Następne auto? Nie będzie to „benzyniak”
Tylko połowa ankietowanych deklaruje, że ich kolejne auto z pewnością będzie wyposażone w napęd konwencjonalny. Aż 41 proc. jest przekonane, że będzie to „elektryk” – wynika z badania przeprowadzonego przez Ernst & Young.
Od dawna mówi się o resecie w przemyśle motoryzacyjnym. Przywiązanej do tradycji i zachowawczej branży brakowało dotychczas motywacji, by rozwijać technologie inne niż te, które znaliśmy od dekad. Teraz jesteśmy świadkami zmiany preferencji konsumentów, którzy chcą mieć wybór i coraz częściej skłaniają się ku pojazdom zeroemisyjnym – mówi Krzysztof Marat, dyrektor ds. rozwoju rynku elektromobilności w ABB w Polsce.
Bardziej cyfrowy styl życia i świadoma konsumpcja mobilności to – zdaniem firmy analitycznej Ernst & Young – najważniejsze trendy, które wkrótce będą dominować. Potwierdzają to najnowsze wyniki indeksów EY Mobility Lens, które odnotowały jedne z największych zmian zarówno w intencjach, jak i motywacjach zakupowych konsumentów na 13 głównych rynkach międzynarodowych.
Zapotrzebowanie na prywatny środek transportu jest ogromne, twierdzą eksperci firmy analitycznej. Aż 50 proc. spośród 9 tys. ankietowanych twierdzi, że zamierza w najbliższej przyszłości kupić samochód, nowy lub używany, co stanowi wzrost o 17 proc. w stosunku do wartości odnotowanej pod koniec pierwszej fali pandemii w badaniu EY Mobility Consumer Index.
41 proc. osób, które deklarują zamiar zakupu nowego samochodu, rozważa zakup auta elektrycznego, z czego aż 66 proc. z nich w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Chętnych na szybki zakup samochodu z silnikiem elektrycznym przybywa. W porównaniu z liczbą odnotowaną podczas pierwszej fali pandemii w zeszłym roku, w badaniu EY Mobility Lens Consumer Index wzrost wynosi 11 proc. Co więcej, po raz pierwszy obawy związane z ochroną środowiska znalazły się na szczycie listy powodów, dla których rozważa się zakup samochodu elektrycznego we wszystkich grupach wiekowych.
Drastycznie zmienił się sposób, w jaki postrzegamy samochód, a w konsekwencji to, jak chcemy go wykorzystywać. Auto stało się bezpieczną przestrzenią, która zmniejsza ryzyko zakażenia wirusem. Jednocześnie zmalał średni dystans, jaki pokonujemy przy pomocy samochodu, oraz częstotliwość podróży. To otworzyło wiele osób na samochody elektryczne, które doskonale sprawdzają się w odmienionej rzeczywistości i wpisują się proekologiczne trendy– zauważa Krzysztof Marat. 78 proc. potencjalnych nabywców samochodów zeroemisyjnych twierdzi, że COVID-19 zwiększył ich poziom świadomości ekologicznej. Co najważniejsze, obawy o stan środowiska znajdują obecnie odzwierciedlenie w zamiarach zakupu bardziej ekologicznych pojazdów, uważają eksperci EY.
Miliony pracowników znalazły się w trybie pracy zdalnej. W rezultacie spędzają więcej czasu w swoich domach i odkrywają przyjemności płynące z czystszego powietrza i niższego poziomu zanieczyszczeń. Pandemia wykrystalizowała nowe postawy wobec środowiska naturalnego, a ogólny poziom zaniepokojenia stanem środowiska wzrósł– uważa Krzysztof Marat.
Chociaż kwestie świadomości środowiskowej zdominowały raport Ernst & Young, to nie znaczy, że stare bolączki pojazdów elektrycznych – jak koszt posiadania, realny zasięg i infrastruktura ładowania – przestały mieć znaczenie. Eksperci firmy analitycznej zwracają uwagę na fakt, że konsumenci wydają się zdezorientowani.
Gdy zapytano respondentów o czynniki, które powstrzymują ich przed nabyciem samochodu elektrycznego, na pierwszym miejscu znalazły się koszty (50 proc.), a zaraz za nimi zasięg (33 proc.) i infrastruktura ładowania (32 proc.).
Środowisko związane z sektorem elektromobilności musi rozprawiać się z krzywdzącymi mitami, które nijak się mają do rzeczywistości. Wyraźnie widać, że same dotacje i ulgi to za mało, oprócz tego potrzebujemy akcji edukacyjnej na szeroką skalę. Sieć ładowania nieustannie się powiększa i gęstnieje, co sprawia, że zasięg pojazdu i dostęp do punktów, gdzie możemy uzupełnić akumulatory to coraz mniej istotne problemy. Wiele zależy także od regionu, w którym się poruszamy– zauważa Krzysztof Marat z ABB.
Na pewno dużym udogodnieniem dla potencjalnych nabywców elektryków będzie odmienione środowisko pracy. Jak wynika z ostatniego raportu firmy ABB „Rynek nieruchomości komercyjnych w Polsce”, technologia ma być nie tylko antidotum na popandemiczne problemy, ale także zachętą dla przyzwyczajonych do pracy zdalnej pracowników. Jednym z istotnych elementów tej strategii jest wsparcie proekologicznych inicjatyw i udogodnień, np. rozwój sieci do ładowania samochodów elektrycznych na biurowych parkingach.
Nie zapominajmy, że wciąż jesteśmy na początku naszej drogi, która prowadzi do zeroemisyjnej przyszłości. Szacuje się, że dziś po świecie porusza się około 10 mln pojazdów elektrycznych, z czego 31 proc. po europejskich ulicach. To niemal dwukrotnie więcej niż w Stanach Zjednoczonych, jednak pod tym względem Stary Kontynent jest bardzo nierówny. W Norwegii, na 100 sprzedanych nowych samochodów 78 to elektryki, natomiast w Polsce to… nawet nie jedna sztuka, podaje Pew Center – zwraca uwagę Krzysztof Marat.
Barierę rozwoju elektromobilności stanowi nadal wysoki koszt zakupu samochodu elektrycznego przez użytkowników indywidualnych, nawet przy uwzględnieniu wsparcia programów dofinasowania. Sytuacja zmieni się diametralnie wraz z wyrównaniem cen, które osiągną poziom dzisiejszych pojazdów z napędem spalinowym. Pozostaje również kwestia przyspieszenia rozbudowy sieci publicznych stacji ładowania, zunifikowanie systemu płatności operatorów oraz wprowadzenie terminali dla płatności bezgotówkowych – uważa Krzysztof Marat.
Według najnowszego indeksu konsumenckiego EY Mobility Lens i opinii ekspertów odpowiedzialnych za opracowanie raportu, sprzedaż samochodów, zwłaszcza elektrycznych, będzie rosła, a obawy związane z ochroną środowiska znajdą się na szczycie listy czynników mających największy wpływ na nabywców pojazdów elektrycznych.
PR/RO
CZYTAJ TEŻ: Wyścigowe auto zdalnie sterowane. Z odległości 80 km!