Szef PiS: Szczyt kłamstwa? Mówienie, że to „oni byli antyrosyjscy”
Oni próbują wmówić, że to oni byli antyrosyjscy, a my byliśmy prorosyjscy; dalej już kłamać nie można - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w sobotę na spotkaniu z mieszkańcami Jedlicz (woj. podkarpackie)
Na spotkaniu w Jedliczach prezes PiS zarzucał opozycji kłamstwo m.in. na temat relacji obecnego rządu z Rosją. Oni próbują wmówić, że to oni byli antyrosyjscy, a my byliśmy prorosyjscy. Można powiedzieć, że dalej już kłamać nie można. W ten sposób można powiedzieć, że w 1939 r. Polska napadła na Niemcy, wymordowała tam ich ileś milionów, zniszczyła, obrabiała itd. Związek z faktami jest dokładnie taki sam - mówił Kaczyński.
Przypomniał, że to Donald Tusk w swoim pierwszym przemówieniu jako premier mówił, że chce poprawić stosunki z Rosją. „Sprawa stosunków z Rosją stała się w gruncie rzeczy - obok stosunku z Niemcami - stała się główną w ich polityce” - stwierdził Kaczyński.
Katastrofa, tzw. katastrofa, czyli zamach smoleński - co do tego nie można mieć dzisiaj już najmniejszych wątpliwości. Wszystko, co się później działo, to było po prostu niebywałe. Nie ma państwa na świecie, które w takiej sytuacji oddałoby wszystko drugiej stronie - mówił prezes PiS.
Kaczyński nawiązał też do wystąpienia Tuska na sobotniej konwencji Inicjatywy Polskiej. Dowiadujemy się, że oni są prorodzinni, a my antyrodzinni - mówił prezes PiS, zarzucając Tuskowi kłamstwo. Przypomniał w tym kontekście o wprowadzonych przez jego formację programach społecznych.
Warunkiem zwycięstwa jest dotarcie do ludzi
Warunkiem zwycięstwa w wyborach jest dotarcie do ludzi, dotarcie do tych, którzy są pod wpływem propagandy - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami miasta Jedlicze (Podkarpacie). To jest w tej chwili zadanie nas wszystkich. Rozmawiać z ludźmi, przekonywać ich - dodał.
Musimy sobie uświadomić i musimy wiedzieć, że warunkiem zwycięstwa w tych wyborach jest dotarcie do ludzi, dotarcie do tych, którzy są pod wpływem tej propagandy. Nie da się dotrzeć do każdego, ale do wielu się da, często także w takich indywidualnych kontaktach. To jest w tej chwili zadanie nas wszystkich; wszystkich członków partii, wszystkich, którzy są czynnymi zwolennikami tej partii - rozmawiać z ludźmi, przekonywać ich, odwoływać się do oczywistych faktów, bo te fakty naprawdę przemawiają za nami - powiedział Kaczyński.
Odnosząc się do kwestii polityki zrównoważonego rozwoju wskazał, że „mamy do czynienia z taką ogólnopolską akcją, której zadaniem jest doprowadzenie do tego, żeby poziom cywilizacyjny był taki sam w Śródmieściu Warszawy, jak i w najbardziej zagubionej wiosce”. „Trudne zadanie, ale możliwe do spełnienia. Nie w krótkim bardzo czasie, ale też nie w jakimś bardzo długim. Nie trzeba czekać pokolenia, żeby doprowadzić do tego” - ocenił prezes PiS.
Jak zaznaczył, PiS pokazuje, że „można to robić dużo szybciej”. „I my to czynimy. Czynimy to w interesie Polski, w interesie Polaków, bo dla nas interes Polski i interes Polaków, to jest to samo” - zaznaczył.
My chcemy, żeby Polska była rzeczywistą wspólnotą. To znaczy grupą ludzi, których łączy nie tylko język, nie tylko kultura, ale których łączy także i takie przeświadczenie, że tą wspólnotą właśnie są i że dbałość tej wspólnoty dotyczy wszystkich, także tych, którym się w życiu nie powiodło - powiedział Kaczyński.
Ocenił, że państwo polskie musi działać w ramach większych wspólnot, większych organizacji międzypaństwowych. Wyjaśnił, że w tym wypadku chodzi głównie o NATO z jednej strony, z drugiej strony Unię Europejską. Zastrzegł, że po to, żeby móc tak działać państwo musi mieć możliwość podejmowania decyzji, swobodnych decyzji w sferze gospodarczej, społecznej i w sferze odnoszącej się do organizacji państwa. Jeżeli coś działa źle, albo fatalnie źle, jak na przykład w tej chwili działają sądy w Polsce, to my musimy mieć prawo do tego, żeby to zmienić - podkreślił.
Zdaniem Kaczyńskiego, „sądy w Polsce to jest relikt tamtego ustroju i tego ustroju, który w Polsce istniał z małymi przerwami przez dobrych 20 lat, 20 kilka lat postkomunizmu”. „My musimy zlikwidować ten system, bo to był system przywilejów, nierówności sądów, które sądziły nie wedle prawa, nie wedle zasady równości wobec obywateli, tylko wedle reguł, które z jednej strony miały wymiar ogólnokrajowy tzn. ludzi z pewnej grupy nie wolno ruszać, nawet żeby na pasach przejechali starszą panią, to się mówi, że ona +sprintem wbiegła+” - powiedział prezes PiS.
Z drugiej strony działają różnego rodzaju układy o charakterze lokalnym, których efekt jest mniej więcej taki sam, że pewnych ludzi nie wolno ruszać. Można powiedzieć, że to jest taki piętrowy układ - dodał.
Wskazał, że „sądy są po to, żeby zgodnie z ustawami, bo to jest wola społeczeństwa przekazana przez parlament i zgodnie oczywiście z Konstytucją, (…) wydawać wyroki w sprawach cywilnych, karnych, gospodarczych, rodzinnych, we wszystkich”. „To musi być podstawa działania sądownictwa. A dzisiaj nie wiem, czy ktokolwiek uczciwy w Polsce może powiedzieć, że tak jest. To nie oznacza, że w każdym wypadku tak jest. Oczywiście są dobrzy sędziowie i są sprawiedliwe wyroki, ale jest też bardzo często tak, że jest inaczej” - zaznaczył.
Jak dodał, tutaj działa jeszcze jeden czynnik, tzn. oddziaływanie lewackiej ideologii. „A lewacka ideologia ma za nic ofiarę, a koncentruje się na przestępcy i jego interesach. Stąd bardzo często te niezwykle łagodne wyroki, wobec nawet bardzo groźnych, okrutnych przestępców, dawanie im odszkodowań, bo nieodpowiednio wygodnie w celi było itd., a bywa też, że swego rodzaju okrucieństwo wobec ludzi słabych, którzy popełnili jakiś drobny czyn przestępczy czy nawet wykroczenie, a są traktowani tak, jakby właśnie oni byli tymi najgroźniejszymi dla społeczeństwa. Tak to w niejednym wypadku wygląda. Z tym trzeba skończyć” - ocenił lider PiS.
Czytaj też: MAE: Rosja przegrywa w energetyce. Ta zmiana wymaga dekady
PAP/mt