Analizy

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Pourlopowe refleksje

Piotr Kuczyński Główny Analityk Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 4 marca 2019, 08:54

  • Powiększ tekst

Można powiedzieć, że w okresie ostatnich dwóch tygodni, kiedy byłem na urlopie, na rynkach wiele się nie wydarzyło. A to, co się wydarzyło (o tym w skrócie poniżej) nie odbiegało od moich oczekiwań, które dwa i więcej tygodni temu przedstawiałem. Nie luty więc, a marzec będzie tym najważniejszym w pierwszej połowie roku miesiącem.

Przede wszystkim oczywiste było, że paraliż rządu w USA musi w końcu zniknąć i rzeczywiście tak się stało. Ten temat szkodził prezydentowi w sondażach, więc w końcu umożliwił on finansowanie rządu do września 2019 roku. Sprawa budowy muru i ogłoszenia stanu wyjątkowego ugrzęzła w kongresowych dysputach i systemie sądowniczym. Nie będzie już miała dla rynków znaczenia.

Temat umowy handlowej USA – Chiny rozwija się zgodnie z oczekiwanym scenariuszem – Donald Trump łaskawie przełożył datę wprowadzenia 25. procentowych ceł na produkty chiński poza 1. marca. Do kiedy? Nie wiadomo, ale oczekiwane jest spotkanie Donald Trump – Xi Jinping. gdzieś koło połowy marca.

Ten temat był i jest siłą napędową dla obozu byków. Po lutowych rozmowach USA – Chiny w Waszyngtonie na rynkach zagościł optymizm. Gwałtownie zyskiwał indeks Shanghai Composite (pomagała również zapowiedź zwiększenia wagi chińskich akcji w indeksie MSCI). Indeks wyrysował rozległe podwójne dno, dzięki czemu pojawił się sygnał kupna.

Optymizm naprzemiennie rozniecał i chłodził prezydent USA. Tego samego dnia zdarzyło mu się powiedzieć, że we wszystkich sprawach doszło do potężnego postępu, a za chwilę powiedzieć, że nie jest wykluczone, iż umowa nie zostanie zawarta.

Wiele się może jeszcze wydarzyć, chociaż po blamażu w Hanoi (nieudany i źle przygotowany szczyt Trump – Kim Dzong Un) prezydent USA z pewnością chce szybkiego sukcesu w tych rozmowach z Chinami. Pytanie tylko, czy według niego sukcesem będzie zawarcie umowy, czy może zerwanie rozmów i wprowadzenie ceł. Wcale nie jestem przekonany, że chodzi o to bardziej dla byków korzystne rozwiązanie. Teraz rynki będą nadal tańczyły w rytm pogłosek i informacji z tego frontu. Już dzisiaj nowe pogłoski/informacje (z Wall Street Journal) rano bardzo pomagały bykom.

Kolejny temat to Brexit. I tutaj niewiele jest nowości. Przed urlopem twierdziłem, że najbardziej prawdopodobne jest albo przyjęcie umowy wynegocjowanej przez rząd premier May z UE (z jakimś dodatkowym, mało istotnym politycznych dodatkiem) albo przełożenie daty Brexitu. To wydaje się materializować, a marzec musi postawić kropkę nad i. Premier May chce do 12. marca uzyskać zgodę Izby Gmin na umowę albo na prośbę o przełożenie terminu Brexitu poza 29.03.

Problem w tym, że Komisja Europejska wyraźnie stwierdziła, że takie przełożenie daty jest możliwe z bardzo ważnego powodu (nie bardzo wiadomo, co miałoby ono dać), a jeśli nawet do niego dojdzie to może ono trwać jedynie do 25.05, czyli do dnia przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Bardzo logiczne, bo jeśli Wlk. Brytania nie wyjdzie z UE do wyborów to przecież nie można jej wykluczyć z samych wyborów, a co potem zrobić z jej posłami, kiedy już wyjedzie z UE. Są jeszcze mniej realistyczne scenariusze, ale tutaj ich mnożyć nie będę. Wiele się może na tym froncie w marcu wydarzyć.

Ostatnim tematem dla inwestorów była kwestia wzrostu gospodarczego. Wiele danych sygnalizuje trwające już spowolnienie, ale gracze się tym nie przejmują. Klasyczną reakcją rynków była sesja piątkowa, kiedy to indeksy wzrosły mimo tego, że wydatki Amerykanów i indeksy Uniwersytetu Michigan zanurkowały, spadły też wyraźnie indeksy PMI i ISM dla przemysłu USA (ten ostatni sięgnął dwuletniego dna).

Inwestorzy twierdzą, że dane są dla byków idealne, bo spowolnieni gospodarcze nie będzie duże, a słabsza gospodarka powoduje, że banki centralne całym świecie wywieszają „gołębie” flagi. Zapominają, że słabsza gospodarka to gorsze wyniki spółek, a co za tym idzie brak powodów do kupowania akcji. Ale kto by się takimi drobiazgami przejmował… Klasyczną reakcją rynków było niewielkie zaniepokojenie po publikacji indeksu PMI (oficjalnego) dla chińskiego przemysłu w czwartek i euforia już dzień później, kiedy inna organizacja podała, że indeks wzrósł (mimo że nadal pozostał pod kluczowym poziomem 50 pkt.).

Jak na tym tle wyglądały polskie aktywa? Jeśli chodzi o WIG20 to bardzo słabo. Kończył ostatni tydzień jedynie 5 pkt. wyżej niż w dniu 15.02. Nie bardzo nadal wiadomo, czy od strony technicznej mamy do czynienia z sygnałem sprzedaży czy kupna. Lepiej zachowuje się mWIG40. Czekamy na potwierdzenie kierunku. Sporo zależy od indeksu rynków rozwijających się MSCII, który (mimo dużych zwyżek indeksów w Chinach) zachowywał się podobnie jak WIG20. Czekamy na rozstrzygnięcia dotyczące umowy USA – Chiny i Brexitu. Marzec będzie dla polskich akcji decydujący.

Na rynku walutowym rosnący kurs EUR/USD (nadal w trendzie bocznym) pomagał walutom, krajów rozwijających się, w tym i złotemu. Kurs EUR/PLN, USD/PLN i CHF/PLN, które dwa tygodnie temu były bliskie wybicia z trendu bocznego, pokornie do niego wróciły. Nawet to, że indeks PMI dla polskiego przemysłu nieoczekiwanie zanurkował złotemu nie zaszkodziło.

Mogło nieco niepokoić zachowanie rynku obligacji po konwencji Prawa i Sprawiedliwości – rentowności całkiem wyraźnie wzrosły. Rosły jednak potem na całym świecie, więc ten polski wzrost nie był bardzo widoczny. Faktem jest, że „piątka” PiS (obietnice wyborcze) otwiera drogę do licytacji na prezenty dla elektoratu (już wcześniej PO obiecywało też 13. tkę dla emerytów i 500+ na pierwsze dziecko oraz oddanie obligacji zabranych z OFE – co według mnie jest największym błędem). To otwiera dla Polski drogę grecką, ale w tym roku najpewniej rynki tego jeszcze nie dostrzegą, więc gracze problem lekceważą.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych