Analizy

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Jak po upadku Lehman Brothers

Kamil Cisowski Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego Dom Inwestycyjny Xelion

  • Opublikowano: 10 marca 2020, 10:00

  • 1
  • Powiększ tekst

Rozpoczęcie wojny na rynku ropy pomiędzy Arabią Saudyjską a Rosją stało się katalizatorem załamania na globalnych rynkach, które przywołuje nieuchronnie wspomnienia z momentu, gdy nieco ponad dekadę temu upadał bank Lehman Brothers.

Rynki europejskie znalazły się oficjalnie w „rynku niedźwiedzia”, po spadku o 7,9% DAX jest już niemal 23% od szczytu, a cały ruch zajął zaledwie trzy tygodnie. W obrazie wczorajszej sesji nie da się doszukać żadnych pozytywów – towarzyszyła mu skrajna panika na rynku długu, amerykańskie 10-latki w godzinach porannych osiągnęły minima poniżej 0,4%, poniżej 1% spadły obligacje 30-letnie. Bundy kwotowane są poniżej -0,85%. Po okresie relatywnej odporności na sytuację na rynku akcji doszło do załamania spreadów kredytowych zarówno na rynku europejskich i amerykańskich obligacji high yield, jak i  na długu rynków wschodzących. WIG20 spadł o 7,8%, mWIG40 o 6,2%, a sWIG80 o 7,8%. Na fali oczekiwań wzrostu marż przez cały dzień bronił się Orlen, ale ostatecznie i on zamknął się minimalnie pod kreską. Cztery spółki (mBank, Alior, CCC i KGHM) straciły więcej niż 10% wartości.

Po przecenach S&P500 i NASDAQ o odpowiednio 7,6% oraz 7,3% na granicy teoretycznego zakończenia hossy stoi także giełda amerykańska, ale nie przekroczy jej raczej dzisiaj. Rynki azjatyckie notują silne wzrosty, na plusie zamknęło się nawet Nikkei, chociaż we wczorajszym szczycie paniki kontrakty futures wskazywały na jego perspektywy przeceny o skali porównywalnej z wczorajszą. W momencie pisania komentarza Hang Seng zyskuje niecałe 2%, podobne wzrosty widać na kontraktach na DAX, ponad czteroprocentowe na futures na NASDAQ. Dalsze scenariusze rozwoju sytuacji uzależnione są od działań fiskalnych i monetarnych w najbliższych dniach.

Dzisiejsze odbicie nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie, które amerykańskiej gospodarce obiecał prezydent Trump, który planuje m.in. podjąć rozmowy w sprawie obniżenia podatku dochodowego, wiceprezydent Pence sugeruje również, że rząd kontaktuje się z Kongresem w sprawie pokrycia kosztów zwolnień chorobowych dla pracowników, co niemal na pewno zyska poparcie Demokratów. Nawet jeśli Fed nie obniży stóp w marcu o oczekiwane 75 pb (widzimy sporą szansę mniejszego cięcia), z pewnością zaproponuje plan niestandardowych działań w polityce monetarnej, którego celem będzie uspokojenie rynków. Kolejne działania w Azji już są podejmowane, dodatkowo powoli można mówić o zatrzymaniu epidemii na tamtym kontynencie. Przeprowadzone szybko badania setek tysięcy obywateli sprawiają, że liczba nowych przypadków w Korei obecnie gwałtownie spada, sytuacja w Japonii jest stabilna, Hong Kong i Singapur zdusiły koronawirusa w zarodku. W USA szeroko oczekiwany jest silny wzrost zarażeń w miarę jak badania będą obejmować nieporównywalnie większe liczby osób (do przyszłego tygodnia mają być przygotowane 4 miliony testów), każdy lepszy scenariusz może być na tym tle pretekstem do wzrostów.

Europa nie zdała egzaminu z zapobiegania rozwojowi epidemii, teraz istnieje ryzyko, że obleje test z reakcji w polityce fiskalnej i monetarnej. Wprawdzie kolejni przedstawiciele rządów nawołują do skoordynowanego stymulusu, ale mimo znacznie większego rozprzestrzenienia choroby niż w USA i skutków, które z pewnością będą znacznie poważniejsze niż tam, konkretów na razie brak. Raczej nie pojawią się one wcześniej niż po spotkaniu ministrów finansów państw UE, a i to nie jest pewne. Wiele wskazuje na to, że Boris Johnson będzie mógł bardzo szybko pokazać Brytyjczykom korzyści uwolnienia Królestwa z unijnej biurokracji.

Zagadką pozostaje, co zrobi EBC. Gdyby działania ograniczyły się do kolejnego cięcia stóp i zwykłego zwiększenia skali zakupów aktywów z obecnych 20 mld EUR miesięcznie do 60-80 mld EUR miesięcznie, byłoby to rozczarowanie i pokazanie, że możliwości stymulacji monetarnej w strefie euro są wyczerpane. Rynek będzie oczekiwał prawdopodobnie zmiany zasad programów zakupów, która pozwoli ustabilizować rynek długu korporacyjnego i przeniesie ciężar nabyć obligacji skarbowych z miejsc, gdzie jest to niepotrzebne (Niemcy) do tych, które zostaną uderzone najciężej (Włochy).

Kamil Cisowski

Dyrektor Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego

Dom Inwestycyjny Xelion

Powiązane tematy

Komentarze