Członkowie FOMC straszą rynki
Środowa sesja miała zostać zdominowana w przez dwa tematy - wstępne wskazania PMI na wrzesień i wypowiedzi członków FOMC, przede wszystkim J.Powell’a przed członkami Izby Reprezentantów. Poranne wskaźniki koniunktury pokazały mieszany obraz sytuacji w europejskiej gospodarce.
Po pierwsze, potwierdziły niestety, że narastające obawy o drugą falę koronawirusa uderzą w konsumpcję - PMI w europejskim sektorze usługowym spadł ze zrewidowanych w dół 58,8 pkt. do 55,1 pkt. i znalazł się wyraźnie poniżej konsensusu (57,0 pkt.). O ile jego wartość dla całej strefy euro pozostaje wysoka, w Niemczech i Hiszpanii osiągnięte zostały już wartości poniżej 50 pkt. Bardzo pozytywnie zaskoczyły natomiast wskazania PMI w przemyśle, który zamiast spaść wzrósł z 53,1 pkt. do 53,5 pkt., stymulowany przede wszystkim przez silne odbicie (z 52,0 pkt. do 56,6 pkt.) w Niemczech. Widzimy w tym kolejne potwierdzenie poprawy sytuacji w bardzo ważnej dla naszych sąsiadów Azji. Dodając do tego wzrost PMI w USA z 52,5 pkt. do 53,5 pkt. można powiedzieć, że sumaryczny bilans zaskoczeń był pozytywny - pomimo niższej wagi przemysłu w PKB to te wskaźniki mają dla niego wyższą wartość prognostyczną.
Giełdy europejskie to doceniły, a kurs EURUSD przejściowo wzrósł powyżej 1,17. Główne indeksy na kontynencie zyskały od skromnych 0,1% (IBEX) do 1,2% (FTSE 100) nawet pomimo pierwszych sygnałów pogarszającej się sytuacji w Nowym Jorku przed zamknięciem. Gorzej zachowała się Warszawa. WIG20 spadł o 0,5%, mWIG40 o 0,4%, a sWIG80 o 1,2%. Wczorajsza sesja, bardzo zła dla surowców, przyniosła wraz z niezwykle silną przeceną miedzi spadek notowań KGHM o 4,7%. Akcje PKO BP wyznaczyły nowe minima, zatrzymując się na poziomie 20 zł. Nieco lepszy przebieg dnia mWIG40 zawdzięczał Biomedowi, który drożał o 36,1%, ale wśród małych spółek widać było szeroką wyprzedaż - tylko co czwarta z nich zakończyła dzień na plusie.
Sesja w USA przebiegła w najgorszy z możliwych sposobów, kończąc się na dziennych minimach spadkiem S&P500 o 2,4%, a NASDAQ o 3,0%. Główny indeks balansuje na granicy terytorium korekcyjnego po tym jak członkowie FOMC w dość skoordynowany sposób wykorzystali swoje wypowiedzi, by zasugerować brak jakichkolwiek działań w krótkim terminie i apelować o porozumienie w sprawie nowego stymulusu fiskalnego. Szczególnie zaskakujące są słowa prezesa Fed, który stwierdził, że „zrobiliśmy właściwie wszystko, o czym mogliśmy pomyśleć”. Nawet jeżeli są prawdziwe, taki werbalny wyraz bezradności był dla rynku poważnym szokiem. Nakładając na niego dalsze strasznie inwestorów przez C. Evansa („zwiększenie QE byłoby mało efektywne”, „wielkość zakupów obligacji może zostać skorygowana, gdy obraz gospodarki się wyklaruje”, „stymulus fiskalny może być mniejszy niż 500 do 1000 mld USD, które zakładałem”) i E. Rosengrena („QE da ograniczone wsparcie gospodarce, bo stopy są już bardzo niskie”), otrzymaliśmy przepis na dokładnie takie zachowanie Wall Street, jakie miało miejsce.
Wyraźne spadki w Azji i notowania kontraktów na indeksy europejskie nie pozostawiają wątpliwości, że czeka nas bardzo trudna sesja. Nawet futures na S&P500 i NASDAQ kontynuują wyprzedaż. Europa będzie musiała poza Fedem zdyskontować powracanie do zamykania restauracji i pubów w części Francji, połączone z zakazem zgromadzeń powyżej 10 osób. Wprawdzie Powell będzie dzisiaj jeszcze wypowiadał się przed Senatem, ale trudno spodziewać się, że po trzech dniach nagle zmieni retorykę. Po wybiciu wsparć nie zatrzymują się ceny złota i miedzi, mamy do czynienia z pełnym trybem „risk-off”. Wszystko wskazuje, że zanim będzie lepiej będzie musiało jeszcze być gorzej.