
TYLKO U NAS
Emisje CO2 muszą stanieć
Czy władze unijne zdecydują się na zmiany w systemie handlu emisjami, by pomóc przemysłowi ciężkiemu poprzez obniżenie cen energii? Za każdą tonę CO2 musi płacić ponad niemal 85 euro, więc koszty są ogromne. Włosi już rozważają w ogóle zawieszenie tego systemu u siebie. Ale Polsce również na tym powinno zależeć.
Prezentując wczoraj europosłom priorytety na trwającą w tym półroczu polską prezydencję w Unii Europejskiej, minister klimatu i środowiska przyznała, że kraje członkowskie wskazują na potrzebę zreformowania systemu EU ETS, gdy mowa o obniżeniu cen energii. Ale Paulina Hennig-Kloska nie mówiła, że taką opcję będzie forsował polski rząd.
Minister uważa, że w sprawie reformy handlu emisjami – jak informuje PAP – „kluczowa będzie w tym zakresie propozycja dotycząca czystego przemysłu, którą Komisja Europejska ma przedstawić w przyszłym tygodniu”. Poza tym władze unijne mają także jednocześnie przedstawić pomysły na obniżkę cen energii w odrębnym dokumencie. Jednak – według dotychczasowych doniesień medialnych na temat tego dokumentu, na zmiany z EU ETS raczej większych szans nie ma.
Włoski postulat zawieszenia EU ETS
Tymczasem władze włoskie – jak podaje Business Insider – rozważają „czasowe zawieszenie unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2”. Powołuje się na opinię wiceminister ds. środowiska i bezpieczeństwa energetycznego Vanniny Gava, która uważa, że „konieczne jest pilne zawieszenie systemu EU ETS, który stanowi dodatkowe obciążenie dla firm i utrudnia ich funkcjonowanie”. Nie znane są jednak szczegóły, jak rząd w Rzymie dokona tego „czasowego zawieszenia”, a może być bardzo trudne zwłaszcza wobec spodziewanego oporu władz unijnych. Dla Komisji Europejskiej system handlu emisjami jest praktycznie głównym narzędziem transformacji energetycznej czyli polityki klimatycznej.
Zmienny jak notowania… uprawnień do emisji
Przypomnijmy, że ceny emisji są nie tylko niestabilne, ale też trudno je prognozować. Poprzedni polski rząd apelował w związku z kryzysem energetycznym, by władze unijne zawiesiły przynajmniej na pewien czas cały system lub wprowadziły mechanizmy chroniące przed spekulacjami, w efekcie których w krótkim czasie pozwolenia drożały bez nawet wyraźnego impulsu rynkowego. Bruksela pozostała jednak głucha na te apele. Dane z ostatnich dwóch lat pokazują rozchwianie rynku - na przykład, że gdy tuż po napaści Rosji na Ukrainę uprawnienia kosztowały 65 euro za tonę CO2 i były o niemal jedną trzecią niższe niż przed jej rozpoczęciem. Z kolei w lutym 2023 roku osiągnęły rekordowy poziom blisko 100 euro, by rok później staniały do 52 euro. Zaś w ostatnich tygodniach mamy do czynienia ze znaczącym wzrostem notowań, jeszcze w połowie grudnia tonę CO2 wyceniano na 63 euro, a teraz o 20 euro więcej.
Podrożeją paliwa, i to mocno
Ale europejski System Handlu Emisjami ma być już w 2027 roku rozszerzony m.in. na transport i ciepłownictwo, co oznacza, że opłaty (kary) za CO2 także zostaną nałożone na paliwo do samochodów oraz do ogrzewania – w tym na węgiel, gaz ziemny i olej opałowy. A ponosić będą je wszyscy ich nabywcy, płacąc znacznie drożej za te paliwa. Uderzy to po kieszeni nie tylko właścicieli domów ogrzewanych węglem czy gazem ale także wszystkich posiadaczy samochodów spalinowych. I choć na początek cena uprawnień do emisji ma wynosić tylko 45 euro za tonę CO2, to i tak podwyżki cen paliwa będą znaczące.
Ze względu na wpływ, jaki ten rodzaj podatku węglowego będzie mieć na budżety domowe, władze Słowacji już zapowiedziały, że są mu przeciwne. Nie wiadomo ostatecznie, jakie stanowisko zajmie polski rząd. Wczoraj – według informacji prasowych – Paulina Hennig-Kloska wskazała, że przesłanką do opóźnienia wprowadzenia EU ETS 2 może być fakt, iż nadal część krajów unijnych stosuje subsydia dla gospodarstw domowych, by chronić je przed wysokimi cenami energii.
Polska minister przyznała również, że obecny rząd jednak nie wycofał skargi do TSUE, jaką w kwestii nowego systemu handlu emisjami złożyli poprzednicy. Przypomnijmy, że rząd Mateusza Morawieckiego uznał, iż nowy para-podatek węglowy zbyt mocno uderzy w budżety polskich rodzin. Szczególnie ze cena określona przez władze unijne czyli 45 euro za tonę CO2, w zgodnej opinii wielu ekspertów (i to nie tylko z Polski) nie utrzyma się długo i najpewniej już w 2029 czy 2030 roku przekroczyć może 100 euro, a w następnych latach będzie nadal rosła. Bo tylko w ten sposób uda się skutecznie „przekonać” społeczeństwo, by zrezygnowało z wykorzystywania z paliw kopalnych. A dekarbonizacja i neutralność klimatyczna to podstawowy cel Unii Europejskiej, zapisany w Zielonym Ładzie.
Agnieszka Łakoma
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Energii z OZE mamy o wiele… za dużo
»»Amerykański think tank: Rząd Tuska łamie prawo - obejrzyj na antenie telewizji wPolsce24