Najpopularniejsze i najgorsze dodatki do żywności
Producenci żywności dodają do swoich produktów wiele różnych dodatków, które mają nadać ich wyrobom pożądanych cech organoleptycznych, takich jak smak, zapach czy tekstura
Niektóre zbędne dodatki znajdziemy praktycznie w większości przetworzonych produktów. Oczywiście nie powinniśmy korzystać z takiej żywności zbyt często, a raczej opierać swoją dietę na jedzeniu jak najmniej przetworzonych produktów.
Dlaczego przetworzone jedzenie nie jest najzdrowsze?
Taka żywność w trakcie obróbki w zakładach przemysłowych traci wiele witamin i składników mineralnych. Ponadto niekiedy staje się ona również dla nas bardziej szkodliwa i to nie tylko ze względu na dodawane do niej dodatki. Nieoczyszczone produkty: świeże owoce i warzywa, nabiał, jaja, woda, rośliny strączkowe, orzechy, pełnoziarniste mąki, zboża i płatki oraz ryby są dla nas najzdrowsze. Nie tylko lepiej się po nich czujemy, ponieważ nasz organizm nie musi wkładać tyle pracy w celu ich rozdrabniania, trawienia i wchłaniania. Nie znaczy to też, że żaden proces przetwórstwa jest zły. Bowiem korzyści zdrowotne przynosi nam wyciskanie soku z owoców i warzyw, rozdrabnianie warzyw, gotowanie, kiszenie i fermentowanie produktów mlecznych. Takie czynności z reguły zajmują dużo czasu, którego nie mamy. Dlatego też rynek wychodzi nam na przeciw i stara się ułatwić nam życie. Obecnie producenci zobowiązani są do umieszczania szczegółowych informacji o swoim produkcie. Jest to oczywiście nazwa, wartość odżywcza na 100g oraz tabelka składu.
Bisfenol A
Związek ten znajduje się w opakowaniach z tworzywa sztucznego. Najwięcej znajdziemy go w woreczkach do gotowania ryżu czy kasz oraz w wyściółce konserw w puszkach. W USA, Kanadzie i Japonii używanie bisfelnolu A jest zabronione. Jest on toksyczny i podejrzewa się go o rozwój wielu chorób, w tym nowotworowych. W krajach Unii Europejskiej dopuszczalna dawka wynosi 0,05mg/kg masy ciała. Niestety w naszym kraju nie obowiązują ścisłe reguły ograniczające jego stosowanie. Dlatego lepiej unikać, konserw w puszkach oraz gotowania w foliowych woreczkach.
Benzoesan sodu
To konserwant (E211), który ma za zadanie hamować rozwój grzybów oraz innych drobnoustrojów. Dodawany jest on do wyrobów mięsnych i rybnych, do przetworów owocowych oraz do napojów gazowanych i gotowych dań. Duże jego ilości mogą podrażniać błonę śluzową żołądka, a w połączeniu z witaminą C, przekształca się on w rakotwórczy benzen. Na nasze szczęście nie kumuluje się on w naszym organizmie i szybko usuwany jest wraz z moczem. Dopuszczalne spożycie wynosi 5mg/kg masy ciała.
Glutaminian monosodowy
Ten wzmacniacz smaku (E621) dodawany jest do żywności wysokoprzetworzonej. Jak na ironię przystało, glutaminian sam w sobie nie jest prawie w ogóle szkodliwy, natomiast żywność, w której się on znajduje, już jak najbardziej. Według badań jest on w pełni bezpieczny, ale pod warunkiem jego jednorazowej dawki. Istnieje coś takiego, jak syndrom kuchni chińskiej, gdzie jest on powszechnie używany. Objawia się on bólami i zawrotami głowy, zmęczeniem oraz gorszym samopoczuciem.
Azotyn sodu
Konserwant (E250), który w wyrobach mięsnych oraz konserwach zapobiega rozwojowi jadu kiełbasianego, zatem jego użycie wydaje się być stosowne. O ile jemy go w postaci „na zimno”, to nie mamy się czym zbytnio przejmować, ponieważ dopiero pod wpływem wyższych temperatur przekształca się on w azotyny o działaniu mutagennym. Nie powinien on być spożywany przez dzieci poniżej 6 miesiąca życia. Bezpieczna dawka to 3,7mg/kg masy ciała.
Sztuczne barwniki
Na całe szczęście wraz z biegiem lat lista dopuszczalnych do obrotu sztucznych barwników stale się pomniejsza ze względu na ich wpływ na zdrowie. Wpływają one na rozwój oraz nasilenie alergii, zaburzenia koncentracji, nowotwory, choroby wątroby oraz wiele innych schorzeń. Znajdziemy je przede wszystkim w słodyczach, gdzie, aby zadowolić najmłodszych przyjemnym kolorem bardzo często się ich używa. Przy zakupach wystrzegajmy się następujących barwników: żółcień cholinowa, tetrazyna, błękit brylantowy, amarant i czerwień koszelinowa.
Filip Siódmiak