Gazprom znów pozwany
Niemcy liczą na gigantyczne odszkodowanie od Gazpromu za odcięcie dostaw gazu. Z pozwem wystąpił koncern Uniper, który odnotował rekordową w historii gospodarki niemieckiej stratę – 40 mld euro
Uniper to największy niemiecki odbiorca gazu rosyjskiego, ale ze względu na odcięcie dostaw w sierpniu w efekcie zatrzymania transportu rurociągiem Nord Stream przez Bałtyk (biegnącego z Rosji do niemieckiego wybrzeża)zmuszony został do zakupów gazu na rynkach spotowych po znacznie wyższych cenach od zakontraktowanych w Gazpromie. Koszty z tym związanie niemiecka firma szacuje na 11,6 mld euro, ale mogą one jeszcze wzrosnąć. Rząd w Berlinie musiał zdecydować się specjalne rozwiązanie problemów Uniperu czyli jego nacjonalizację.
Chodzi o ilości gazu, które zostały uzgodnione w umowie z Gazpromem, ale nie zostały dostarczone i dla których musieliśmy pozyskać zamienniki po bardzo wysokich cenach rynkowych i nadal musimy to robić – argumentował w wydanym oświadczeniu dyrektor generalny Uniper Klaus-Dieter Maubach.
Gazprom zaprzecza, że naruszył kontrakt dotyczący dostaw gazu dla niemieckiego koncernu Uniper. „Gazprom Export nie uznaje żadnego naruszenia umowy ani legalności roszczeń odszkodowawczych zgłoszonych przez Uniper” – napisano w oświadczeniu, cytowanym przez Reuters. Jednocześnie rosyjska firma zapewniła, że „będzie bronić swoich interesów w ramach prawnych”.
Według informacji Uniper, podanych przez Reuters arbitraż nie zostanie przeprowadzony przez oficjalny organ, ale będzie zależał od zgody obu stron na spotkanie z prawnikami w neutralnym otoczeniu. Rozmowy odbędą się w Sztokholmie.
Wniosek Uniperu nie jest pierwszym, złożonym w tym roku przeciwko rosyjskiemu koncernowi. W połowie listopada fińska firma Gasum poinformowała, że międzynarodowy arbitraż uznał jej argumenty, gdy odmówiła Rosjanom zapłaty za gaz w rublach. Gazprom zażądał płatności w narodowej walucie od niemal wszystkich europejskich klientów, mimo że wcześniej zawarł z nimi kontrakty w dolarach lub euro. A tym, którzy odmówili – odcięli dostawy.
Agnieszka Łakoma (na podst. Reuters)