorszenie nastrojów na innych giełdach podczas konferencji szefa ECB, żeby WIG20 zaczął szybko spadać. W końcu sesji pomagał bykom początek sesji w USA, a to szybko dorowadziło WIG20 do poziomu neutralnego, gdzie dzień zakończył.
Jak widać niedźwiedzie usiłowały wczoraj zepchnąć WIG20 pod przełamany w środę opór techniczny na poziomie 2.380 pkt., ale nie tylko to się im nie udało – indeks zakończył dzień neutralnie. Nadal więc obowiązuje formacja podwójnego dna i mocny sygnał kupna.
Po sesji wyniki kwartału publikował Intel. W handlu posesyjnym cena jego akcji spadła, a AHI (indeks handlu posesyjnego) stracił blisko pół procent. A jednak, na fali azjatyckich zwyżek rosły rano kontrakty na amerykańskie indeksy, co powinno pomagać giełdom europejskim. Nie znaczy to jednak, że tak zareaguje Wall Street.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion