Informacje

Sprzedaż elektryków w Europie nie rośnie tak szybko i w takiej skali, jak to planowano / autor: Pixabay
Sprzedaż elektryków w Europie nie rośnie tak szybko i w takiej skali, jak to planowano / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

Czy będą karne cła na tanie elektryki z Chin?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 7 marca 2024, 17:00

    Aktualizacja: 7 marca 2024, 17:10

  • Powiększ tekst

Od dziś wszystkie sprowadzane z Chin auta elektryczne będą rejestrowane pod kątem możliwości nałożenia karnych ceł. Komisja Europejska poinformowała, że dochodzenie inspektorów w chińskich zakładach wykazało, że są dotowane przez państwo. Wprowadzenie cel staje się bardziej realne.

Komisja Europejska nakazała tzw. rejestrację celną importowanych elektryków z Chin i  - jak podał portal Automotive News Europe – władze unijne twierdzą, że mają „dowody na płatności bezpośrednie i inne dotacje dla chińskich producentów”. Według Brukseli rząd w Pekinie chiński dotuje pojazdy elektryczne eksportowane do Europy w drodze „bezpośredniego transferu środków” i innych mechanizmów.

Cła od lipca

Portal informuje, że cła mogą pojawić się już w lipcu, choć formalnie unijne dochodzenie ma potrwać do listopada. Jednocześnie „Unia mogłaby nałożyć cła z mocą wsteczną, aby chronić rodzimych producentów”.

Obowiązujące od dziś przepisy oznaczają, że wszystkie elektryki wjeżdżające do Europy mogą zostać obciążone „cłami z mocą wsteczną”. Według portalu „Chińska Izba Handlowa przy UE wyraziła rozczarowanie tym posunięciem”, zwłaszcza że gwałtowny wzrost importu odzwierciedla rosnący popyt w Europie na pojazdy elektryczne.

Import z Chin od czasu wszczęcia dochodzenia przez KE w październiku ub.r. wzrósł o 14 procent (licząc rok do roku).

Chińskie tanie e-auto robi konkurencję

W tle postępowania prowadzonego przez Brukselę są problemy europejskiej branży motoryzacyjnej. Oferując głównie droższe samochody elektryczne nie może liczyć na istotny i bardzo oczekiwany wzrost popytu. Zwłaszcza że okazało się, iż zapotrzebowanie, czyli sprzedaż elektryków, nie rośnie tak szybko i w takiej skali, jak to planowano.I to pomimo że większość państw UE oferuje systemy dopłat i zachęt finansowych. Na dodatek gdy niemiecki rząd wycofał je, liczba sprzedanych elektryków – na tym największym z rynków europejskich - znacząco spadła.

Problemy są na tyle widoczne, że na przykład koncern Renault poinformował, że rezygnuje z planu oferty publicznej swojej spółki Ampere, która jest nastawiona na produkcję i sprzedaż tylko aut elektrycznych. Powód to słabe zainteresowanie inwestorów zakupem akcji i spowolnienie sprzedaży.

Stąd coraz częściej słychać opinie o konieczności „zjednoczenia sił” przez firmy ze Starego Kontynentu, by mogły wspólnie zaoferować możliwie tani model „auta z wtyczką” i tym samym pobudzić popyt. Tymczasem chińskie firmy mają w ofercie małe – miejskie samochody elektryczne w cenie niewiele przekraczającej 10 tysięcy euro. Dla porównania – teraz niektóre koncerny europejskie przygotowują się do produkcji aut po ok. 20 tys. euro lub nieco tańszych.

»» O rynku aut elektrycznych czytaj więcej tutaj:

W sprawie Izery nie ma co zwlekać

Zielona rewolucja się sypie

Europa w ślad Ameryki?

Decyzja Komisji Europejskiej pojawia się także w szczególnym momencie – bo zaledwie w połowie lutego Stany Zjednoczone zagroziły w ogóle wprowadzeniem zakazu sprzedaży chińskich elektryków

Prezydent Joe Biden poinformował, że istnieje podejrzenie, że chińskie auta mają zamontowane „programy szpiegujące”, umożliwiając przekazywanie informacji, a Departament Handlu wszczął dochodzenie w tej sprawie. By uniknąć wysokich ceł, którymi obłożone są elektryki trafiające z Chin na amerykański rynek, producenci Państwa Środka otwierają własne fabryki w sąsiednim Meksyku.

Uwaga, szpiegujące „elektryki” z Chin!

Branża amerykańska także zmaga się z transformacją, dilerzy samochodowi apelowali do prezydenta, by zmniejszył presję na e-mobilność. A w zeszłym miesiącu przy okazji prezentacji wyników finansowych potentat – koncern Ford poinformował, że jego dział zajmujący się pojazdami elektrycznymi, odnotował w zeszłym roku stratę netto w wysokości 4,7 miliarda dolarów – z czego 1,6 miliarda dolarów w ostatnim kwartale 2023.

O tym, jak silni są chińscy konkurenci, świadczy fakt, że koncern BYD jest światowym liderem w produkcji elektryków, wyprzedzając nawet legendarny amerykański koncern Tesla.

Agnieszka Łakoma

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Pod presją rolników rząd się cofa

Wielkanocny „prezent” Tuska – zabierze Polakom 3 mld zł

Płynie rzeka aut z importu

W UE koniec z zakupami uzbrojenia na własną rękę?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych