Sprzeciw SP wobec przymusowej relokacji migrantów. Będzie projekt uchwały
W sobotę w Płocku (Mazowieckie) odbyło się posiedzenie zarządu Suwerennej Polski
Po zakończeniu obrad na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro podkreślił, że nie ma zgody Suwerennej Polski na przymusową relokację migrantów.
Nie ma też zgody na to, aby Polacy musieli płacić gigantyczne pieniądze za błędy polityki migracyjnej bogatych państw UE - oświadczył.
Jak mówił Ziobro, „jest symboliczne”, że Szwecja, która przewodzi w UE w tym półroczu, zaproponowała rozwiązania prawne, które mają „ubogacić pozostałe kraje UE” o migrantów, którzy byli „zapraszani w ostatnich latach przez bogate państwa UE”, a dziś te państwa – jak podkreślił – „mają tak gigantyczny problem, że nie są w stanie sobie z nim radzić”.
Szef resortu sprawiedliwości przypomniał, że pod koniec lat 90 XX wieku, gdy w Polsce odbywała się dyskusja nad zaostrzeniem prawa karnego, podawano Szwecję i jej miasta jako najbezpieczniejsze miejsca w Europie.
Dzisiaj, wedle statystyk, Szwecja jest krajem, w którym popełnianych jest najwięcej przestępstw w przeliczeniu na liczbę mieszkańców w znanych szwedzkich miastach, jak Malmoe czy Sztokholm. Bezpieczniej jest poruszać się w dżungli, niż nawet w biały dzień w tych miastach. Większa szansa, że straci się życie w Malmoe niż w jakichś zupełnie dalekich, głębokich zakątkach Afryki, które zwykle z bezpieczeństwem się nie kojarzą - ocenił Ziobro.
Według niego, „to, co widzimy w krajach bogatej UE, które tak szeroko otwarły się na politykę multikulti, na sprowadzanie uchodźców, zwłaszcza z krajów arabskich, krajów północnej Afryki, to jest wielki problem, z którym bogate państwa sobie nie radzą”.
I wpadły na pomysł, aby obdarzyć nas tego rodzaju prezentem, i zmusić albo do przyjęcia dziesiątków, w ciągu lat setek tysięcy uchodźców, albo też byśmy musieli lokować poważne środki finansowe - mówił Ziobro, nawiązując do kar za nieprzyjmowanie migrantów, zgodnie z unijnymi decyzjami.
Dlatego - jak dodał - Suwerenna Polska wychodzi z inicjatywą podjęcia przez Sejm uchwały, która „będzie okazją do tego, aby w sposób stanowczy wyrazić sprzeciw wszystkich sił politycznych, wobec tego rodzaju pomysłów eurokratów”.
To jest wyjątkowo bulwersujące i skandaliczne, że UE pozostawiła Polskę de facto samą sobie, wtedy, kiedy Polacy otwierali swoje domy i serca, a Polska szeroko wspierała miliony uchodźców, głównie kobiet i dzieci, z Ukrainy, z miejsc, gdzie toczy się prawdziwa wojna, gdzie morduje się niewinnych ludzi - powiedział minister sprawiedliwości.
Jak dodał, „ta sama UE chce nas zmusić finansowo, abyśmy partycypowali w polityce ściągania imigrantów tak naprawdę z krajów głównie północnej Afryki, z krajów islamskich”.
„Nie ma i nie będzie na to zgody ze strony Suwerennej Polski” - oświadczył Ziobro.
Rzecznik Suwerennej Polski, wiceminister resortu klimatu Jacek Ozdoba zapowiedział, że projekt uchwały zostanie złożony w Sejmie w poniedziałek. Jak dodał, projekt uchwały będzie wzywał wszystkie siły polityczne, europejskie i organy UE do wycofania się z przymusowej relokacji.
Odnosząc się do unijnych regulacji, dotyczących migrantów, Ozdoba powiedział: „To absolutnie skandaliczna propozycja, wręcz można powiedzieć rasistowska, która pokazuje pewną hipokryzję. Z jednej strony kara 22 tys. euro za nieprzyjętego uchodźcę. Z drugiej strony mamy do czynienia z marginalną pomocą Polsce, jeżeli chodzi o przyjmowanie prawdziwych uchodźców z Ukrainy, którzy uciekają przed wojną”.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych Jan Kanthak ocenił, iż „mamy do czynienia z olbrzymim atakiem na naszą suwerenność w wielu obszarach”. „Jednym z tych obszarów jest właśnie przymusowe przyjmowanie zarobkowych imigrantów w Polsce, coś niesłychanego, jeśli weźmiemy pod uwagę historię i to, że polityka multikulti w Europie zbankrutowała” - dodał.
Jak ocenił, „migranci są wykorzystywani w sposób zagrażający naszej suwerenności”.
Najlepszym przykładem tego były zdarzenia, które miały miejsce w województwie lubelskim i województwie podlaskim, gdzie mamy granicę z Białorusią. Od początku nasz rząd mówił o tym, że Łukaszenka, a tak naprawdę Putin, w zbrodniczy sposób próbuje wykorzystać chęć ludzi do wyższych zarobków, żeby zdestabilizować sytuację w Polsce i UE. My od początku postawiliśmy temu tamę – podkreślił Kanthak.
Ministrowie spraw wewnętrznych, obradujący w czwartek w Luksemburgu, po kilkunastu godzinach negocjacji, przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system „obowiązkowej solidarności”. Polega on na tym, że choć „żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji”, to „ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy”. Liczbę tę ustalono na 30 tys.
„Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę” - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
Czytaj też: Paprocka: nie ma zgody na przymusową relokację migrantów
PAP/KG