
Metale szlachetne czułe na cła
Czy rekordowe notowania złota nie są efektem wojny celnej? Gwałtowny transfer szlachetnego kruszcu z Londynu do Nowego Jorku może świadczyć o tym, że coś jest na rzeczy.
Wysokie ceny złota to przede wszystkim wynik rosnących napięć geopolitycznych, niepewności na rynku finansowym, polityki Rezerwy Federalnej i słabnącego dolara. Wojna celna też ma w tym swój udział, chociaż trzeba przyznać, że jej skutki mogą być dla rynku metali szlachetnych bardziej dalekosiężne niż się wydaje.
Z Londynu do Nowego Jorku
W ostatnich tygodniach wiele fizycznego złota przeniosło się z Londynu do Nowego Jorku. To właśnie groźba wprowadzenia ceł wywindowała ceny kontraktów terminowych na złoto i srebro na giełdzie Comex w Nowym Jorku. - Największym problemem jest to, że może zostać nałożone ogólne cło na cały import do USA i że może to dotyczyć również złota – mówił w CNBC Nikos Kavalis, dyrektor zarządzający Metals Focus. Stany Zjednoczone - chociaż same są także producentem złota - najwięcej importują go z Kanady, a następnie ze Szwajcarii, Kolumbii, Meksyku i Republiki Południowej Afryki. Według Światowej Rady Złota, ponad 600 ton, czyli prawie 20 milionów uncji, zostało przetransportowanych do skarbców w USA od grudnia ubiegłego roku. - Taka ilość złota zwykle nie pasuje do Nowego Jorku – powiedział CNBC John Reade, strateg rynkowy Światowej Rady Złota na Azję i Europę. – Trzyma się go tam tylko wtedy, gdy dzieją się nadzwyczajne rzeczy – dodał Reade.
Złoto do Stanów Zjednoczonych popłynęło nie tylko z Europy, ale również z Azji. Niedobory złota pojawiły się w Korei Południowej, gdzie z powodu silnego popytu i przenoszenia kruszcu do Nowego Jorku, państwowa mennica Korea Minting and Security Printing Corporation (KOMSCO) zawiesiła w lutym sprzedaży sztabek.
Przemysł potrzebuje srebra
Wojna celna mocno uderzy w sektor elektroniczny, który korzysta z metali szlachetnych, przede wszystkim ze srebra, i w mniejszym stopniu ze złota. Przemysłowy odpowiada za ponad 50 proc. rocznego popytu na srebro (w zeszłym roku padł rekord jego przemysłowego wykorzystania – 654,4 mln uncji). Znaczna część srebra jest wykorzystywana w elektronice i w energetyce solarnej. Money Metal przypomina wojnę celną Donalda Trumpa w jego pierwszej kadencji, która zmieniła strukturę łańcuchów dostaw elektroniki i półprzewodników. Teraz może być podobnie, zwłaszcza, że prezydent Trump zapowiada przywrócenie produkcji w USA. Jeżeli chodzi o półprzewodniki, fotowoltaikę i produkcję samochodów, nie będzie to ani szybkie, ani łatwe. Czy spowoduje perturbacje na rynku metali szlachetnych, zwłaszcza srebra? Całkiem możliwe, bo zmiana gospodarczych paradygmatów może stworzyć – według analityków, na których powołuje się Money Metal - możliwości dla „lokalnych dostawców surowców, aby wykorzystać swoje zalety i zwiększyć udział w rynku”.
Zmiany szykują się w produkcji paneli słonecznych, w której Chiny są światowym liderem (srebro wykorzystuje się w panelach na dużą skalę z powodu jego bezkonkurencyjnych właściwości przewodzenia energii elektrycznej). Zmniejszyć zależność od Chin próbował już prezydent Biden wprowadzając cła na panele produkowane na bazie krzemu i na metale krytyczne, a Donald Trump na pewno nie zrezygnuje z tego kursu. Jednak – jak twierdzi Money Metal cytując ekspertów Metals Focus, Stany Zjednoczone stoją przed poważnymi wyzwaniami, w tym niewystarczającą zdolnością produkcyjną surowców wydobywczych, takich jak wafle i polikrzem, oraz kluczowych materiałów, takich jak pasta srebrna i folia EVA, które pochodzą głównie od chińskich firm. „Ponadto wiele kluczowych komponentów do montażu modułów nadal wymaga importu, co wpływa na autonomię branży. Szacuje się, że koszty produkcji w USA pozostają o około 20-30 proc. wyższe niż w Chinach, a nawet przy ochronie celnej konkurencyjność jest ograniczona. Oczekuje się, że przewaga Chin w technologii fotowoltaicznej (PV) pozostanie niezagrożona w perspektywie krótkoterminowej, co pozwoli im nadal dominować na światowym rynku energii słonecznej w nadchodzących latach”
Platyna ofiarą ceł
Skutki ceł odczuje także branża motoryzacyjna, która wykorzystuje metale szlachetne do produkcji wielu komponentów, np. platyna i pallad są kluczowymi składnikami katalizatorów. Amerykański przemysł motoryzacyjny opiera się w dużej mierze na importowanych częściach. Barclays szacuje, że Meksyk dostarcza około 40 proc. komponentów do amerykańskich pojazdów, Kanada - ponad 20 proc., a niemiecki gigant motoryzacyjny Volkswagen produkuje w Meksyku około trzech czwartych swojej floty w Ameryce Północnej.
Wilma Swarts, dyrektor PGM Research w Metals Focus, powiedziała agencji Reuters, że popyt na PGM, czyli na metale z grupy platynowców, do której należy platyna, pallad i rod, może spaść w tym roku o około 150 tys. uncji, jeśli cła zmniejszą sprzedaż pojazdów w USA nawet o milion sztuk i jeśli 90 proc. tego spadku będzie dotyczyło pojazdów z silnikami spalinowymi i hybrydowymi.
Sektor motoryzacyjny odpowiada za prawie 40 proc. popytu na platynę i 80 proc. globalnego popytu na pallad. Zdaniem Zaina Vawdy, analityka rynku w MarketPulse by OANDA, globalny popyt na platynę spadnie w tym roku o 1 proc., czyli około 102 tys. uncji, a palladu o 4 proc. (364 tys. uncji), jeśli zostaną nałożone cła na samochody. Rozpędzająca się wolna celna uderzy nie tylko w określone branże i w niektóre technologie, ale będą miały konsekwencje dla globalnego rynku metali szlachetnych.
Stanisław Koczot
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Przez Tuska sto milionów euro trafi do innych
Zmarła Barbara Skrzypek. „Trzy dni po przesłuchaniu”
Sieci energetyczne nie nadążają. Koszty wzrosły o 75 proc.!
»»Skok Von der Leyen na oszczędności Polaków – oglądaj na antenie telewizji wPolsce24